
Rozmowa z GRACJANEM JAROCHEM, pomocnikiem Resovii. Zawodnik „Pasiaków” zdobył honorową bramkę dla rzeszowian, którzy przegrali z Unią Skierniewce 1-2.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 2. LIGA
– Myślę, że ten mecz wcale nie musiał tak wyglądać. W pierwszej połowie niemal wszystko mieliście pod kontrolą, tymczasem tracicie bramkę w najmniej oczekiwanym momencie. Podejrzewam, że gol stracony „do szatni” mógł was wybić z rytmu po zmianie stron.
– Tak, bo dużo pracowaliśmy, żeby w pierwszej połowie Unię „napocząć”. Może nie mieliśmy klarownych sytuacji, ale kontrolowaliśmy przebieg gry. Unia to jednak zespół, który idzie na każdą piłkę, gra agresywnie i wysoko, licząc na błąd przeciwnika. Opłaciło im się to przy pierwszej bramce, kiedy wykorzystali nasz błąd. Podłamała nas natomiast druga bramka. Wyszliśmy na drugą połowę z nastawieniem, by wyrównać, a tymczasem po stałym fragmencie gry znów straciliśmy gola. Szybko jednak wróciliśmy do meczu i myślę, że remis byłby sprawiedliwy. Uważam, że zagraliśmy dobry mecz.
– Wróciliście do gry za sprawą twojej bramki. Miałeś też szansę na kolejne trafienie, ale piłka po twoim mocnym strzale przeleciała tuż nad poprzeczką. Czego zabrakło, żeby futbolówka zatrzepotała w siatce?
– Chciałem mocno uderzyć i trafiłem czysto. Zabrakło chyba nieco mniejszej siły i chłodnej głowy, bo sam pomysł był dobry. Dynamika akcji też była w porządku – zabrakło po prostu delikatniejszego strzału, bo to był jedenasty metr.
– Teraz rywalizacja w Resovii jest większa, skoro drugi mecz z rzędu zaczynasz na ławce? Może to zaskakiwać kibiców, bo uchodzisz za jeden z motorów napędowych „Pasiaków”.
– Rywalizacja jest, ale nie chcę wchodzić w decyzje trenera. Muszę udowadniać, że zasługuję na miejsce w pierwszym składzie. Ostatni okres może nie był w moim wykonaniu najlepszy, dlatego wchodziłem z ławki, ale teraz zrobię wszystko, by wrócić do wyjściowej jedenastki – tak jak to było przez większą część sezonu.
– Najlepiej będzie wrócić do podstawowego składu na piątkowe derby ze Stalą Stalowa Wola. Wy i „Stalówka” preferujecie ofensywny futbol, więc można się spodziewać ciekawego meczu.
– Tak, obie drużyny chcą grać w piłkę, ale każda będzie chciała wygrać. To też spotkanie z dodatkowym ładunkiem emocjonalnym dla kibiców, więc może wydarzyć się wszystko. Czasem zespoły chcą grać ofensywnie, a kończy się 0-0. Mam jednak nadzieję, że to będzie jednak dobre widowisko – i zwycięskie dla nas. Potrzebujemy punktów, nie możemy oddalać się od czołowych lokat, bo sezon może nam uciec. Nikt nie będzie zadowolony, jeśli będziemy grać dobrze, a skończymy na miejscach 7–8. Musimy być w czołówce, w pierwszej szóstce.

