Po trzech porażkach z rzędu, żużlowcy Texom Stali Rzeszów w sobotę postarają się wrócić na zwycięską ścieżkę. Okazja ku temu wydaje się być znakomita, bowiem do Rzeszowa przyjeżdża Enega Wybrzeża Gdańsk, która w tym sezonie nie wygrała jeszcze meczu, a w tabeli plasuje się niżej od „Żurawi”.
ŻUŻEL. METALKAS 2. EKSTRALIGA
Po okazałym zwycięstwie na inaugurację sezonu nad zespołem z Łodzi, później rzeszowianie ponieśli trzy porażki: w domowym meczu z Cellfast Wilkami Krosno oraz w wyjazdowych spotkaniach w Rybniku i Ostrowie Wlkp.
– W obu wyjazdowych meczach zaprezentowaliśmy się dobrze ale niestety punkty nam pouciekały. Szkoda zwłaszcza tego meczu w Ostrowie, gdzie wygrana była naprawdę blisko, bo przecież prowadziliśmy jeszcze przed biegami nominowanymi. Przed meczem każdy z nam pewnie 43 punkty wziąłby w ciemno, natomiast z przebiegu meczu był on do wygrania. Zabrakło nam trochę szczęścia, mam też nadzieje, że wreszcie udało nam się znaleźć powód kłopotów sprzętowych Jespera Knudsena i liczę, że będzie on mocnym punktem zespołu – mówi Paweł Piskorz, menedżer Texom Stali Rzeszów.
Przygotowania do sobotniego meczu zakłóciła nieco czwartkowa informacja o kontuzji Krystiana Pieszczka. Wychowanek gdańskiego Wybrzeża już w swoim pierwszym biegu eliminacji IMP w Gdańsku uczestniczył w karambolu, spowodowanym przez Adriana Gałę i więcej na torze już się nie pojawił. Ostatecznie Pieszczek był zmuszony udać się do szpitala na szczegółowe badania.
– Stawiamy Krystiana na nogi i na tę chwilę czekamy – mówi nieco tajemniczo Paweł Piskorz, zapytany o możliwość startu jednego z dwóch krajowych seniorów Texom Stali w sobotnim meczu.
Ewentualna absencja Pieszczka mocno utrudniłaby zestawienie drużyny na potyczkę z gdańszczanami. W jego miejsc musiałby bowiem wskoczyć inny zawodnik. Pytanie kto? Gdyby był nim Peter Kildemand, w miejsce awizowanego wcześniej na pozycji U24 Jespera Knudsena musiałby pojechać będący zupełnie bez formy od początku sezonu Mateusz Świdnicki (wymóg startu w meczu czterech zawodników z polską licencją – przyp. red.).
Kontuzja Pieszczka niefortunnie zbiegła się także z decyzjami rzeszowskiego klubu, który postanowił dać właśnie Świdnickiemu i Kildemandowi wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Zgodę na wypożyczenie do jednej z drużyn Ekstraligi U24 dostał także Anże Grmek.
Mimo tych przeciwności losu, rzeszowianie są bojowo nastawieni na sobotnie spotkanie, chociaż zdaniem Pawła Piskorza, jego zespół – wbrew pozorom – może czekać trudne zadanie.
– Dalej jestem zdania, że będzie to bardzo trudny mecz, bo to nie są zawodnicy, którzy nie potrafią jeździć na żużlu. Iversen, Klindt czy Kasprzak zjedli zęby na żużlu, więc niewykluczone, że w sobotę będą mieć dzień konia. Jednak to my jesteśmy gospodarzem meczu, więc musimy pokazać, że jesteśmy mocną drużyną i potrafimy zwyciężać – zapewnia menedżer „Żurawi”
Wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo
Drużyna z Gdańska, obok zespołu z Łodzi jest jedyną, która w tym sezonie nie wygrała jeszcze meczu. Na inaugurację sezonu Wybrzeże przegrało na własnym torze z ekipą z Krosna 43-47. Potem przyszła wysoka (32-57) porażka w Ostrowie Wlkp. i remis w wyjazdowym starciu w Poznaniu. W ostatniej kolejce gdańszczanie ulegli natomiast przed własną publicznością bydgoskiej Polonii 21-27 (mecz z powodu opadów deszczu został zakończony po 8 biegach). Liderem ekipy z Trójmiasta jest Nikolai Klindt (2,053 pkt/bieg) przed Krzysztofem Kasprzakiem (1,941) i Nielsem Kristianem Iversenem (1,765).
Największą bolączką Wybrzeża wydaje się być w tym sezonie postawa juniorów. Stąd też m.in. w ostatnich dniach zdecydowano się wypożyczyć z Bydgoszczy Bartosza Głogowskiego i Adama Putkowskiego. Ten pierwszy znalazł się nawet w awizowanym składzie na sobotni pojedynek przy Hetmańskiej.
