Niemal każdego dnia podkarpacka policja zatrzymuje na drogach kierowców, prowadzących pod wpływem alkoholu albo środków odurzających. Albo jednego i drugiego łącznie.
Do zatrzymania 26-latka za kierownicą mercedesa trzeba było interwencji jasielskiej grupy policyjnej „SPEED”. Młody mężczyzna został zastopowany na drodze w okolicy Starego i Nowego Żmigrodu, a powodem było przekroczenie dopuszczalnej prędkości. Kiedy mundurowi sprawdzili jego dane w policyjnych systemach okazało się, że kierujący nie ma uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych. Za to roztaczał wokół siebie charakterystyczną, słodkawą i dobrze znaną policjantom woń. Dociekliwym funkcjonariuszom przyznał, że palił marihuanę, co wkrótce potwierdziło się na komisariacie, gdzie został poddany badaniom narkotesterem. Dla pewności pobrano mu krew na zawartość środków odurzających. Za przekroczenie prędkości ukarano go mandatem i punktami karnymi, ze resztę grzechów drogowych stanie przed sądem.
Aż 4 promile alkoholu w organizmie miał 33-latek z Białobrzegów, który w Woli Dalszej swoim renaultem skończył podróż w rowie. Nim skończył omal nie zderzył się z innym pojazdem i był bliski potrącenia pieszej. Prawa jazdy mu nie odebrano, bo takowego nie posiadał.
Było ok. godz. 22. kiedy dwóch mężczyzn wybrało się na przejażdżkę quadami w okolicach Bud Głogowskich. Policjanci na jednego z nich natknęli się na poboczu drogi. Leżał tuż obok wywróconego czterokołowca. Trafił pod opiekę szpitalnych medyków, gdzie wykazał się wynikiem 2 prom, alkoholu w organizmie. Podobny wynik osiągnął jego kolega, który też prowadził czterokołowy motocykl. Nie zapanował nad pojazdem, wjechał na prywatną posesję, uszkodził elewację garażu, uciekł do lasu, gdzie skończył rajd w leśnym stawie. Dołączył do kolegi w szpitalu, quada wyciągnęli z wody strażacy.
