W obliczu ujawnionych niedawno faktów, że Orlen łupił Polaków na cenach paliwa wykorzystując rosyjską ropę, nieco umknęła nam sprawa dr n. med. Marii Kubisy, znanej i cenionej ginekolog ze Szczecina. A sprawa jest tyleż bulwersująca, co niepokojąca.
Otóż na początku stycznia do gabinetu pani doktor weszli funkcjonariusze CBA i zabrali stamtąd dokumentację medyczną jej pacjentek. Nie kilku konkretnych, tylko wszystkich, które się u niej leczyły od… 27 lat. Dla większego efektu CBA weszło do gabinetu w godzinach przyjmowania pacjentek. Kilka z nich czekało na swoją kolej w poczekalni. Tak działa nasze wspaniałe i rzekomo praworządne państwo.
Jak wyjaśnia Prokuratura Regionalna w Szczecinie takie działania zostały przeprowadzone w związku ze śledztwem dotyczącym pomocnictwa w przerywaniu ciąży przy zastosowaniu farmakologicznego środka poronnego. Warto tu podkreślić, że doktor Kubisie nie przedstawiono żadnych zarzutów.
Zabrano za to zawierające bardzo wrażliwe dane dokumenty medyczne jej pacjentek. Wśród nich były i są, jak zauważa, lekarka, także funkcjonariuszki służb, przedstawicielki palestry i śledcze, a także panie będące sędziami. Teraz z historią chorób, czy ciąż każdej z nich będzie mógł się zapoznać prokurator! I to najpewniej wcale nie jeden.
Będzie takim prokuratorom wiadome, która z pacjentek była w zagrożonej ciąży, która poroniła, która miała nowotwór szyjki macicy, która ma niedrożne jajowody, albo endometriozę, która i jaką miała infekcję intymną, albo która „złapała” chorobę przenoszoną drogą płciową. A wszystko to z powodu enigmatycznego śledztwa w sprawie domniemanego pomocnictwa w aborcji farmakologicznej…
Kiedy idziemy do lekarza, czujemy się bezpiecznie gdy idzie o informacje o naszym stanie zdrowia, bo lekarza i inny personel medyczny obowiązuje tajemnica lekarska. Kto chciałby ją złamać, musi liczyć się z karą. Podobnie penitent idąc do spowiedzi jest pewien, że ksiądz, którego obowiązuje tajemnica, nie opowie innemu kapłanowi, kościelnemu i organiście jakie to grzechy wyznawał mu Kowalski, a jakie Nowak. Wyobraźmy sobie jednak, że spowiedzi są nagrywane i archiwizowane w parafiach. I nagle „wjeżdża” sobie na daną parafię CBA i zabiera wszystkie nagrania. Zabiera, bo istnieje jakieś podejrzenie, że może ktoś z penitentów miał zamiar przygotować zamach na Jarosława Kaczyńskiego, albo może nie lubi któryś Mateusza Morawieckiego, albo może chciał kiedyś komuś pomagać w aborcji. Nie zawadzi sprawdzić przecież.
Pytanie kto po takiej „akcji” poszedłby jeszcze do spowiedzi? Pewnie niewielu i to bynajmniej nie dlatego, że ktoś naprawdę przygotowywał zamach na Kaczyńskiego, nie lubi Morawieckiego albo miał zamiar pomagać przy aborcji. Po prostu dlatego, że nie chcemy „chwalić się” swoimi grzechami. Rzecz w tym, że chorobami też się nie każdy chce „chwalić”. Dla wielu z nas nasze schorzenia czy przypadłości zdrowotne są sprawami na tyle intymnymi, że dzielić się informacjami o nich chcemy tylko z lekarzem, ewentualnie z bliskimi osobami, ale na pewno nie z szerszym gronem.
Kto zagwarantuje teraz pacjentkom lekarki, z której gabinetu wzięto ich dokumentację medyczną, że ich zdrowotne sprawy pozostaną tajemnicą? Nikt! Być może o schorzeniach tej czy innej rozmawiać sobie będą nie tylko prokuratorzy mający bezpośredni dostęp do dokumentacji, ale o postronne osoby, które w taki czy inny sposób się o nich dowiedzą. Lekarka złożyła zażalenie na całą tę sytuację do szczecińskiego sądu oraz do Rzecznika Praw Obywatelskich. Zachęca do tego samego swoje pacjentki, których dokumentację medyczną przejęło CBA. Czy to coś da? Trudno powiedzieć, ponieważ póki mamy tę władzę, którą mamy jej cel będzie uświęcał wszelkie środki pomagające go osiągnąć. Nawet najbardziej brutalne i ohydne. A to dlatego, że dla tej władzy nie liczy się obywatel i jego prawa. Dla niej liczy się tylko ona sama.
