REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

czw. 4 lipca 2024

Co się dzieje w ośrodku dla cudzoziemców w Przemyślu? Osadzeni przerwali głodówkę

Strzeżony Ośrodek dla Cudzoziemców w Przemyślu
Kiedyś w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Przemyślu przebywały także kobiety i dzieci. Teraz są tu jedynie dorośli mężczyźni. (Fot. archiwum)

Osadzeni w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Przemyślu przerwali głodówkę. Protestowali, bo nie pasowało im jedzenie, skarżyli się też na złe traktowanie przez strażników granicznych. Teraz twierdzą, że zaczęli z powrotem jeść, bo zostali zastraszeni.

Już ponad tydzień temu osadzeni w przemyskim ośrodku powrócili do spożywania posiłków. Wcześniej nie pojawiali się w sali jadalnej w ramach protestu. Jak informowała na swoim fanpage’u na Facebooku Grupa Granica powodem protestu była jakość i ilość posiłków serwowanych cudzoziemcom w ośrodku, a także złe traktowanie osadzonych przez strażników granicznych oraz przedłużający się czas ich przebywania w placówce.

Po zawieszeniu protestu Grupa Granica poinformowała, że cudzoziemcy przestali głodować, bo zostali zastraszeni. Tymczasem 8 z nich trafiło do aresztu decyzją sądu.

– To krzywdzące, że pojawiają się takie informacje, a nas podający je nie pytają o sytuację w Ośrodku – powiedział Super Nowościom por. Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy BiOSG, który odpowiedział na nasze liczne pytania w tej sprawie.

Nielegalnie przekroczyli granicę

Strzeżony Ośrodek dla Cudzoziemców w Przemyślu znajduje się na terenie siedziby Bieszczadzkiego Oddziału SG. Kiedyś przebywały tam także kobiety i dzieci, dziś mogą tu być jedynie dorośli mężczyźni. Jest ich tam około stu.

– Są to głównie obywatele Indii, Egiptu, Iranu oraz Gruzji – poinformował por. Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy BiOSG.

Do strzeżonych ośrodków trafiają cudzoziemcy, którzy nielegalnie przekroczyli granicę nie posiadając wymaganych prawem dokumentów, a ich tożsamość nie jest potwierdzona.

– Często figurują w dostępnych Straży Granicznej systemach jako osoby stanowiące zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa publicznego. Część cudzoziemców powraca do kraju pochodzenia, niektórzy są przekazywani do innych krajów Unii Europejskiej na mocy obowiązujących rozporządzeń i umów międzynarodowych. Z kolei inni ubiegają się o udzielenie ochrony międzynarodowej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej – wyjaśnił por. Zakielarz.

Osadzeni: ludzie trzymani są tu całymi miesiącami

Decyzję o umieszczeniu cudzoziemca w takim ośrodku podejmuje sąd. Zwykle cudzoziemcy trafiają tam na 60 dni lub na 3 miesiące, ale okres ten może zostać przedłużony np. w przypadku zmiany procedury w jakiej przebywa cudzoziemiec.

To właśnie przedłużające się pobyty w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Przemyślu były jednym z powodów, dla których większość osadzonych przestała 5 września schodzić na posiłki.

– Ludzie trzymani są tu całymi miesiącami. Mojemu znajomemu już dwukrotnie odmówiono prawa do ochrony międzynarodowej, przebywa w zamknięciu już dziesięć miesięcy i nie wie co dalej. To przecież niemal rok z życia – powiedział jeden z obcokrajowców cytowany przez Grupę Granica.

– Okres pozostawania w detencji jest uzależniony od rodzaju prowadzonego postępowania administracyjnego, a także od sytuacji prawno-pobytowej cudzoziemca, która ma bezpośredni wpływ na rodzaj niezbędnych do przeprowadzenia czynności. Czas trwania detencji nie jest zależny od Straży Granicznej, a wynika z obowiązujących przepisów prawa w zakresie procedury powrotowej lub ochronnej w której to przebywają cudzoziemcy – wyjaśnił rzecznik BiOSG.

Obiad dla osadzonych w ośrodku dla cudzoziemców w Przemyślu.
Jako dowód, że porcje jedzenia w przemyskim ośrodku są wystarczające, a jedzenie smaczne, rzecznik BiOSG wysłał nam zdjęcia dwóch porcji obiadowych. (Fot. archiwum SG)

Cudzoziemcy: jedzenia za mało i niedobre. Straż graniczna: funkcjonariuszom smakuje

Jednak to nie jedyny powód głodówki w przemyskim ośrodku. Jak poinformowała publicznie Grupa Granica, było ich znacznie więcej.

– Jedzenie w ośrodku jest straszne. Dostajemy bardzo małe porcje, jak dla 2-, 3-letniego dziecka – mówią strajkujący. Poprawa jakości i ilości jedzenia jest jednym z postulatów – zacytowano na fanpage’u Grupy jednego z osadzonych nie ujawniając jego danych z obawy, że będzie w ośrodku szykanowany.

Co na to straż graniczna?

– Cudzoziemcy mają zapewnione pełne wyżywienie, które przygotowywane jest na miejscu, w kuchni ośrodka. Posiłki uwzględniają zarówno dzienne wartości energetyczne dostosowane do potrzeb osób, jak i ich wymogi religijne i kulturowe – zapewnia por. Zakielarz.

Rzecznik dodaje, że osadzeni oprócz diety podstawowej mają do wyboru dietę wegetariańską z jajkiem i rybą, wegańską lub lekkostrawną i cukrzycową. A jeśli jest takie zalecenie lekarskie lub ze względu na stan zdrowia mają dietę indywidualną. Jadłospis jest przygotowywany w taki sposób, by w ciągu dziesięciu dni posiłki się nie powtarzały.

– Z przyczyn kulturowych i religijnych z diety wykluczono produkty wieprzowe – wyjaśnia dalej rzecznik BiOSG. – Dodam, że funkcjonariusze służący w komendzie BiOSG oraz w SOC korzystają odpłatnie z posiłków przygotowywanych przez tę samą stołówkę. Jedzą takie same potrawy jak cudzoziemcy i wysoko oceniają ich jakość – mówi.

Por. Piotr Zakielarz zapewnia nas też, że jeśli któryś z osadzonych chce, by kupić mu coś do zjedzenia „na mieście” nie ma z tym najmniejszego problemu. Tymczasem z relacji osadzonego, z którym kontaktowała się Grupa Granica wyłania się całkiem inny obraz.

– Ostatnio jeden z naszych kolegów miał urodziny, chcieliśmy mu kupić mały tort, w końcu jak często spędza się urodziny w ośrodku? Gdy powiedzieliśmy o tym strażnikom, ci wyśmiali nas i zwyzywali – czytamy na fanpage’u Grupy Granica relację cudzoziemca.

Próba samobójcza jednego z osadzonych

Jednym z bezpośrednich powodów protestu w ośrodku dla cudzoziemców była samobójcza próba jednego z osadzonych. A także, jak podkreślali protestujący, złe ich traktowanie przez strażników służących w SOC.

– Pod koniec lipca jeden z moich kolegów próbował popełnić samobójstwo – relacjonuje Grupie Granica osadzony. – Gdy zabrano go do pielęgniarza, przyjaciel tego mężczyzny chciał się dowiedzieć, co się stało. Strażnik, z którym chciał porozmawiać, chwycił go za szyję i dusząc podniósł, a potem uderzył. Byłem wtedy na podwórzu i widziałem wszystko przez okno. Wszyscy to widzieli i mogą zaświadczyć, że tak było – przekonuje mężczyzna.

– Potwierdzam, że jeden z cudzoziemców wykazał zachowanie autoagresywne. Funkcjonariusze SOC w porę właściwie zareagowali, a cudzoziemiec został zaopatrzony medycznie z uwagi na uskarżenie się na złe samopoczucie. W związku z powyższym został skierowany na konsultację psychiatryczną i objęty obserwacją w szpitalu. Ponadto mając na uwadze zdarzenie nadzwyczajne, niezwłocznie został o nim poinformowany sprawujący nadzór nad ośrodkiem sędzia penitencjarny. Natychmiast przeprowadził kontrolę, w wyniku której nie stwierdził żadnych nieprawidłowości – odpowiedział na nasze zapytanie w tej sprawie por. Piotr Zakielarz.

Osadzeni: strażnicy mówią do nas po numerach. Straż graniczna: te imiona trudno wymówić

Jak twierdzi rozmówca Grupy Granica przebywający w przemyskim ośrodku funkcjonariusze poniżają osadzonych. Zwracają się do nich wulgarnie lub po przydzielonych im numerach.

– Mamy dość bycia traktowanymi jak zwierzęta. Jesteśmy ludźmi! Niech strażnicy przestaną mówić do nas po numerach albo per k***. Mamy swoje imiona! – podkreśla mężczyzna.

– Chciałbym zaznaczyć, że w ośrodku przebywają obywatele kilku narodowości. A w wielu przypadkach ich dane osobowe, czyli imię i nazwisko, często wieloczłonowe, są podobne, a jednocześnie trudne do wymówienia – wyjaśnia rzecznik prasowy BiOSG.

I mówi, że aby uniknąć sytuacji, w której skomplikowane dane byłyby niefortunnie przekręcone, co mogłoby być odebrane jako obraźliwe, funkcjonariusze zapraszający cudzoziemców np. po odbiór paczek, podają narodowość oraz przypisany numer identyfikacyjny.

– Należy mieć świadomość, że cudzoziemcy w trakcie pobytu w ośrodku zmieniają swoje dane podając odmienne dane. Natomiast dane numeryczne przyporządkowane podczas przyjęcia do ośrodka są niezmienne. Dodam, że podstawowym sposobem identyfikacji funkcjonariuszy pełniących służbę w SOC przez cudzoziemców, są również numery służbowe zamieszczone na odznace przypiętej do munduru – dodaje.

Straż Graniczna: jest Internet, osadzeni mają komórki

Protestujący w Przemyślu cudzoziemcy domagali się też możliwości kontaktu z bliskimi za pomocą mediów społecznościowych. Por. Piotr Zakielarz w rozmowie z nami zapewnia, że osadzeni nie mają trudności w kontakcie ze światem zewnętrznym.

– Do ich dyspozycji jest pomieszczenie, w którym jest kilkadziesiąt komputerów z dostępem do Internetu i mediów społecznościowych – wyjaśnia. – Mogą też swobodnie korzystać z telefonów komórkowych. Jedynie czego nie mogą za ich pomocą robić, to zdjęć. Wynika to z procedur ostrożności.

Rzecznik wyjaśnia, że dla niektórych osadzonych ujawnienie ich wizerunku mogłoby być niebezpieczne. Dlatego jeśli cudzoziemiec trafia do przemyskiego ośrodka z telefonem komórkowym, którym można robić zdjęcia i nagrywać filmy, to taki aparat trafia do depozytu. W zamian osadzony otrzymuje aparat starszej generacji, do którego może włożyć swoją kartę SIM i dzwonić gdzie chce.

– Jeśli ktoś nie ma telefonu, albo też funduszy na zatelefonowanie do bliskich, umożliwia mu się to na koszt SG. Oczywiście w takiej sytuacji oczekujemy, że rozmowa będzie raczej krótka. Pamiętajmy, że chodzi z reguły o połączenia międzynarodowe. Ale na pewno każdy w takiej sytuacji może dać bliskim znać, że żyje i jest bezpieczny – podkreśla por. Zakielarz.

Kolejnym postulatem protestujących za pomocą odmawiania jedzenia były żądania, by w Ośrodku prowadzić naukę języka polskiego.

– Staramy się takowe zajęcia prowadzić – powiedział nam rzecznik prasowy BiOSG.

Tymczasem w dniach 4-8 września w przemyskim Ośrodku wizytację przeprowadzili przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur.

– Wstępne wnioski wypływające z przeprowadzonych czynności nie pokrywają się z pojawiającymi się w ostatnich dniach doniesieniami medialnymi dotyczącymi domniemanych zajść w Ośrodku dla Cudzoziemców w Przemyślu – napisano po przeprowadzeniu wizytacji.

Grupa Granica: protestujący zostali zastraszeni

9 września mężczyźni osadzeni w przemyskim ośrodku znów zaczęli przychodzić na posiłki.

– Protestujący w Przemyślu zostali zastraszeni i zawiesili strajk głodowy – napisano na Grupie Granica.- Decyzję o zawieszeniu protestu w Przemyślu podjęto po tym, jak dzień wcześniej w ośrodku w Przemyślu dwukrotnie doszło do przepychanek. Przypomnijmy: mężczyźni nie chcieli zgodzić się na wywiezienie z ośrodka jednego z nich. Według relacji SG protestujący mieli rzucać w funkcjonariuszy krzesłami. Oni sami twierdzą, że jedynie zasłaniali się od ciosów pałkami. Po tych zajściach jeden z mężczyzn trafił do szpitala, a kilku zostało skierowanych do aresztu. Następnego dnia mężczyźni mieli usłyszeć zapowiedzi kolejnych aresztów lub izolacji.

Grupa Granica dodaje, że w niedzielę, 10 września przed ośrodkiem dla cudzoziemców odbyła się manifestacja solidarnościowa aktywistów. Wznoszono hasła „No borders, no nations, no deportations” oraz „Freedom”. Rozbrzmiewały też protest–songi z krajów pochodzenia osób zamkniętych w ośrodku.

Rzecznik BiOSG, por. Piotr Zakielarz potwierdził nam informacje o areszcie dla 8 osadzonych w Ośrodku podkreślając, że była to decyzja sądu.

Porucznik Piotr Zakielarz z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej
Rzecznik prasowy BiOSG, por. Piotr Zakielarz stwierdził w rozmowie z Super Nowościami, że część osób podających informacje o rzekomej sytuacji w przemyskim ośrodku nawet nie próbuje weryfikować relacji osadzonych.

Straż graniczna: rozumiemy frustrację, ale…

O sytuacji w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców rozmawialiśmy nie tylko z rzecznikiem BiOSG, ale także z innymi funkcjonariuszami. Z oczywistych przyczyn nie podajemy ich personaliów.

– Ten strajk głodowy, to taki udawany nieco był – stwierdził jeden z nich. – Ci, którzy schodzili na stołówkę zanosili jedzenie protestującym – przekonywał.

– Ja ich trochę rozumiem – przyznał inny strażnik graniczny. – Nic fajnego siedzieć w zamkniętym ośrodku, tyle że to od SG przecież nie zależy. Natomiast opowiadanie, że ich bijemy, czy wyzywamy jest mocno nie fair.

– Niby nie mają możliwości kontaktu z bliskimi, ale już z aktywistami Grupy Granica nie mają trudności się skontaktować?- pytał nieco prześmiewczo kolejny funkcjonariusz.

– Większość z tych cudzoziemców zwyczajnie nie rozumie procedur, wydaje się im, że to my decydujemy, kto i ile tu będzie przebywał, kto zostanie przeniesiony gdzie indziej, albo odesłany do swego kraju – mówił następny strażnik graniczny. – Są sfrustrowani tym, że siedzą tu długo i tę frustrację kierują niektórzy ku nam – przyznał. – Oni mogą sobie opowiadać aktywistom różnym co im się zechce, bo tamci przecież nijak tego nie weryfikują.

– To krzywdzące, że pojawiają się takie informacje, a podający je nawet nie próbują nas zapytać o sytuację w ośrodku – stwierdził rzecznik prasowy BiOSG, por. Piotr Zakielarz.

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin