Walczący o zachowanie ligowego bytu Muszynianko Domelo Sokół zmierzy się dziś (godz. 17.30, transmisja Polsat Sport News) z zespołem Arriva Polski Cukier Toruń. W I rundzie zespół z Łańcuta przegrał 69:81. Dla zespołu trenera Marka Łukomskiego to kolejny mecz o życie, a kolejna porażka (jest już ich 10 na koncie z rzędu) spowoduje, że szans na zachowanie ligowego bytu znacznie się oddalą.
KOSZYKÓWKA. ORLEN BASKET LIGA
Do końca rundy zasadniczej pozostało sześc kolejek. Muszynianka Domelo Sokół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z dwupunktową stratą do Enea Stelmet Zastalu Zielona Góra, z którym ma zresztą niekorzystny bilans w dwumeczu, więc w przypadku równej ilości punktów będzie niżej. Natomiast do TAURON GTK Gliwice i Krajowej Grupy Spożywczej Arki Gdynia łańcucianie tracą trzy punkty, ale z oboma zespołami grać będą jeszcze u siebie. Przed własną widownią zespół trenera Marka Łukomskiego rozegra do końca sezonu na sześć kolejek cztery mecze i w obecnej sytuacji każdy z nich jest grą o ligowy byt, a ewentualne porażki będą mocno ograniczały marzenia o utrzymaniu w ekstraklasie. – Do minionej soboty i tego niespodziewanego zwycięstwa Zastalu liczyliśmy, że trzy wygrane wystarczą do utrzymania. W domu mamy mecze z Toruniem, Treflem Arka i GTK. Trzeba w nich walczyć o zwycięstwo i większość z nich wygrać plus należy szukać wygranej z lepszym przeciwnikiem. Były trzy wygrane, a teraz 3+1 prosty rachunek w tej sytuacji. Nie możemy liczyć, że zespoły z dołu wszystko przegrywają, a my z kolei będziemy wygrać do końca – mówi Marek Łukomski trener Muszynianki Domelo Sokoła.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Marcin Nowakowski, kapitan Muszynianki Domelo Sokoła: może potrzebujemy jeszcze mocniejszych słów
W poprzednim sezonie Twarde Pierniki uratowały ekstraklasę w Toruniu rzutem na taśmę. Teraz zespół spisuje się nadspodziewanie dobrze i ma szansę na grę w play-off. Będący nadal w składzie Aaron Cel i Bartosz Diduszko zapewne świetnie pamiętają te piękne czasy, gdy zespół z Torunia znalazł się o jedno zwycięstwo u siebie od mistrzostwa kraju. A wcale nie było tak dawno temu, bo w 2019 r. Dwa lata później klub stracił sponsora tytularnego, czyli Polski Cukier, który przeniósł się do Lublina. Po drodze były jeszcze zmiany właścicielskie i można było się spodziewać, że Pierniki raczej nieprędko powalczą o medale. I wątpliwe, by stało się to jeszcze za „kadencji” 36-letnich Cela i Diduszki, którzy być może pozostaną w klubie do końca swoich karier.
Szkoleniowcem zespołu z Torunia jest Srdjana Suboticia, który poprzednio był trenerem reprezentacji Chorwacji juniorów oraz KK Split. Liderem zespołu był rozgrywający reprezentacji Chorwacji, Goran Filipović, którego kontrakt wykupił ;pod koniec lutego bośniacki zespół Igokea Aleksandrovac. W jego miejsce początkiem marca ściągnięto 36-letniego, James Washington. Amerykański rozgrywający obecne rozgrywki rozpoczynał w Enea Stelmecie Zastalu Zielona Góra, gdzie zagrał w 17 meczach. Ważnymi postaciami w ekipie „Toruńskich Pierników” są Amerykanie Arik Smith, Trey Diggs, słoweński skrzydłowy Aljaž Kunc oraz środkowy Mate Vucić, który jest najlepiej zbierającym graczem w ekstraklasie (śr. 11,6 zb.). Chorwat ma ciekawy sposób rzucania rzutów wolnych… jedną ręką, ale w tym elemencie nie błyszczy – trafił w tym sezonie 28 na 58 osobistych (48 proc. skuteczności). Torunianie (na wyjeździe maja bilans 5-6) w ostatniej kolejce choć przegrywali przez cały mecz w Sopocie, zakończyli go zwycięsko wygrywając w ostatnich sekundach dwoma punktami.