„Jak ten czas szybko leci” – to jedno z powiedzeń, które często słyszy się zarówno wśród młodych, jak i tych, którzy kiedyś byli młodzi. I pewnie dużo w tym racji, choć wiele zależy też od punktu odniesienia.
Weźmy choćby taki prosty przykład. Prezydentowi Andrzejowi Dudzie druga i ostatnia kadencja kończy się mniej więcej za około 500 dni. Więc pocieszające jest to, że czas jest bystry i nie da się naciągnąć. Ale i tak dla jednych jest to wieczność, dla drugich mgnienie oka. Niemniej i jedni i drudzy, choć nie wszyscy, już teraz zastanawiają się, jakie będą dalsze losy politycznej kariery Dudy.
Jeszcze do niedawna sądzono, że wskoczy on na fotel prezesa Kaczyńskiego. Ale dziś wiadomo, że nie wskoczy, choćby nie wiem jak podskakiwał. Ostatnio potwierdził to dobitnie inny wybitny polityk PiS Ryszard Terlecki w rozmowie z „Super Expressem”. Postraszył jednak, że obecny prezydent nie powinien kończyć swej kariery politycznej. „Z pewnością powinien próbować swych sił za granicą. Pan prezydent jest jeszcze za młody, żeby znaleźć się na politycznej emeryturze. Więc jestem przekonany, że jeszcze długo odegra jakąś istotną rolę, czy to będą organizacje międzynarodowe, czy jakaś forma aktywności w kraju trudno w tej chwili przesądzić” – dywagował Terlecki.
Jeśli o mnie chodzi, to jakoś w ogóle bym nie przesądzał. O ile można wierzyć w to, że nie zastąpi Kaczyńskiego, to już z tą międzynarodową posadą byłbym ostrożny. Z prezesem sprawa jest bowiem jasna, gdyż zdradził nam, że „zmienił plany” i zamierza ubiegać się o prezesurę partii na kolejną kadencję. „Jestem przekonany, że jeszcze przez jakiś czas mogę skutecznie działać. Mam siły, mam plan polityczny. Nie chcę też, by ktoś zarzucał mi, że jestem dezerterem, że zostawiam partię i całe nasze środowisko w tak trudnym momencie(…) Zostaję, walczymy dalej” – bajał Kaczyński w tygodniku „Sieci”. A premier Donald Tusk skomentował tę decyzję krótko i rzeczowo: ”Dobra wiadomość”. I chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, dlaczego dla obecnego rządu jest to nawet świetna wiadomość.
Co się zaś tyczy obecnego prezydenta, to oprócz Terleckiego jakoś mało kto widzi go w wielkiej polityce europejskiej, czy nawet krajowej. Mówią o tym znani politolodzy, w tym prof. Kazimierz Kik, który głosi, że Duda „ma bardzo wąski zakres zwolenników”. Po czym przypomina, że pan prezydent „jest doktorem prawa, jednak na Uniwersytecie Jagiellońskim, nawet jego promotorzy, mają o nim negatywną opinię”. Nie wróży mu też kariery za granicą. „Jak Duda straci prezydenturę, straci w ogóle jakiekolwiek znaczenie z życiu politycznym” – uważa prof. Kik i nie śmiałbym się z nim nie zgodzić. To co będzie robił Duda? Mógłbym tu wyrazić własną opinię, ale nie jestem Obajtkiem, by używać takiego języka. Może zacznie wyczynowo uprawiać narciarstwo, gdyż ślizganie się i taki polityczny slalom gigant to jego specjalność? Mógłby też błysnąć w filmie, bo ma świetną mimikę i potrafi robić tak groźne miny, że widziałbym go nawet w kryminale. Tym bardziej, że jest też mistrzem dramatycznych pauz. Coś mi jednak mówi, że czeka go już tylko długa pauza.
W przeciwieństwie do Kaczyńskiego, który mimo wieku nadal szybko uprawia wolną amerykankę, bo uważa, że w polityce wszystkie chwyty są dozwolone. A poza tym bez prezesury to taki nieborak od razu ginie.
Jeśli zaś chodzi o wiek, to pamiętajmy zawsze słowa Epikura: „Chodzi o to, by umrzeć młodo, najpóźniej jak się da”. Czyli mieć nawet sto lat i wciąż młodym być.