Zaległy mecz 4. kolejki Ekstraligi kobiet dostarczył licznych emocji, ale to przyjezdne wywiozły z Rzeszowa komplet punktów. Resovia spadła na ostatnie miejsce w tabeli.
PIŁKA NOŻNA. ORLEN EKSTRALIGA KOBIET
Mecz dla obu drużyn był bardzo szczególny. Obie jedenastki w poprzednim sezonie okazały się najlepsze w 1. lidze, uzyskując historyczny awans do Ekstraligi, w której przed tą konfrontacją nie zaznały jeszcze smaku wygranej.
Dla podopiecznych Łukasza Chmury mecz ze Skrą rozpoczął się znakomicie. Miejscowe bardzo szybko wyszły na prowadzenie za sprawą strzału głową Nicoli Salawy, która wykorzystała dośrodkowanie z rzutu rożnego. Goście odpowiedzieli dopiero po zmianie stron, zamieniając na gola rzut karny. Niestety, ostatnie słowo także należało do częstochowianek. Uderzenie z daleka Justyny Matysiak zaskoczyło bramkarkę „Pasiaczek” i to Skra cieszyła się z historycznego triumfu, choć suma summarum, to gospodynie stworzyły więcej zagrożenia pod bramką przeciwnika.
– Mieliśmy dużo dobrych sytuacji, można było przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Myślę, że zmiana w trakcie meczu bramkarki wpłynęła na dalsze losy gry – mówił trener Chmura, odnosząc się m.in. do kontuzji Alicji Barszcz, która musiała przedwcześnie opuścić boisko na skutek urazu głowy.
RESOVIA – SKRA Częstochowa 1-2 (1-0)
1-0 Salawa (5.), 1-1 Sudyk (49. – karny), 1-2 Matysiak (77.)
RESOVIA: Barszcz (38. Pydych) – Gajdur, Czyż, Michalska, Bukowiec (78. Mikrut), Szlęzak (18. Kowalska), Miś, Krawczyk, Sabuda, Kwoka (46. Jezioro), Salawa (78. Pietrzyk)
SKRA: Geletova – Krysman, Litwiniec, Czechowska (60. Ozierańska), Lulkowska, Młynek (60. Nierychło), Sudyk, Krzyżanowska (88. Kuźdub), Matusiak, Szmatuła, Hrdlickova.
Sędziowała Katarzyna Kupidura (Radom). Żółte karki: Pydych, Miś – Szmatuła.