Stal Rzeszów po trzech meczach bez wygranej postara się o przełamanie zwycięskiej niemocy. Rywalem biało-niebieskich będzie Arka Gdynia, która, mimo iż była stawiana w roli ligowego faworyta, na razie rozczarowuje. „Żurawie” wiedzą zaś, jak ogrywa się drużynę z Pomorza.
Stal Rzeszów przystąpi do niedzielnej potyczki po cennym remisie w Krakowie. Biało-niebiescy nie dali się faworyzowanej Wiśle, a ich gra w defensywie rokuje na lepszą przyszłość, jeśli chodzi o skuteczność w tej formacji.
Rzeszowianie uprzykrzali życie krakowianom, jak tylko mogli, a słów uznania dla ich postawy nie krył trener Marek Zub. – Zdecydowanie ten mecz wyglądał w pewnych momentach bardzo jednostronnie, ale nie mieliśmy możliwości, ani takiego potencjału, żeby próbować innej piłki, natomiast absolutnie mieliśmy swój plan na to spotkanie i myślę, że było go widać – przyznawał szkoleniowiec Stali, dodając, że „oczko” wywalczone w Grodzie Kraka jest bardzo cenne.
Punkt na tak trudnym terenie, rzecz jasna jest nader istotny, jednak nie wolno zapominać, że nawet ta zdobycz nie pozwoliła „Żurawiom” opuścić strefy spadkowej. Jak najszybciej trzeba więc zacząć punktować za trzy, dlatego w najbliższej kolejce stalowcom musi przyświecać wyłącznie jeden cel. Tym bardziej że nasz zespół zagra przed własna publicznością, która już nieraz udowodniła, że potrafi ponieść do zwycięstwa.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Resovia jedzie walczyć z Zagłębiem Sosnowiec
Arka Gdynia stawi się w Rzeszowie w minorowych nastrojach. Piłkarze Wojciecha Łobodzińskiego kiepsko bowiem zaczęli sezon, inkasując na swoim koncie tylko 2 pkt, remisując z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza i Górnikiem Łęczna, a w swoim ostatnim meczu na własnym stadionie musieli uznać wyższość beniaminka Polonii Warszawa, która triumfowała 3-2.
Gdynianie byli lepiej zorganizowaną ekipą w ofensywie, ale nie mogli przebić się przez świetnie broniący zespół ze stolicy, który na domiar złego żółto-niebieskich, dwukrotnie trafiał do ich siatki po rykoszecie. Kiepskimi wynikami Arki nie ma się co sugerować, bo klub z Olimpijskiej 5 w każdym z trzech dotychczasowych spotkań, udowodnił, że potrafi grać ofensywie, i tak też na pewno będzie chciał zagrać w stolicy Podkarpacia.
Stal, jeśli chce wygrać, musi być przygotowana na nienaganą grę w każdej formacji, podobnie jak miało to miejsce podczas ostatniej potyczki obu drużyn nad Wisłokiem. Wówczas ekipa dowodzona przez Daniela Myśliwca pokonała arkowców 2-1, tym samym zajmując miejsce gdynian w strefie barażowej.
Była to jednak zgoła inna paczka „Żurawi”, w której drogę do bramki przyjezdnych znajdowali Patryk Małecki oraz Damian Michalik. Obu dżentelmenów nie ma już w biało-niebieskiej społeczności. Teraz, z nowymi ludźmi na pokładzie, trzeba znaleźć inny, równie skuteczny sposób na przechytrzenie, bądź co bądź, nadal jednego z głównych kandydatów do awansu do PKO BP Ekstraklasy.
Uwaga na króla strzelców
Niewątpliwie, aby myśleć o pozytywnym rezultacie starcia z Arką, nie wolno spuszczać z oczu jej najlepszego piłkarza, jakim bez wątpienia jest Karol Czubak.
23-letni napastnik w ubiegłej kampanii został najskuteczniejszym strzelcem rozgrywek, zdobywając 21 goli. Do tytułu króla strzelców dorzucił także triumf w klasyfikacji kanadyjskiej (łączna liczba bramek i asyst – przyp. red.), wygrywając ten wyścig z liczbą 29 pkt.
Rosły, mierzący 193 cm wzrostu snajper, co prawda nie dał się we znaki stalowcom w ubiegłym sezonie, choć miał kilka okazji, aby wpisać się na listę strzelców.
W bieżących rozgrywkach Czubak trafił do siatki tylko we wspomnianej konfrontacji z Polonią, i można w ciemnio zakładać, że nie zapomniał jak się strzela, dlatego przed rzeszowską defensywą niemało pracy.
Biorąc pod uwagę formę napastnika Arki, aż trudno uwierzyć, że poprzedni sezon należał do jej najgorszych od momentu spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej.
Żółto-niebiescy grają czwarty z rzędu sezon w Fortuna I Lidze, a w minionej batalii po raz pierwszy nie zdołali awansować do baraży, kończąc zmagania na 8. lokacie. Cel się jednak nie zmienia, więc nad morzem rozpoczęto kolejną misję powrotu do elity.
Poważniejszy problem Arki
Największy problem Arki zdaje się jednak być gdzie indziej. Kibice nadmorskiej ekipy są mocno niezadowoleni z pracy zarządu klubu, więc naciskają na zmianę. Fani nad Bałtykiem domagają się odejścia z klubu rodziny Kołakowskich, a więc prezesa Michała i agenta piłkarskiego, jego ojca Jarosława.
Frustracja fanów narastała z każdym kolejnym brakiem powrotu do ekstraklasy. Państwo Kołakowskich nie zamierza jednak ustąpić, choć padła propozycja odkupienia udziałów Michała Kołakowskiego, do którego należy 75 proc. akcji klubu.
Kibice ogłosili bojkot, szczątkowo przychodzą na mecze, nie kupują w oficjalnym sklepie. Nie jest to natomiast kłopot Stali, która nadal może liczyć na spore wsparcie swoich kibiców.
Podczas ostatniego meczu tych zespołów, na trybunach zasiadło ponad 4 tys. widzów. Na podobną frekwencję przy Hetmańskiej 69 mocno liczą walczący o pierwszy triumf gracze Marka Zuba.
– Interesuje nas wyłącznie zwycięstwo – zapowiada opiekun biało-niebieskich.
STAL RZ. – ARKA
NIEDZIELA, GODZ. 15