Rozmowa z MARCINEM NOWAKOWSKIM, kapitanem MUSZYNIANKI DOMELO SOKOŁA Łańcut.
KOSZYKÓWKA. ORLEN BASKET LIGA
– Porażka z Polskim Cukrem Startem Lublin była już czwartą z rzędu dla was. Czy można powiedzieć, że zespół wpadł w kryzys?
– Ciężko powiedzieć o kryzysie, bo tak naprawdę mamy zupełnie nowy zespół. Było dużo zmian, dużo zawodników odeszło i dużo nowych też przyszło. Jesteśmy na etapie budowania czegoś nowego, żeby zacząć wygrywać. Po prostu może jest za wcześnie na lepszą grę. Widocznie nie byliśmy jeszcze gotowi na tyle, żeby móc rywalizować z Lublinem jak równy z równym.
– Końcowy wynik konfrontacji z Polskim Cukrem Startem Lublin nie do końca oddaje to, co działo się na boisku. W pewnym momencie strata była bardzo duża, a końcowy zryw nastąpił za późno…
– Graliśmy do końca. Przed własną publicznością nie może być inaczej. Na pewno jest nam trochę wstyd przed naszymi kibicami, bo spodziewaliśmy się czegoś innego. Chcieliśmy ten mecz wygrać i zacząć kroczyć zwycięską ścieżką. Zadecydowało pierwsze trzydzieści minut, ale tak naprawdę do przerwy mecz był ustawiony, bo do szatni schodziliśmy z 19-punktową stratą. Z takim przeciwnikiem jak Start nie jest łatwo wrócić do meczu. Teraz musimy wszystko przeanalizować, zobaczyć, gdzie są błędy i co możemy zmienić, żeby ta gra zaczęła wyglądać lepiej.
Kontuzja mięśnia dwugłowego uda
– Pech was wciąż nie opuszcza. Do gry wrócił Tyler Cheese, ale niestety zaraz musiał zejść z boiska…
– Ja również cały czas zmagam się z kontuzją mięśnia dwugłowego uda. W trakcie meczu ze Startem znowu trochę to poczułem, będę musiał mieć zrobione badania i zobaczymy, jak to wygląda (badania wykazały naderwanie mięśnia, co oznacza około 3 tygodniową przerwę – przy. red). Myślę, że sytuacja z Tylerem też nie napawa optymizmem. Pech nas nie opuszcza cały sezon. Ciągle z czymś się borykamy, ale nie możemy zwracać uwagi na takie rzeczy i musi w końcu zacząć wygrywać.
– Teraz przed wami niezwykle istotny mecz dla dolnych rejonów tabeli w Zielonej Górze z Enea Stelmet Zastalem.
– Na pewno będzie to bardzo ważny mecz. Jesteśmy tego świadomi. Do końca sezonu zostało 12 kolejek i musimy zrobić wszystko, żeby jak najszybciej być gotowym do rywalizacji. Nie ważne, czy będziemy grać w Zielonej Górze, czy u siebie w domu, po prostu musimy zacząć wygrywać.
Łańcut jest dla mnie specjalnym miejscem
– Ponownie sprawuje pan funkcję kapitana. Jest to swego rodzaju prestiż?
– Na pewno jest to dla mnie coś wyjątkowego. Jak już nieraz wspominałem, Łańcut jest dla mnie specjalnym miejscem. Gram tu trzeci sezon. Bardzo dobrze czuję się w tym mieście, mam dobry kontakt z kibicami. Na pewno teraz będzie mi łatwiej pomagać zespołowi i mam nadzieję, że będziemy wygrywać.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Artur Łabinowicz, koszykarz Muszynianki Domelo Sokoła: jestem jedyny „ten dziwny” w rodzinie
– Mimo że w zeszłym sezonie „Twierdza Łańcut” była praktycznie nie do zdobycia, to w tym sezonie wszystko idzie mocno pod górkę…
– Jest to drugi sezon w ekstraklasie. Często się mówi, że ten drugi sezon jest bardzo ciężki. Mamy swój cel i on jest najważniejszy, jednak w tym sezonie jest troszeczkę zawirowań i tak naprawdę od początku borykamy się z wieloma problemami. Nie ma jednak co zwracać na to uwagę, my musimy ze wszystkich sił próbować osiągnąć swój cel. Trzeba zapomnieć o tym meczu, przeanalizować to, co jest złe, wyciągnąć wnioski z dobrej gry i robić wszystko, żeby było lepiej.