
W poniedziałkowy wieczór w hali na Podpromiu z zespołem Żubrów Abakus Okna Białystok, pojawił się dobrze znany w Rzeszowie Kamil Piechucki. Szkoleniowiec ten z Resovią wywalczył awans do I ligi, a w ub. sezonie po X kolejkach rozwiązano z nim umowę (zastąpił go Wojciech Bychawski).
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– Na pewno są wspomnienia. Trzeba powiedzieć jasno, że prowadziłem zespół w tym pierwszy meczu na Podpromiu, który wygraliśmy z Krosnem i to nie jest przypadek – mówił trener Kamil Piechucki o swoim powrocie do Rzeszowa, nawiązując też do ub. sezonu.
– Oczywiście tylko niefortunne, tak mogę powiedzieć szczerze na gorąco, ale też już z przemyśleniem rocznym, decyzje i niezrozumienie może moich wartości jako trenera koszykarskiego rok temu doprowadziło do tego, że nie dało się dalej współpracować. Natomiast ja jestem bardzo szczęśliwy, że siedmiu zawodników, których wybrałem rok temu jest nadal. Trener przygotowania fizycznego też jak i asystent Michał Koper, bo w kuluarach można powiedzieć, że było go tutaj, nie było. Jestem więc bardzo zadowolony, że ludzie, z którymi pracowałem dalej są tutaj w jakiś sposób szanowani i próbują budować. Uważam, że sporo dobrych rzeczy tutaj zostawiłem i naprawdę miałem w Resovii dobry czas. Jak to mówią, nigdy nie mów nigdy, natomiast ja mam teraz inne zadanie i będę się skupiał na kolejnych każdym meczu. Oczywiście jak Resovia przyjedzie za 3 miesiące do Białegostoku, obojętnie jaka będzie sytuacja w tabeli, będziemy chcieli ten mecz wygrać. Dzisiaj się nie udało, ale ja jestem zadowolony, że ten zespół jest w jakiejś mierze takim, jak stworzyłem go dawno temu – stwierdził trener Piechucki.

Na pytanie czy nie odczuwa żalu, że pożegnano się z nim po dziesięciu kolejkach w ub. sezonie opowiedział. – Żal to nie jest odpowiednie powiedzenie. Ja po prostu mam zrozumienie, dlaczego tak się stało. Rozumiem, dlaczego ktoś mógł nie rozumieć mojej wizji. Rozumiem, dlaczego ktoś mógł nie zrozumieć, na czym polega bycie beniaminkiem w pierwszej lidze, a to nie ma nic wspólnego z żalem. Poprostu mówię o faktach, ale jestem na tyle kulturalny, że nie muszę mówić o nich głośno.
– Po tym, co się wydarzyło w ciągu roku po moim odejściu z Rzeszowa, po zmianie na wiemy jakiego trenera i często niepoważnych jego wypowiedziach w tamtym sezonie, również na mój temat, mogę teraz powiedzieć, że ta decyzja była błędem. Takie jest moje zdanie, i ja mogę je mieć. Decyzja, żeby szukać zmiany przy bilansie 4-6 była błędem. Mówię to jasno i wyraźnie. Całe szczęście, że siedmiu zawodników i większość sztabu trenerskiego została w Resovii. Bardzo im kibicuję, tak samo jak zarządowi, prezesowi i sponsorom, bo warto w Rzeszowie robić koszykówkę. Mam jednak swoje zdanie i ta decyzja rok temu była błędem – zakończył trener Kamil Piechcucki, którego zespół w poniedziałkowy wieczór przegrał w Rzeszowie 83:108 i jest jedynym w I lidze bez wygranej (bilans 0-13).
PRZECZYTAJ TEŻ: Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovia już do przerwy zapewnili sobie wygraną (wideo)
