Rozmowa z DAWIDEM ZAGUŁĄ, rozgrywającym OPTeam Energia Polska Resovia.
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– Olbrzymie nerwy do samego końca, ale można powiedzieć, że trochę na własne życzenie…
– Już chyba wszyscy są przyzwyczajeni, że taką nerwówkę na koniec dajemy. Mimo wszystko liczy się zwycięstwo, chociaż mogliśmy je dowieźć w spokojniejszy sposób. Można było nie robić głupiej straty na środku boiska, trafić dwa osobiste, trafić jeden lay-up i nagle robi się sześć punktów przewagi i wszyscy są zadowoleni. Natomiast to jest koszykówka, to jest sport i tutaj nikt za darmo nie odda nam zwycięstwa, co pokazali chłopaki z Opola. Gratulacje dla nich za walkę, ale to my wynosimy dwa punkty. Bardzo się z tego cieszymy, tym bardziej, że byli liderami tabeli, ale czy to jest podwójna radość, to chyba nie. Zwycięstwo, to zwycięstwo. Po prostu trzeba cały czas walczyć, każdy mecz wygrywać, starać się i tyle.
– Widać było po ogromnej radości, jaka zapanowała po ostatnim gwizdku, że chyba kamień spadł wam z serca, po tych trzech porażkach?
– Troszkę tak. Te wyniki z poprzednich meczów były bardzo bliskie. To było parę punktów i w trakcie tych meczów były te straty do odrobienia. Wchodziliśmy w te spotkania bardzo słabo, a później goniliśmy rywali. To jest wbrew pozorom ciężkie. Z Opolem weszliśmy w mecz tak, jak powinniśmy i tak chcemy teraz wchodzić. Od początku dawać z siebie sto procent. Końcowy wynik jest dość niski i do połowy też na pewno był niski. Jeżeli od początku będziemy grali na pełnych obrotach, a nie tak ospale, jak wyglądało to również w poprzednich meczach, to być może będzie to wyglądało lepiej. Nie będziemy musieli się martwić przegranymi meczami i oczekiwać na ten jeden na kilka wygranych spotkań, tylko wygrywać seriami.
– W pierwszej połowie meczu wydawało się, że macie kontrolę nad spotkaniem i powinno był łatwiej w drugiej, kiedy u rywali zdyskwalifikowany został Amerykański center. Jednak zespół z Opola zdecydowanie lepiej zaprezentował się po przerwie…
– Wbrew pozorom to nie zawsze jest tak, że jak lider spadnie to drużyna gra gorzej. Często jest tak, że inny zawodnik przejmuje jego rolę. Zaczęli grać niższym składem i my też musieliśmy się do tego dostosować. Nie mogliśmy tak kalkulować, że teraz kiedy na ma Amerykanina, to pójdzie nam łatwo. Jak widać było 6, czy 8 punktów kiedy zszedł z boiska i na koniec wynik jest prawie remisowy. Wydawało się, że mecz mamy w garści, ale to są dwa, trzy posiadania, czy dwie trójki i tak naprawdę już tej przewagi nie ma. A kiedy są strzelcy tacy jak w Opolu, czy w naszej drużynie, to te 10 punktów potrafi zniknąć w mgnieniu oka. Tak więc nic to zejście Amerykanina nie znaczyło i ważne, że dowieźliśmy to do końca. Może małą ilością punktów, ale liczy się zwycięstwo.
– Teraz przed wami kilka dni przerwy od grania, ponieważ środowy mecz został przełożony.
– Wszystko jest tak poprzekładane i pogmatwane. Gramy w kolejny weekend w Radomiu. Teraz na pewno trzeba odpocząć po tym meczu i zebrać troszeczkę sił. Na pewno każdy zostawił na parkiecie serducho. Idziemy dalej i mam nadzieję, że będziemy to grali tak jak dzisiejszy mecz, albo nawet lepiej.
PRZECZYTAJ TEŻ: Wyszarpane zwycięstwo resoviaków (ZDJĘCIA)