Wysoką porażką koszykarze Muszynianki Domelo Sokoła pożegnali się z najwyższą klasą rozgrywkową w ostatnim meczu przed własną widownią. Zespół z Łańcuta czeka jeszcze wyjazdowy mecz we Wrocławiu ze Śląskiem.
KOSZYKÓWKA. ORLEN BASKET LIGA
Do pożegnalnego meczu przed łańcucką widownią Muszynianka Domelo Sokół przystąpił w okrojonym składzie. W sytuacji, że degradacja zespołu z Podkarpacia była już po poprzedniej kolejce nieunikniona, Terrell Gomez poprosił o rozwiązanie kontraktu i przeniósł się do Francji do grającego w Pro B League (odpowiednik polskiej 1 ligi) zespołu Orleans Lorient Basketball. – Lekkich urazów nabawili się Ike (Ikechukwu Nwamu – przyp. red) i Artur Łabinowicz. Staraliśmy się, że może po rozgrzewce będzie coś lepiej ale nie mogli nam pomóc, stąd ta rotacja nasza skrócona do siedmiu graczy – mówi Marek Łukomski, szkoleniowiec Muszynianki Domelo Sokoła. – Zawodnicy chcą grać, trenują ale to jest ciężka sytuacja, bo ten cel, który wszyscy sobie założyliśmy nie został zrealizowany i też zawodnicy zdają sobie sprawę, że nie tak to miało wyglądać i nie tak chcieliśmy zakończyć ten sezon. Chcąc podejść jak najbardziej profesjonalnie do meczu ale to jest ciężkie, żeby zagrać na 100 procent swoich możliwości – stwierdza trener zespołu z Łańcuta, który już przed tygodniem po porażce w Dąbrowie Górniczej stracił wszelkie szanse na utrzymanie.
– Po raz kolejny mogą powiedzieć z czystym sumieniem my kilka razy zawiedliśmy kibiców w tym sezonie. Rozumiem ich frustracje, że są załamani. Natomiast oni nas nigdy nie zawiedli i podczas tego ostatniego domowego meczu też byli z nami do końca z wsparciem z trybun, głośnym dopingiem – mówi trener Łukomski. – My jako małe miasto, klub który w zeszłym sezonie był kopciuszkiem, przegrał to starcie z zespołami, które w nazwie miały Eneę, Tauron czy Grupę Spożywczą. Dlaczego o tym mówię, bo gdybyśmy zaczynali budowę zespołu do nazwy takiej dużej sponsora strategicznego, które by wyłożył pieniądze ekstra to myślę, że ten sezon mógłby inaczej wyglądać. Mam nadzieję, że w przekroju całego sezonu nie przynieśliśmy wstydu miastu Łańcut i kibicom. Mimo tego, że jest spadek to dostarczyliśmy dużo pozytywnych wrażeń nie tylko tych negatywnych. Chcieliśmy, żeby te wrażenia były tylko i wyłącznie pozytywne. Niestety taki jest sport, że ktoś musiał okazać się najgorszy. Dziękuję wszystkim, że mogłem być częścią tej blisko dwuletniej dwu sezonowej podróży z tą społecznością łańcucką, ale mam nadzieję, że troszeczkę tej radości daliśmy w zeszłym jak i tym sezonie choć to zakończenie jest nie takie jak wszyscy sobie oczekiwaliśmy. Wiem, że może być duży smutek wśród ludzie w Łańcucie. Mam nadzieję, że tak jak kibice śpiewali, że Sokół nigdy nie zginie i tego się trzymamy – kończy Marek Łukomski, szkoleniowiec Muszynianki Domelo Sokoła.
Muszynianka Domelo Sokół Łańcut – Tauron GTK Gliwice 71:96
(15:20, 24:33, 15:25, 17:18)
- Muszynianka Domelo Sokół: Nowakowski 3 (1×3, 8 a) Cheese 16 (2×3, 5 a., 7 zb.), Mijović 25 (1×3), Struski 9 (1×3, 7 zb.), Kemp 9 (11 zb.), oraz Płowy 2, Dobrzański 0, Kroczak 7 (1×3).
Trener Marek Łukomski. - Tauron GTK: Gray 12 (2×3, 11 a, 12 zb.), Macewen 22 (3×3), Czerapowicz 4 (1×3, 8 zb.), Laksa 10 (2×3), Frąckiewicz 10 (9 zb.) oraz Busz 8 (2×3), Samsonowicz 7 (1×3), Śnieg 2 (6 a.), Bender 6, Henderson 15 (2×3).
Trener Paweł Turkiewicz. - Sędziowali: Ł. Jankowski, M. Chrakowiecki, A. Krzemień. Widzów: 911.
PRZECZYTAJ TEŻ: Duży krok OPTeam Resovii w stronę półfinału