REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

wt. 25 czerwca 2024

Michał Jędrzejewski, koszykarz OPTeam Resovii: pchamy piłkę do przodu i próbujemy zabiegać każdy zespół

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Rozmowa z MICHAŁEM JĘDRZEJEWSKIM, rozgrywającym OPTeam Resovii Rzeszów

KOSZYKÓWKA. II LIGA

– Zbliża się najważniejszy mecz sezonu. Dobrze się stało, że po tej bolesnej porażce w Łodzi, to pierwsze spotkanie w stolicy udało się wygrać. To daje chyba dodatkowy impuls do tego, by spokojniej przygotowywać się to tego decydującego starcia?

– W Łodzi to był blamaż. Mecz poszedł jak poszedł jak poszedł i nie ma co rozpamiętywać. Na szczęście nie było właśnie zbyt wiele czasu, żeby myśleć o tym meczu i załamywać się tym, że przegraliśmy 40 punktami. Po prostu był kolejny mecz, który trzeba było wygrać i się zmobilizować. Pojechaliśmy, zrobiliśmy swoją robotę. W naszej grupie wyszliśmy z trzeciego miejsca, więc tak naprawdę od samego początku play-offów straciliśmy przewagę własnego parkietu. Wiemy, że musimy wygrywać na wyjeździe i udało nam się ten pierwszy mecz wygrać. Został nam do zrobienia ostatni krok. To będzie taka kropka nad i, i będziemy mogli świętować u nas ten awans. Nie możemy jednak jeszcze na razie patrzeć przed siebie, w takim sensie, że na pewno wygramy ten mecz. Udało nam się wygrać w Warszawie, ale rywale na pewno nie odpuszczą. Na pewno mają paru doświadczonych zawodników, zbilansowany skład i dobrze w tym sezonie grają. My na pewno będziemy przygotowani i skupieni w 100 proc, bo chcemy to zakończyć u nas.

– Trzeba przyznać, że mecz w Warszawie od samego początku, aż do końca być po waszą kontrolą. Można zaryzykować stwierdzenie, że wcale ta zespół z Warszawy nie taki straszny?

– To prawda, że akurat tak się zdarzyło, że tam od pierwszych minut złapaliśmy przewagę, którą już trzymaliśmy przez cały mecz. Tak naprawdę był tylko jeden taki moment, w czwartej kwarcie, gdzie rywale doszli nas na jakieś 6 punktów i mieli otwartą trójkę. Tej trójki jednak nie trafili i potem my znów odjechaliśmy na 12 punktów. Kontrolowaliśmy więc ten mecz, ale tak naprawdę dyspozycja dnia może zmienić bardzo dużo. Dlatego trzeba być cały czas skupionym. Trzeba wiedzieć, jaki mamy cel i dokończyć robotę.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

– Czy jest możliwie porównanie siły i potencjału ŁKS-u, a drużyny z Warszawy?

– Nie odejmując oczywiście nic Warszawie, to według mnie, ekipa z Łodzi to trochę inna liga niż zespół ze stolicy. Po prostu ŁKS był naprawdę dobrze zbilansowany, świetnie ułożony i bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Mieli o dziesięciu równych do grania zawodników, a na każdej pozycji mieli po paru zawodników. To był bardzo dobry zespół i nie można mówić, że nam nie wyszedł mecz, bo po prostu byli lepsi i wygrali z nami. Teraz my mamy szansę walczyć o trzecie miejsce i mam nadzieję, że w środę uda nam się tę rywalizację zakończyć.

– Do meczu w stolicy podeszliście w zasadzie z marszu. To pokazuje, że OPTeam Resovia również jest dobrze przygotowana od strony fizycznej…

– My też trenowaliśmy ciężko i tak naprawdę do samego końca. To nie było tak, że przyszły play-offy i my już odpuściliśmy treningi, przestaliśmy biegać i fizycznie się przygotowywać. Mecz w środę z Łodzią niestety przegraliśmy, potraktowaliśmy go więc jak mocny trening. W czwartek przetrenowaliśmy, pojechaliśmy do Warszawy i czuliśmy się bardzo dobrze fizycznie. W ogóle nie było widać po nas jakiejś zadyszki. My też tak naprawdę na pozycji 1 i 2 mamy z pięciu zawodników, którzy mogą się wymieniać i cały czas się wymieniamy. Pchamy piłkę do przodu i próbujemy zabiegać każdy zespół.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

– Największa przewaga w konfrontacji z zespołem ze stolicy jest chyba pod koszami?

– Tak, na pewno pod koszami mamy ogromną przewagę. W zespole z Warszawy mamy Dębskiego, doświadczonego zawodnika, który rozdaje karty jako wysoki. Natomiast nie mają za bardzo więcej zawodników na wyższych pozycjach. Gra też Norman Zuber, który zazwyczaj grał na pozycji 3, a tam musi raczej cały czas grać na pozycji 4. W tym elemencie na pewno mamy więc bardzo dużą przewagę. Dlatego też często kiedy podawaliśmy piłkę pod kosz, to rywale nas podwajali na tym low post’cie. Dzięki temu często mieliśmy otwarte pozycje za trzy. Natomiast kiedy nie podwajali, to często kończyło się koszem.

– Przed wami ostatni krok i nic nie ujmując rywalom, wydaje się, że największym przeciwnikiem dla was, możecie być wy sami…

– Według mnie, mimo że zespół Energy Basket też jest fajnie ułożony, to my jesteśmy lepsi. Wydaje mi się, że tak naprawdę wszystko będzie zależało od nas i trzeba się skupić na tym ostatnim meczu. Nie przegraliśmy u siebie ani jednego meczu. Wygraliśmy tutaj i z Łodzią, Zgorzelcem, Pruszkowem czy Bytomiem, myślę więc, że porażka nie wchodzi tu w grę.

– Czy w swojej karierze miał już pan jakieś awanse?

– Sportowego awansu jeszcze nie miałem. W I lidze doszedłem do finału z GTK Gliwice. Powiększyła się wtedy liczba drużyn w ekstraklasie i po prostu dostaliśmy zaproszenie. To na pewno będzie więc dla mnie coś nowego.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin