Na polu bitwy między zapomnieniem a zakonną kruchtą w Rzeszowie unosi się duch walk rewolucyjnych. Jednak, niestety, nie jest to efekt malowniczej scenerii, lecz wynik zaniedbań, które zdają się być na porządku dziennym na działce zakonu oo. bernardynów.
Na pierwszy rzut oka Pomnik Czynu Rewolucyjnego wydaje się być symbolem zaszłości, ale przecież to był cel, prawda? A jednak, zamiast emanować dumą i historią, pomnik zdaje się być bardziej smrodem niż chlubą narodową. To nie brąz, ale raczej ptasie odchody, nadają monumentowi charakterystyczny odcień zaniedbania.
Jednakże, niech nas nie zwiedzie ta pozorna zaniedbana egzotyka, bo tu, pod naszymi nosami, dzieje się prawdziwa magia. Zakonnicy, zamiast sięgnąć po miotłę i poświęcić trochę czasu na odświeżenie swojej historycznej posesji, postanowili być bardziej nowocześni – ogrodzili pomnik barierkami.
Tak, barierki, jakby próbowali zbudować nie tyle kordon sanitarny, co raczej świętą fortecę, chroniącą pomnik przed największym wrogiem – wiatrem, który z przykrością musi przenosić ptasie odchody na symbol Rzeszowa.
Jak to romantycznie jest patrzeć na te barierki, które stoją dumnie, chociażby nawet sama rzeźba z trudem widziała spod warstwy betonu. Bo przecież to nie odchody powinny być problemem, ale raczej pytanie, czy zakonnicy w ogóle zauważyli, że ich reprezentatywny zakątek jest bardziej reprezentatywny dla opuszczenia niż rewolucji.
A więc, szanowni zakonnicy, może czas spojrzeć na historię nie tylko z perspektywy modlitwy, ale również z perspektywy grabi i wiaderka? Bo Pomnik Walk Rewolucyjnych zasługuje na więcej niż barierki. Zasługuje na prawdziwą walkę, nawet jeśli ta walka będzie przeciwko ptasim odchodom i zaniedbaniu. Chociaż, kto wie, może to właśnie te barierki są najnowszym pomnikiem walki – walki z własnym obowiązkiem?
_____
POLECAMY: Mieszkańcy Rzeszowa pytają: co wam przeszkadza ten pomnik?