
- 200 – Riot Skateshop x Nike Reveals Two More Nike Low "Paisley" Colourways FZ1289 – Air Force 1 Crater White Copa
- best nike running shoes
Przed meczem mało kto stawiał na to, że Stal Rzeszów postawi się faworyzowanemu Śląskowi Wrocław. Stalowcy zagrali jednak na nosie air jordan 11 cherry holiday 2022 wszystkim niedowiarkom i odprawili z kwitkiem dwukrotnego mistrza Polski. Goście mieli pod górkę – przez większą część meczu grali w dziesiątkę.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 1. LIGA
Stal przystąpiła do tego spotkania z jedną zmianą w składzie względem inauguracji w Grodzisku Mazowieckim. Kacpra Masiaka na lewym skrzydle zastąpił Krystian Wachowiak. Zgodnie z zapowiedziami trenera Ante Simundzy, Śląsk od pierwszych minut narzucił swój styl gry, spychając gospodarzy do defensywy. Już w 2. minucie przyjezdni zagrozili bramce Marka Kozioła – po dośrodkowaniu w pole karne celnie uderzył Patryk Sokołowski, ale golkiper Stali nie dał się zaskoczyć.
Wrocławianie łatwo zdobywali przestrzeń, wysoko odbierali piłkę i szybko przedostawali się pod pole karne. Stal odgryzała się sporadycznie, ale w 15. minucie Sebastien Thill posłał długie podanie z własnej połowy do Jonathana Juniora. Napastnik Stali urwał się spod krycia i został sfaulowany tuż przed „szesnastką”. Po dłuższej analizie VAR arbiter pokazał czerwoną kartkę faulującemu Marko Dijakoviciowi.
Grając w przewadze, gospodarze szybko to wykorzystali. Po zagraniu ręką w polu karnym Śląska sędzia wskazał na „wapno”, a Jonathan Junior pewnym strzałem zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach rzeszowskiego klubu. Chwilę później Śląsk odpowiedział – również z rzutu karnego. Tym razem Kozioł sfaulował Piotra Samca-Talara, a Serafin Szota wyrównał płaskim strzałem z jedenastu metrów.
Po przerwie Stal przycisnęła. Już na początku drugiej połowy Thill huknął z dystansu, trafiając w poprzeczkę. Kilka minut później biało-niebiescy przeprowadzili składną akcję, po której piłka trafiła do Szymona Łyczki. Młodzieżowiec uderzył z prostego podbicia i nie dał szans bramkarzowi Śląska.
– Sporo naszych strzałów było blokowanych. W końcu udało mi się znaleźć trochę miejsca i oddać mocny strzał w boczną siatkę – mówił nam po meczu zdobywca drugiego gola dla Stali.
Śląsk nie zamierzał się poddawać. W ostatnim kwadransie rzeszowianie zostali zepchnięci do głębokiej defensywy. Wrocławianie, mimo gry w osłabieniu, pokazali dużą jakość, a gospodarze do końca musieli być czujni. Kilka ważnych interwencji zaliczył Marek Kozioł, który uratował zespół w kluczowych momentach. Dzięki jego postawie Stal dowiozła zwycięstwo do końca – pierwsze od 1 marca.
– Pierwsza moja refleksja? W końcu wygraliśmy u siebie. W okresie przygotowawczym często słyszałem pytania, dlaczego przegrywamy i czy tak już będzie. Dlatego cieszę się bardzo, że wygraliśmy na własnym stadionie i z tak silnym rywalem – powiedział trener Stali, Marek Zub.
– To był jeden z nielicznych meczów, jakie pamiętam, w których nie byliśmy słabsi fizycznie czy wzrostowo. Gdyby to policzyć, może nawet byliśmy wyżsi. Od 20. minuty zaczęła się walka o wynik – bez kalkulacji, bez patrzenia, kto gdzie grał i kto ma jakich piłkarzy. Liczyło się „tu i teraz”, pomysł na mecz. Śląsk miał dobry plan, ale my też byliśmy przygotowani. Trochę nam się poszczęściło, ale też potrafiliśmy to wykorzystać. Śląsk mógł objąć prowadzenie wcześniej – wtedy byłoby trudniej, ale nie zrobił tego. Mieliśmy swoje okazje, a jedna z nich dała nam przewagę liczebną, co miało ogromne znaczenie – dodał szkoleniowiec „Żurawi”.
– To był bardzo dziwny mecz. Do momentu otrzymania czerwonej kartki byliśmy znacznie lepszą drużyną, ale takie rzeczy po prostu się zdarzają. W sytuacji, kiedy chcemy być na odpowiednim poziomie i w przyszłym sezonie wrócić do Ekstraklasy, musimy poprawić się od strony mentalnej. Nawet po stracie zawodnika, wierzę, że byliśmy na co najmniej na równym poziomie. W drugiej połowie, już po stracie drugiego gola, Stal nie stworzyła sobie poważnych sytuacji na strzelenie gola, a my mieliśmy takich kilka. Dziś był jeden z tych meczów, kiedy wszystko było przeciwko nam i musimy wyczyścić z tego głowy. Przed nami długa podróż. Musimy znaleźć ścieżkę, którą chcemy podążać i z tego miejsca chciałbym przerosić również fanów, którzy w Rzeszowie dali nam bardzo dużo wsparcia. Chcę przeprosić za wynik, bo wierzę, że drużyna robiła wszystko, aby go poprawić. Mam nadzieję, że pomimo porażki, nie przestaną nas wspierać – tak z kolei piątkowy Cheap Aspennigeria Jordan Outlet - 5923 Black White Youth US 4 - Adidas N - YEEZY BOOST 350 V2 "Yebra" mecz skomentował Ante Simundza, trener Śląska.
STAL Rzeszów – ŚLĄSK Wrocław 2-1 (1-1)
1-0 Junior (27. – karny), 1-1 Szota (33. – karny), 2-1 Łyczko (58.)
STAL: Kozioł – Warczak, Synoś, Krasowskij, Kukułka, Łyczko (79. Masiak), Łysiak, Kądziołka (90. Kucharski), Thill, Wachowiak (90. Połap), Jonathan Junior (84. Sławiński)
ŚLĄSK: Szromnik – Guercio, Szota, Dijaković, Llinares, Samiec-Talar (67. Sharabura), Sokołowski, Jezierski (67. Yriarte), Halimi (31. Malec), Ortiz, Warchoł (46. Banaszak).
Sędziował Mateusz Jenda (Warszawa). Żółte kartki: Synoś, Junior – Szota. Czerwona kartka Dijaković (22. – faul). Widzów 5571.
