Zanim przejdziemy do spraw bieżących, to cofniemy się nieco w czasie, konkretnie o jakieś 45 tysięcy lat. Wtedy to właśnie, jak wynika z najnowszych badań, współczesny człowiek, czyli Homo sapiens, dotarł do środkowej Europy, a to oznacza, że neandertalczycy i dzisiejsi ludzie żyli obok siebie jeszcze przez kilka tysięcy lat.
Nie podważając tych ważnych odkryć naukowych, ale przyglądając się obecnej sytuacji w Polsce, można dojść do wniosku, że w sumie niewiele się zmieniło i te dwie grupy nadal tak żyją sobie obok siebie, co widać choćby w telewizji, gdy ta pokazuje polityków z różnych opcji. Od razu wiadomo, że jedni to już ludzie współcześni, inni zaś jakby się trochę zatrzymali. Wytypowanie zaś, kto jest teraz kim, nie wydaje się trudne.
A propos typowania, to wróćmy do rzeczywistości i rzućmy okiem na PiS, gdzie pojawiły się hordy chętnych do Europarlamentu. Niektórzy zaczęli nawet naukę języków całkiem sobie obcych, a co bardziej pewni siebie, czy raczej pewni poparcia prezesa, szukają już mieszkań w Brukseli. Według Onetu, na tej długiej liście są m. in. Suski, Kuchciński, Sasin, Terlecki oraz Kamiński i Wąsik, a ostatnio także Obajtek. Z Nowogrodzkiej słychać głosy, że nie ma tygodnia, by do prezesa nie przyszedł kolejny chętny na uchodźstwo do Brukseli. Ale mówi się także, że u wielu jest to po prostu próba ucieczki przed kryminałem.
Niewielu bonzów interesują natomiast wybory samorządowe, co jest zrozumiałe, bo bardziej opłaca się być zwykłym europarlamentarzystą w Brukseli, niż nawet wójtem w Pcimiu. Miejscowość tę podaję jako przykład tylko dlatego, że ta spora wieś przy słynnej Zakopiance kojarzy się z Danielem Obajtkiem, który tam właśnie był wójtem gminy zanim przeniósł się na salony jako prezes Orlenu. A teraz musiał opuścić swój okręt, będąc arcybogatym kapitanem.
Zejście kapitana zwykle nic dobrego statkowi nie wróży, tymczasem tym razem, jakby na ironię, stało się wręcz odwrotnie. Gdy tylko Rada Nadzorcza odwołała Obajtka ze stanowiska prezesa, to kurs spółki wyraźnie się umocnił, a akcje wystrzeliły. Może jest to zatem sposób, którym powinni zainteresować się towarzysze z PiS-u, nie umiejącego oddać władzy. Może gdyby sami odwołali swych kapitanów z ich lukratywnych posadek, to notowania partii poszybowałyby w górę. Z pewnością jest to dużo pewniejsza metoda, niż przyspieszone wybory, którymi nie wiadomo kogo straszy Kaczyński.
Rzecz dotyczy ponadto także innych jeszcze sfer politycznych, w tym tych najwyższych, czyli samego prezydenta RP, którego notowania spadają, na co zresztą każdego dnia z uporem pracuje, więc PiS już zaczęło poszukiwania następcy Dudy. Były minister Czarnek wymienia nawet nazwiska ewentualnych następców, gdyż według niego PiS ma całą ławę wybornych liderów, takich jak Morawiecki, Błaszczak, Witek, czy Szydło. „To są nazwiska absolutnie top of the top” (najlepsi z najlepszych) – tym razem po angielsku straszy Czarnek vel „Dzwon”.
Tymczasem sam Duda zwierzył się w programie Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka na „Kanale Zero”, że kiedy myśli o zakończeniu prezydentury, to kwili, iż nawet prezes PiS już go nie lubi, to ma jedno marzenie: „Chciałbym pójść w góry i móc być sam, móc usiąść sobie w górach w Gorcach na polanie i być sam, żeby nikt nie patrzył”. No to na co czeka?
Przecież mógłby siedzieć jeszcze przed końcem kadencji, nawet od zaraz, gdyby sam zrzekł się urzędu, co może uczynić. I ile by na tym zyskał! Nie mówiąc już o nas…