Skończyły się wakacje i wraz z nimi powinien zakończyć się też w mediach tzw. sezon ogórkowy. Ten, niestety, nie może się jednak zakończyć, ponieważ w obecnej rzeczywistości w ogóle się nie rozpoczął.
Wspomniany sezon, co przypomnę na wszelki wypadek, nie ma nic wspólnego z ogórkami, gdyż jest to związek frazeologiczny oznaczający letni okres urlopowy, w którym zanika życie kulturalne i polityczne, a tym samym nie ma tego typu wiadomości w prasie, radiu i TV. Grzegorz Zasępa, redaktor naczelny Super Expressu, uważa, a może ironizuje, że u nas sezon ogórkowy rozpoczyna się zwykle wtedy, gdy pojawiają się pierwsze teksty o kleszczach.
Coś w tym jest, choć ze swego ponad półwiecznego doświadczenia, mógłbym przytoczyć wiadomości, które sam w takim okresie nadawałem, m. in. przez 32 lata pracy w PAP. W poważnej wówczas agencji pisałem np. o kozich czworaczkach, albo o przemyślaninie, który wysyłał znajomym pozdrowienia z Berlina, Kijowa, Węgier i z Betlejem, podpisując się „Globtroter”. Pozdrowienia robiły wrażenie, bo mało kto wiedział, że miejscowości o takich nazwach leżą na Podkarpaciu i on je odwiedzał. Ponoć tego typu duperele chętnie czytano, trochę wbrew zasadzie, według której „dobra informacja, to zła informacja”. Można zatem powiedzieć, że teraz mamy zdecydowaną większość dobrych informacji, czyli z gruntu złych, bo sezon ogórkowy to już przeszłość.
Dziś nawet w wakacyjnym szczycie media wypełnione były głównie polityką, w tym wypowiedziami partyjnych kacyków, których celem są prymitywne hasła, kłamstwa, prostackie poniżanie i wyklinanie konkurentów, k o l u m n o w e pyskówki nawet w Sali Kolumnowej Sejmu RP, itp., itd. Wszyscy to znamy i zdecydowana większość traci już cierpliwość. Bo, jak pisał polski aforysta Aleksander Kumor, nawet „anielska cierpliwość wymaga diabelskiej siły”.
Sam nie wiem, jak potraktować choćby takie niedawne doniesienia o planowanej podwyżce płac w Trybunale Konstytucyjnym o nawet 10 tys. zł miesięcznie, dzięki czemu zarobki sięgałyby 40 tys. zł, choć podobno sędziowie tego nieprawego TK pracowali w nim w br. zaledwie kilkanaście dni. Ale przecież dzięki temu, że nie harowali więcej, to wyrządzili mniej szkód, za co podwyżki w pełni im się należą. Czy można zatem uznać tę informację za godną sezonu ogórkowego? Może można, bo jaki Trybunał, taki sezon.
Tak czy owak, miły sezon ogórkowy to już wspomnienie, co uwidoczniło się dobitnie podczas tych wakacji, poprzedzających zbliżające się wybory. To był czas nieodpowiedzialnych decyzji, chamskich zagrywek oraz bezczelnego roztrwaniania naszych pieniędzy na własne cele polityczne przez indywidua będące u żłobu.
Przy okazji warto przypomnieć, że swego czasu odezwały się też głosy, a było ich całkiem sporo, proponujące zniesienie ciszy wyborczej, czyli tego krótkiego czasu, który pozwala nam spokojnie włączyć telewizor, przeczytać gazetę, czy posłuchać radia, nie narażając się na rujnujące zdrowie informacje polityczne.
Gdyby to ode mnie zależało, to cisza wyborcza trwałaby już od chwili podania przez prezydenta RP terminu wyborów. Czy zdajecie sobie sprawę, jaki to byłby błogostan? Nie słyszelibyśmy tego żenującego bełkotu i nie oglądali, choćby na bilbordach, tylu gęb o tępym spojrzeniu.
Ba, nawet z ambon płynęłaby zapewne mądra nauka Kościoła o ważkich problemach ludzkości, a nie pouczanie na kogo należy głosować, by nie zgrzeszyć, głosując na kogoś innego. Amen.
