Można już śmiało powiedzieć, że w kampanii wyborczej obiecać można wszystko. Nie darmo mówi się przecież o „kiełbasie wyborczej”. Tak było, jest i będzie. Przykład? Zapowiadany wszem i wobec przed wyborami dostęp do pigułki „dzień po”. Już nawet wydawało się, że się uda. Już lis był w ogródku… Mimo veta prezydenta (wiadomo było, że będzie), który nie zgodził się na podpisanie ustawy znoszącej recepty na antykoncepcję awaryjną, pozwalającą na zakup osobom od 15. roku życia (wiek, od którego można w Polsce legalnie uprawiać seks), bez konieczności zgody opiekuna. Według Dudy, w przypadku tak młodych osób rodzice powinni wyrazić zgodę na zastosowanie pigułki „dzień po”.
Wtedy jednak, minister zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała, że można obejść zawetowaną ustawę. Ba powiedziała publicznie, że od 1 maja, mimo weta, tzw. pigułka „dzień po”, będzie dostępna na receptę farmaceutyczną. Usługa, nie świadczenie medyczne, może być bowiem realizowana w aptekach. wystarczy, że te zgłoszą akces do programu Ministerstwa Zdrowia i podpiszą w tej sprawie umowę z NFZ.
I tu sprawa się rypła.
Z wykładnią pani ministry nie zgadzają się bowiem ani lekarze ani farmaceuci. Według nich nijak ma się prawo, które mówi, że do konsultacji lekarskiej u osoby niepełnoletniej, czyli w tym przypadku 15 plus, potrzebna jest zgoda rodzica, do braku takowej zgody przy konsultacji farmakologicznej To, że pani minister uważa ją za „usługę”, a nie świadczenie, niczego nie zmienia. Bo tabletka „dzień po”, to jednak lek, a jak przekonują lekarze i farmaceuci żaden lek nie jest obojętny dla organizmu. Więc jak to jest z tym przyjmowaniem różnego rodzaju preparatów?
Teraz, niemal w przededniu wprowadzenia tej furtki już wiemy. Oba środowiska i lekarzy i farmaceutów mają wątpliwości właśnie co do tego, że inne zasady dotyczące wieku pacjentki obowiązywać mają w gabinecie lekarskim, a inne w aptece. W przypadku 15-latek podczas konsultacji lekarskiej wymagana jest obecność opiekuna prawnego, a gdy sprawa dotyczy osób 16-18 lat – konieczna jest pisemna zgoda opiekuna i samego pacjenta. Zdaniem samorządów zniesienie tego obowiązku w przypadku farmaceutów może narazić ich na kolizję z prawem.
W środę, 17 kwietnia, ukazało się wspólne oświadczenie prezesów samorządów zawodów medycznych przeciwko próbom antagonizowania środowiska oraz „sprowadzania zawodów medycznych do roli usługodawców, a pacjentów do roli klientów”. Sygnatariusze oświadczenia (m.in. prezesi naczelnych rad lekarzy i aptekarzy) napisali, że wszelkie zmiany w ochronie zdrowia muszą być zgodne z prawem, zapewniać bezpieczeństwo pacjentom i pracownikom ochrony zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało, że „jest w stałym dialogu z przedstawicielami samorządów zawodów medycznych i konsultuje z nimi na bieżąco propozycje rozwiązań, które mają poprawić jakość ochrony zdrowia w Polsce”. Oraz, że „ są otwarci na rzetelną i rzeczową rozmowę, bo dobro pacjentów jest dla nas najważniejsze”. A więc?
Po co więc było obiecywać gruszki na wierzbie? Czy nie lepiej było zapowiedzieć dostęp do tabletki dla osób dorosłych, nie dzieci? Po co rzucać się na Mount Everest nie zdobywszy nawet Tarnicy?