Po raz siódmy z rzędu przegrali na wyjeździe koszykarze Rawlplug Sokoła. W Ostrowie Wlkp. dzielnie przez trzydzieści minut stawiali czoła świeżo upieczonemu triumfatorowi rozgrywek ENBL. Niestety słaba skuteczność w ostatnie kwarcie spowodowała, że to BM Stal była górą.
KOSZYKÓWKA. ENERGA BASKET LIGA
– Mimo porażki jestem dumny z moich chłopaków i z tego co zrobili. Zdajemy sobie sprawę z tego, z jak silnym zespołem graliśmy. Na pewno tutaj tanio skóry nie sprzedaliśmy i walczyliśmy do końca – mówi Marek Łukomski, trener Rawlplug Sokoła Łańcut. – Nie chcę nikogo atakować, ani nikogo, w tym też siebie, tłumaczyć, ale był taki fragment meczu w czwartej kwarcie, gdzie zespół z Ostrowa miał aż trzynaście osobistych, a my tylko trzy. Ciężko nam się grało, ciężko nam się zdobywało punkty i ciężko było się dostać pod kosz. A kiedy już się pod kosz dostawaliśmy, to nawet w tych kontaktach, nie mogliśmy skończyć akcji. Niepotrzebnie wkładaliśmy gdzieś te ręce, staraliśmy się szukać tej piłki, trzy albo cztery razy nie zastawiliśmy przeciwnika, przez co rywale zdobyli łatwe punkty. Wynikało to jednak po części z siły fizycznej i głębi składu zespołu z Ostrowa.
– To nie jest tak, że te straty, bądź zbiórki w ataku, były efektem tylko i wyłącznie błędów własnych. To jest kwestia tego, że kiedy ma się dziesięciu zawodników, którymi można rotować i grać, a każdy, który wchodzi, jest fizycznie troszeczkę silniejszy niż nasz zawodnik, to w pewnym momencie może zdarzyć się tak, jak tu się wydarzyło i zabrakło nam tych zbiórek – mówi szkoleniowiec zespołu z Łańcuta, który zaczął mecz od prowadzenia 5:0.
Zacięta rywalizacja przez trzy kwarty
Ostrowianie szybko jednak zniwelowali dystans. Po trójce Coreya Sandersa Rawlplug Sokół prowadził jeszcze 8:5, ale kolejne akcje należały już do Adonis Thomas i Damiana Kuliga. Gospodarze systematycznie powiększali przewagę. Po trafieniu mierzącego 213 cm Marcusa Lončara BM Stal prowadziła 21:14.
Nieco straty zniwelowali Mateusz Bręk i Adam Kemp i po I kwarcie strata do rywali wynosiła tylko pięć „oczek”. W drugich dziesięciu minutach uaktywnił się James Eads III (13 pkt do przerwy). Przy wyniku 32:26 goście zdobyli z rzędu siedem oczek i wyszli na prowadzenie.
W 16 minucie po efektownym wsadzie Mateusz Bręka Rawlplug Sokół wygrywał 40:36. Końcówka kwarty należała już jednak do miejscowych. Ci dzięki „trójce” Michała Michalaka zeszli na przerwą z jednopunktową zaliczką (45:44).
W III kwarcie nadal trwała zacięta rywalizacja. Co prawda przeważali gospodarze, ale rywale byli tuz tuż za nimi. W 24. minucie po trafieniu za trzy Adonisa Thomasa przewaga miejscowych wynosiła siedem punktów wydawało się, że odjadą rywalom. Nic z tych rzeczy. Goście szybko zniwelowali straty do „oczka”. Później kilka razy ostrowianie odskakiwali na 5 pkt, ale po 30 minutach przewaga nad Rawlplug Sokołem wynosiła tylko trzy punkty (64:61).
IV kwarta rozpoczęła się od trafienia Sandersa z rzutów wolnych i dystans gospodarzy stopniał do „oczka”. W 33. min. przy stanie 68:65 zespół pochodzącego z Przemyśla, trenera Andrzeja Urbana zdobył dziesięć punktów z rzędu (z czego aż osiem z wolnych) i wygrywał 78:65. Strzelecką niemoc w szeregach goście na niespełna pięć minut przed końcem trójką przełamał Eads III. Nie wiele to dało bo rywale też odpowiadali punktami utrzymując bezpieczny dystans.
Przemysław Wrona: w połowie czwartej kwarty wkradł się jakiś chaos
– Tak naprawdę cały byliśmy w grze – mówi Przemysław Wrona, środkowy Rawlplug Sokoła i dodaje. – Wydaje mi się, że dopiero w połowie czwartej kwarty wkradł się jakiś chaos. Wtedy też za dużo skupiliśmy się na sędziach i innych rzeczach, zamiast na sobie. Z tego wynikało to, że zrobiliśmy trochę takich niewymuszonych błędów, chociaż wiadomo, że emocje też były i miały na to wpływ. Szkoda tego wyniku. Zakończyło się porażką 12 punktami, a tak naprawdę cały czas, nawet tej czwartej kwarcie, byliśmy jeszcze w grze. Myślę, że nawet mimo naszych osłabień nie było Raya Thorthona, a ze względu na kontuzję też nie w pełni sił był Delano Spencer to i tak pokazaliśmy charakter i walczyliśmy – stwierdza Wrona
Sokół Łańcutcały czas nie może być pewnym utrzymania, a do końca sezonu pozostały trzy kolejki. Zespół czekają teraz dwa mecze przed własną widownią z Eneą Zastalem Zielona Góra i Spójnią Stargard oraz wyjazd w ostatnie kolejce do mistrza Polski Śląska Wrocław.
Dla ekipy z Ostrowa Wlkp. która walczy o zupełnie inne cele niż beniaminek z Łańcuta, było to już osiemnaste zwycięstwo w sezonie.
– Przeciwnik postawił twarde warunki, szczególnie w pierwszej połowie, gdzie zagrali bardzo dobrze, między innymi rzucając siedmiokrotnie za trzy punkty – mówi Andrzej Urban, trener BM Stali. – Dla nas najważniejsze w tym spotkaniu jest zwycięstwo. W pierwszej połowie mieliśmy trochę słabszą obronę. Myślę, że Sokół za dużo rzucił łatwych punktów spod kosza, gdzie nie udzieliliśmy pomocy, czasem nawet nie sfaulowaliśmy. W drugiej połowie znacznie to poprawiliśmy i zespół z Łańcuta zdobył już tylko 31 punktów. Pomimo tego, że nadal nie byliśmy skuteczni za trzy punkty, mimo że wiele pozycji było otwartych, to wygraliśmy spotkanie. Mentalnie to był trudny mecz dla naszej drużyny. We wtorek i środę graliśmy o Puchar ENBL, a finał był bardzo emocjonalny. Drużyna musiała wznieść się na swoje wyżyny mentalne i bardzo ciężko, po takich wyżynach, jest zagrać mecz ligowy, bez względu na to, kto jest przeciwnikiem. Dlatego cieszymy się z tego zwycięstwa, bo to było najważniejsze – stwierdza trener ekipy z Ostrowa Wlkp.
Skrzydłowy Mateusz Zębski dodaje. – Cieszy zwycięstwo, aczkolwiek w niektórych momentach meczu, nasza gra nie napawała optymizmem. Niemniej jednak wiadomo, jaka jest sytuacja , bo w tym tygodniu wygraliśmy puchar europejski i na takiej trochę euforii i rozluźnieniu podeszliśmy do tego meczu. Na pewno nie może nam się takie coś przytrafiać. Myślę, że ten mecz przepchnęliśmy jakością naszych zawodników, takich jak na przykład Damian Kulig. To pokazuje, że musimy dalej ciężko pracować, bo na pewno nikt przed nami się nie położy i w każdym meczu będziemy musieli się mocno starać o zwycięstwo – kończy Zębski.
BM STAL – RAWLPLUG SOKÓŁ 87:75
(28:23, 17:21, 19:17, 23:14)
OSTRÓW WLKP. Pkt 2 3 1 As. Zb.
- Skele 8 4/7 0/1 0/0 6 5
- Garbacz 10 0/3 2/7 4/5 3 5
- Thomas 11 2/3 1/2 4/5 1 1
- Silins 2 1/2 0/2 0/0 4 2
- Kulig 17 5/6 2/5 1/2 4 5
- Rozpędowski 0 0/1 0/0 0/0 0 0
- Zębski 12 4/5 0/3 4/4 2 12
- Rachwalski 0 0/0 0/0 0/0 0 0
- Załucki 0 0/0 0/0 0/0 0 0
- Michalak 9 2/6 1/5 2/3 4 1
- Lončar 9 4/4 0/0 1/2 1 3
- Djurišić 9 2/5 1/1 2/2 3 4
- 87 24/42 7/26 18/23 28 43
Skut. proc. 57,1 26,9 78,3
ŁAŃCUT Pkt 2 3 1 As. Zb.
- Sanders 15 3/10 1/4 6/6 7 1
- Spencer 2 1/2 0/2 0/0 1 0
- Struski 3 0/1 1/3 0/0 1 9
- Eads III 20 3/6 4/9 2/3 1 2
- Kemp 10 5/8 0/0 0/1 1 12
- Bręk 6 1/1 1/3 1/2 0 0
- Wrona 4 2/3 0/0 0/2 0 1
- Nowakowski 0 0/0 0/1 0/0 3 2
- Szczypiński 3 0/0 1/2 0/0 2 0
- Kołodziej 12 3/4 2/3 0/0 1 4
- Płowy 0 0/0 0/0 0/0 0 0
75 18/35 10/27 9/14 17 33
Skut. proc. 51,4 37 64,3
Sędziowali: R. Mordal, D. Lenczowski, M. Kuzia Widzów: 2544.