Czy świat totalnie zautomatyzowany może być przyjazny człowiekowi? Okazuje się, że jak najbardziej, o czym skutecznie przekonywał już kiedyś brytyjski pisarz i polityk, profesor Oksfordu Robert Skidelsky.
Bo co w gruncie rzeczy jest marzeniem ludzkości? Otóż chodzi głównie o to, by mniej pracując zarabiać bodaj tyle samo. A takie marzenie może się spełnić właśnie dzięki prężnie rozwijającej się automatyce oraz sztucznej inteligencji, która już niebawem sprawi, że zamiast tyrać po osiem i więcej godzin dziennie, będziemy mogli pracować krócej, osiągając coraz lepsze efekty i coraz wyższe płace.
Także nasze pożywienie może stać się niebawem bardziej urozmaicone, gdy powszechne stanie się drukowanie produktów spożywczych, co już teraz jest częściowo urzeczywistniane. Drukarki spożywcze 3D mogą tłoczyć żywność, w tym także drukowane mięso. Ponoć pycha!
Takie sztuczne żarcie ma spore zalety, bowiem zlikwiduje masowe hodowle zwierząt, które nie będą zabijane. Odpadnie też rejestrowanie nawet jakiegoś jednego koguta, który gania nam po podwórzu, o czym ostatnio dość głośno u nas piano.
Owa wielka cywilizacyjna rewolucja może dotyczyć także pewnych zawodów, które po prosto znikną. Już dziś mówi się np. o autonomicznych samochodach, które będą jeździć bez kierowców. Może też przestać istnieć zawód sprzedawcy, gdyż kasy samoobsługowe i automaty są niemal wszędzie. Ba, wymienia się nawet zawód farmaceuty, którego w przyszłości zastąpią roboty. W Centrum Medycznym Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco otwarto taką zautomatyzowaną aptekę, w której robot sam spoziera na e-receptę, wybiera i wydaje odpowiedni lek.
Lista zawodów, które mogą zastąpić automaty jest coraz dłuższa, ale jakoś nie słyszy się o możliwości zastąpienia robotem polityka, co jest zresztą w pełni uzasadnione, na co mamy niepodważalny dowód we własnym kraju. Skoro nawet najbardziej żywy polityk nie jest w stanie zastąpić naszego najważniejszego prominenta, czyli Jarosława Kaczyńskiego, gdyby ten zechciał trochę odpocząć od nawału zajęć, to cóż dopiero robot, choćby był skonstruowany przez najwybitniejszego specjalistę. Jest to absolutnie niemożliwe. Może dałoby się zastąpić Joe Bidena, ale nie Kaczyńskiego, który po przemówieniu prezydenta USA stwierdził, że „on nic nie powiedział”.
I dlatego naczelnik, jako nasz skarb narodowy, musi być pilnie strzeżony. Z tego powodu np. otwarcie przekopu Mierzei Wiślanej, na którym był obecny, zabezpieczało aż 828 policjantów, zaś na spotkaniu z sympatykami PiS w Chojnicach prezesa ochraniało 292 funkcjonariuszy. Dane te zebrał Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej, który pytał też w innych komendach o liczbę strzegących prezesa policjantów, ale nie uzyskał odpowiedzi.
Wszystko wyjaśnił dopiero wiceszef sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, poseł PiS Piotr Kaleta: „Jarosław Kaczyński musi być chroniony dla dobra Polski(…) Przy Jarosławie Kaczyńskim mogłoby nie być żadnego policjanta, gdybyśmy mieli w Polsce normalną opozycję. Przecież nie możemy pozwolić na to, żeby jakaś banda rozwydrzonych chuliganów zrobiła mu krzywdę, by zbliżały się do niego hordy wrogich mu osób”.
W takich chwilach pojawiają się spore wątpliwości, czy wprowadzanie sztucznej inteligencji nie napotka jednak na poważne przeszkody ze strony naturalnej głupoty.
