Rozmowa z WOJCIECHEM WĄTROBĄ, środkowym OPTeam Energia Polska Resovia
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– Zupełnie wam nie wyszedł inauguracyjny mecz sezonu w Rzeszowie…
– Astoria to bardzo mocny zespół. Wielu zawodników nie jest tam z przypadku, mają super przeszłość czy w I lidze jak i ekstraklasie. To doświadczenie na pewno było po ich stronie. U nas dużo niecelnych rzutów, mimo, że pozycje w miarę otwarte były. Dużo przestrzelonych wolnych. Trochę brakowało nam kontuzjowanych zawodników, którzy będą taką naszą ostoją na pewno w dalszej części sezonu. Dzisiaj grając w tym osłabionym składzie musieliśmy niestety uznać wyższość Astorii, która była dużo lepsza.
– Widać było, że w wielu sytuacjach podkoszowych odbijaliście się niczym do ściany, jeśli chodzi o tych mocno zbudowanych graczy rywala…
– Szymon Kiwilsza to jest jedna z najsilniejszych graczy w I lidze, więc na pewno nie jest łatwym przeciwnikiem. Myślę jednak, że nie było aż tak bardzo źle. Wydaje mi się, że ta skuteczność zawodniła. Było dużo rzutów spod kosza. Sam nie doniosłem z 6-7 piłek, które mogłem zamienić na punkty. Wystarczy dodać sobie te punkt z moje strony jak i kolegów i wynik byłby inny jakbyśmy trafiali.
– Był taki moment w III kwarcie, gdzie po szybkich akcja zniwelowaliście dystans do rywali do 12 punktów i pojawił się jakiś promyk nadziei…
– Znowu wrócę do tego, że Astoria ma na rozegraniu Marcina Nowakowskiego. On właśnie w takich momentach bierze piłkę pod pachę, ustawia wszystkich po kątach jak ma być i rozgrywa te akcje powiedzmy w pojedynkę i zamienia to na punkty. Naprawdę doświadczony zawodnik.
PRZECZYTAJ TEŻ: Zderzenie ze ścianą. Faworyt nie pozwolił resoviakom na zbyt wiele (zdjęcia)
– W pierwszej połowie zupełnie nie przypominaliście zespołu, choćby z ostatnich meczów sparingowych czy to mogło wynikać, że presja i stres związany z inauguracja nieco was sparaliżował ?
– Chwilami może tak w sumie było. Bardzo chcieliśmy, troszeczkę zadrżała nam ręka. Na pewno chcieliśmy wygrać mecz i utrzymać twierdzę Rzeszów na naszej hali, jeszcze z zeszłego sezonu. No ale niestety nie udało się. Może faktycznie troszkę nas trema zjadła…
– Przed wami teraz wyjazdowy mecz z GKS-em Tychy i chyba już takie słabe spotkanie jak to z bydgoskim zespołem się nie powtórzy?
– Oczywiście, że będzie lepiej. Mają wrócić już chłopaki, których dziś zabrakło, więc w pełnym składzie. Mam nadzieję, że Maksowi (Maksymilian Formella – przy. red) nic poważnego się nie stało i tylko jest jakieś stłuczenie. Na pewno oblicze naszej drużyny będzie wyglądało inaczej.
PRZECZYTAJ TEŻ: Vademecum I ligi koszykarzy sezon 2024/2025 (wersja PDF do pobrania)