Wstrząsające, mocne i brutalnie prawdziwe. Takie właśnie są zdjęcia Wojciecha Grzędzińskiego. Jak w soczewce pokazują koszmar wojny w Ukrainie, Syrii, Gruzji czy Libanie. – Najbardziej mnie przeraża, że te historie, które opowiadam, cały czas się dzieją – uważa fotoreporter, który wielokrotnie zaglądał śmierci w oczy. Jego prace można już oglądać w Rzeszowie.
Wojciech Grzędziński to fotograf wojenny.
– Jego fotografie reporterskie, które robi od lat, często nas urzekają, trochę łapią za gardło. Budzą różne emocje, czasami bardzo skrajne. To jest coś, w czym Wojtek doszedł do bardzo wysokiego poziomu – mówił Piotr Piech, dyrektor Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa. – Jednym z najważniejszych celów dla fotografii jest to, aby nam konsekwentnie, uczciwie i wiarygodnie pokazywała świat.
Najstarsze zdjęcie na wystawie “Bliżej domu boli bardziej” pochodzi sprzed 17 lat.
– Kawał życia spędziłem w różnych, dziwnych miejscach – powiedział Wojciech Grzędziński podczas sobotniego wernisażu.
Zdradził, że w jego pracy, oprócz dokumentacji rzeczywistości, ważna jest także pomoc potrzebującym.
– Mam wrażenie, że rolą fotografii, szczególnie w naszych czasach, które są przesycone obrazem i informacją, jest zwracanie uwagi na małe historie zwykłych ludzi. I zachęcanie jej odbiorców do pomocy – dodał.
Na jednym ze zdjęć można zobaczyć Olgę, którą Wojciech poznał w Ukrainie, kilka lat temu. I której udało się pomóc dzięki internetowej zbiórce.
– Dziewczyna z małej wsi bez perspektyw, która samotnie wychowywała dwójkę dzieci, musiała się jeszcze zmierzyć z rakiem. Nagle otrzymała zastrzyk finansowy, który pozwolił jej przetrwać najcięższy okres. To są małe sukcesy mojej fotografii… – wyznał Wojciech Grzędziński.
Zdjęcia w ogrodzie Letniego Pałacu Lubomirskich, można oglądać do początku października. Wystawa rozpoczyna tegoroczny Rzeszowski Weekend Fotografii. Kolejna już 10 września w Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa. Swoje prace zaprezentuje Tomasz Tomaszewski.
Wernisaż zdjęć Wojciecha Grzędzińskiego w Rzeszowie. Zdjęcia z wydarzenia