Tegoroczną Wielkanoc spędziłem poza domem, w mieszkaniu, w którym nie było telewizora. W pierwszej chwili poczułem się trochę nieswojo, ale szybko doszedłem do wniosku, że oto ominęły mnie najnowsze doniesienia dotyczące naszej bieżącej polityki oraz poczynań polityków, co okazało się ważnym, a może wręcz najważniejszym atutem świątecznego wypoczynku, co szczerze polecam.
Bo choć jest to dość niezwykła sytuacja, gdy człowiek przez jakiś czas nie widzi żadnych Kaczyńskich, Błaszczaków, Czarnków, czy innych Macierewiczów, nie słyszy waśni i sporów oraz opowieści o ich ogromnym zaangażowaniu i sukcesach w ciężkiej harówie dla dobra ukochanej ojczyzny, to jakoś dziwnie do tego nie tęskni. I dlatego teraz już wiem, dlaczego tyle osób tak bardzo ceni sobie ciszę wyborczą, którą jeszcze nie tak dawno temu zamierzano zlikwidować, co byłoby niewybaczalnym błędem. Zresztą już za chwilę taka cisza nastanie i choć trwa ona bardzo krótko, to można nabrać przekonania, że oglądanie telewizji bez tych wszystkich indywiduów niekoniecznie musi być udręką. Zwłaszcza, gdy niektóre media i to nawet w święta raczyły nas materiałami wprawdzie politycznymi, ale zdecydowanie lżejszego kalibru. Mam tu na myśli m. in. różnego rodzaju sondaże, np. taki, jaki przeprowadził SW Research dla tygodnika „Wprost”.
Zapytano w nim naszych rodaków, z którym politykiem chcieliby spędzić Wielkanoc. Tego typu sondaże były już przeprowadzane wielokrotnie, z tym, że pytano też z którym politykiem chcieliby spędzić wakacje albo nawet znaleźć się na bezludnej wyspie. Dla mnie takie pytania są albo czysto retoryczne, albo zdecydowanie ironiczne, gdyż odpowiedzi respondentów niemal zawsze były identyczne. Takie mianowicie, że „z żadnym”. Tym razem też było podobnie, gdyż takiej odpowiedzi udzieliło aż 41 procent pytanych, którzy zdecydowanie nie mieli zamiaru dzielić świątecznego stołu z jakimkolwiek prominentem.
Ale są też i tacy, którzy z niewiadomych mi powodów uczyniliby to z radością. Tym razem najwięcej osób chciałoby świętować z premierem Tuskiem (prawie 20 proc.) oraz z marszałkiem Hołownią (prawie 15 proc.). Bywają nawet tacy, choć jest ich już znacznie mniej, którzy zasiedliby do jajka z prezesem Kaczyńskim (niecałe 10 proc.). Może decydują tu po prostu stanowiska zajmowane przez te osoby i zaszczyt zasiadania z nimi, bo cała reszta znanych polityków zebrała zaledwie po kilka procent.
Tu warto jeszcze dodać, że choć w sondażu tego nie wykazano, to respondenci byli prawdopodobnie w wieku mocno dorosłym. Wniosek ten nasuwa się dlatego, że z innych badań wynikało, iż blisko połowa młodych Polaków w ogóle nie miała zamiaru świętować tegorocznej Wielkanocy, obawiając się przede wszystkim horrendalnych cen. Ale przecież media uspokajały także, że w te święta było nas stać na dużo więcej niż przed rokiem.
Główną przyczyną tego eldorado był ponoć… duży spadek cen jaj, tudzież pewien wzrost zarobków. Za średnią płacę mogliśmy bowiem kupić sobie aż 8069 jaj! To teraz pomyślcie, ile jaj mogą mieć np. ci wszyscy, których poprzednia władza rozpaskudziła wysokimi stołkami i niebotycznymi zyskami. Nie mówiąc już o prezesie Glapińskim, bo ten to już w ogóle mógłby spać na jajach, gdyż w ub. roku zarobił 1 mln 325 tys. 419 zł, nie licząc sowitych nagród, które notabene sam sobie przyznawał. I to dopiero są jaja.