Kocha skoki, grę na gitarze i pokemony. Jest bardziej praktyczny niż romantyczny – potrafi wręczyć kwiaty razem z wazonem. „Łognia” w dalekich lotach dodają mu papryczki i skarpety z dynamitem. Zdarza mu się forma bezobjawowa, a także brak kontaktu mózgu z ciałem. Nie waha się wytykać kolegom puszczania bąków, ani zachwalać japońskich kibli. Jedno jest pewne: urok Piotra Żyły, jest taki że: „ojojoj”!
Kto nie zna kultowych dziś słów z 2013 roku: „Ruszyłem z belki, garbik, fajeczka, no i poleciało…”. Tak też i poleciała popularność urodzonego w Cieszynie „Wiewióra”, którego facebookowe konto obserwuje dziś grubo ponad milion użytkowników. Nic dziwnego – połączenie szczerości i ogromnego poczucia humoru to w jego przypadku mieszkanka wybuchowa.
– W życiu prywatnym jestem bardzo poważny. A tu adrenalina trochę na mnie działa, tak że się śmieję – tłumaczył kiedyś. Może i jest coś w tym, bo nawet jego mamę zaskoczyła medialna kariera syna.
– Nigdy nie był taki gadatliwy jak teraz – przyznała w jednym z wywiadów. – Zawsze było go pełno i zawsze przez wszystko przeskakiwał – opowiadała. Zdarzało się nawet, że po dużych opadach śniegu, mały Piotrek skakał na biały puch z… dachu stodoły.
W mediach społecznościowych zawodnik WSS Wisła rzadko zamieszcza zdjęcia z dzieciństwa. Gdy jednak kiedyś zrobił wyjątek, można było go zobaczyć… pod krową.
Od zawsze miał optymistyczne nastawienie. Cieszył z każdego sukcesu. Z pierwszych zawodów, na które pojechał do Niemiec mając ok. 10 lat, przywiózł wygraną w wysokości 20 euro. Był ogromnie dumny.
Jakby ktoś za d…ę złapał
Dobry humor sprzyja „Pieterowi” bez względu na sukcesy, a i jego popularność nie jest od nich uzależniona. Nie każdy pamięta jego miejsca w zawodach, za to cytaty z powodzeniem wchodzą do języka codziennego.
Jego „bezobjawowa forma” to już klasyka. Nikt, tak jak on nie potrafi opisać chociażby samego skoku.
– Siadłem na belce, wyskładałem się, jak umiem, a reszty to już nie pamiętam – tłumaczył kiedyś. Innym razem wyjaśniał: – Wyleciałem z tego progu i myślę sobie: ehhhh, chyba nic z tego nie będzie. A tu nagle jakby ktoś mnie za d…ę złapał, nartki przyszły, no i już przyjemnie się leciało.
Kolejna złota myśl: – Po prostu se kucłem, wyprostowałem nogi i poleciało.
Za kiepskie prędkości na rozbiegu potrafi obwinić letnie narty, zaś ich falowanie tłumaczyć nową techniką: – Ptaki też machają. Próbuję robić to samo. Testuję i zobaczymy. Jak to opanuję, to łojej.
„A ciul tam!”
Z jego wypowiedzi wynika, że w skokach próbował już wszystkiego.
– Zdarzało mi się, ale tylko jechać na rozbiegu z zamkniętymi oczami. Później trzeba widzieć, gdzie się leci. W sumie, to nie wiem czy trzeba, ale jakoś tak się otwiera oczy i tak – wyjaśniał. Nie wahał się też skoczyć mimo kiepskiej widoczności. – Założyłem sobie gogle, patrzę… nic nie widzę. Przetarłem tylko i myślę: „a ciul tam!”.
W programie u Kuby Wojewódzkiego zasugerował też, że w młodości zdarzyło mu się założyć narty po alkoholu. – No i tak chwiało mnie, chwiało, a potem chyba… ostatni byłem (śmiech). Wniosek taki, że to nie dla mnie. Piłeś – nie skacz – żartował.
Alkohol zresztą jest częstym tematem jego żartów. Znana na całą Polskę jest jego rywalizacja z Andrzejem Stękałą podczas 69. Turnieju Czterech Skoczni.
– To było po piątym piwie. Powiedziałem, że złoty orzeł już trochę nam odleciał i nie chce się człowiekowi skakać, no bo o co? A że ja lubię wyzwania, to zakład jakiś musi być. I założyliśmy się z Jędrusiem o Złotego Bażanta, więc od razu motywacja wzrosła – żartował Piotr Żyła, zwycięzca tej rywalizacji.
To on też poczuł się do odpowiedzialności, by odwdzięczyć się Thomasowi Morgensternowi, który zauważył błąd w wynikach naszej drużyny na mistrzostwach świata w Val di Fiemme. Dzięki temu zdobyła brąz. W podzięce „Pieter” postanowił postawić Austriakowi flaszkę.
Innym razem zapytany co zrobił ze zdobytymi w Engelbergu nagrodami w postaci szklanych aniołów, wypalił z szerokim uśmiechem: – Nie wiem, czy się nie stłukły, bo byłem pijany.
Nie czarny koń, a osioł
Na szczególnej baczności muszą się mieć koledzy Piotra Żyły z reprezentacji, który nieraz dobitnie komentował ich wyczyny. Dawida Kubackiego porównał np. do pokemona Mewtwo. – On jest psychiczny – tłumaczył. Gdy zaś „Wiewiór” dzielił z „Mustafem” podium w Ruce i konieczne było zachowanie dystansu, zażartował: – Ja tam nie lubię stać blisko niego, bo on bąki puszcza.
Kiedy Dawidowi nie udało się wygrać prologu w Titisee-Neustadt skomentował: „Ajjj… No i pieluchowe poszło się paść!”. Innym razem stwierdził, że „dobrze gąsiora wyciągał”.
Także Kamil Stoch może odnaleźć w Internecie coś o sobie. – Ojojoj. Jak pięknie! Jak fajnie! Mówiłem mu, żeby nie jadł burgera, bo będzie ciężki. Nie zjadł, bo nie było burgerów. Jest leciutki. Jest najchudszy z nas i dlatego wygrał – tak zachwycał się zwycięstwem Orła z Zębu w 69. Turnieju Czterech Skoczni.
Przed laty w zabawny sposób skomentował też potknięcie Aleksandra Zniszczoła przy starcie: – Słyszałem jak pisiont groszy zbierał na rozbiegu.
Piotr Żyła potrafi żartować nawet z mało zabawnych sytuacji. Jak chociażby głośnej afery z testami na koronawirusa, kiedy to mało brakowało, by nasi reprezentanci nie wystąpili w TCS. Ironiczny komentarz na FB zakończył zdaniem, że winny jest Maciej Kot. Gdy zaś sytuacja się unormowała, można było przeczytać:
„Wszystko skączyło się dobrze, Klimek wyzdrowiał, Maciek przyznał się do winy cytuje: Tak siedziałem na przeciwko Klimka Murańki, ale już więcej nie będę. I teraz zostało tylko skakać” [oryg. pisownia].
Piotr Żyła także do siebie ma ogromy dystans. Nie ma problemu z tym, by nazwać się łajzą. Zapytany zaś kiedyś, czy będzie czarnym koniem turnieju, stwierdził, że bardziej wygląda na osła.
Skarpety bezobjawowe
Także groźne sytuacje „Wiewiór” potrafi obrócić w żart. Wszystkich rozbroiło wyznanie, że spóźnił się na imprezę rajdową, bo „córka zeżarła kostkę z kibla”. Po upadku w Oberstdorfie w 2012 r. stwierdził z uśmiechem: – W sumie to jestem zadowolony, bo to mój pierwszy upadek na mamucie.
Gdy w 2019 r. z zakrwawioną twarzą schodził z wiślańskiej skoczni, fani wstrzymali oddech. Humory szybko poprawił im sam skoczek zamieszczając w mediach społecznościowych zdjęcie… stóp w oryginalnych skarpetach.
– Nie ma to jak klasyczny telemark na nosie. Na szczęście miałem paprykowe skarpetki to przynajmniej można wrzucić foto – napisał.
Skarpety – czy to z papryką, dynamitem czy bananami to już charakterystyczne części garderoby skoczka. Kiedyś wspomniał też o skarpetach bezobjawowych. Chwalił się nimi w mediach zamieszczając zdjęcie… gołych stóp.
Za sukcesami mieszkającego w Wiśle skoczka stoją jednak nie tylko szczęśliwe części ubrania. Wielokrotnie powtarzał, że swój udział ma tutaj także marynowana papryka. Z czasem do jego szczęśliwego menu dołączyły też pomarańcze i banany.
Wywiady z Piotrem Żyłą biją rekordy popularności, choć przeprowadzenie ich bywa czasami trudną sztuką. Skoczek potrafi odpowiadać na pytania np. „tak” lub „nie”, a gdy kiedyś dziennikarz zapytał go o świętowanie jednego z sukcesów, odpowiedział z rozbrajającą szczerością: – Pewnie (śmiech). Głupio pytasz.
Nikt zapewne nie spodziewał się, że odpowiedź na pytanie „Czego spodziewasz się w tym nadchodzącym roku?” będzie brzmiała: „No muszę se sznurówkę wymienić. W bucie.” Kiedy podpytywano go, co najbardziej lubi w Japonii, stwierdził że… kibel.
Gdy pytanie brzmi: „Czy od razu po wyjściu z progu wiedziałeś, że to będzie bardzo daleko?”, a odpowiedź: „Nie. Myślałem, że w bulę wydzwonię” – też trudno o zachowanie powagi. W osłupienie mogą wprowadzić i słowa: „Mam czasem taki problem, że mój mózg nie ma kontaktu z moim ciałem”.
Z Małyszem w lakierkach
Ciekawostką jest, że była żona Piotra jest kuzynką Adama Małysza, dzięki czemu panowie mieli okazję spotykać się nie tylko na skoczni, ale i uroczystościach rodzinnych. Kiedyś Żyła zdradził, że podczas jednego z wesel urządzili sobie wspólną przebieżkę. W środku nocy, w garniturach i lakierkach przebiegli się do ronda i z powrotem.
Na innej imprezie Piotr zaczął podrzucać winogrona i łapać jej prosto do ust. Do zabawy włączył się i Małysz, który zaczął rzucać grona przez całą salę, podczas gdy Żyła je łapał.
Nic dziwnego, że za sympatycznego skoczka – także w tym sezonie wiele osób trzyma mocno kciuki. Czekają nie tylko na świetne wyniki, ale i kolejne zabawne wyznania. Najbliższa okazja już podczas PolSKIego Turnieju.
Źródła informacji: TVP Sport, Przegląd Sportowy, WP Sport, Skijumping.pl