Rozmowa z RAFAŁEM MIKULCEM, prawym obrońcą Resovii, z którym porozmawialiśmy po meczu z Wisłą Kraków.
– Wypada wam pogratulować postawy w kolejnym meczu. Można powiedzieć, że resoviacki charakter wrócił. Ponownie macie za sobą naprawdę dobre spotkanie, zwłaszcza pierwsza połowa była świetna w waszym wykonaniu. I choć nie udało się wygrać, to w konfrontacji z najbardziej ofensywnie grającym zespołem w lidze, punkt trzeba szanować
– Tak, myślę, że wrócił ten charakter. Już w poprzednim meczu z GKS-em Tychy zagraliśmy na dobrym poziomie. Z Wisłą, mimo że nie wygraliśmy, sądzę, że zagraliśmy jeszcze lepiej. Nie udało się wyjść ze strefy spadkowej, ale uważam, że jeżeli w taki sposób będziemy grać do końca sezonu, to spokojnie z niej wyjdziemy.
– W drugiej części Wisła przejęła inicjatywę. Opadliście z sił po sporej pracy włożonej w pierwszą połowę czy może rywale poprzez wprowadzone zmiany, zwłaszcza na prawym skrzydle, zmienili oblicze tego meczu?
– Wisła na pewno drugie połowy ma dużo lepsze. Ja także miałem problemy z szybkim Baeną, ale również w tej części gry mieliśmy swoje szanse, gdy wychodziliśmy z kontrami. Mogliśmy je trochę lepiej wykończyć i cieszyć się z wygranej.
– Czy sztab szkoleniowy udzielał ci wskazówek, jak grają twoi potencjalni rywale na prawej stronie boiska, tak żebyś mógł zatrzymać wiślaków w bezpośrednich pojedynkach?
– Na ten temat dostaję też wskazówki od swojego menadżera. Wysyła mi wcześniej informacje, na kogo będę grał. Przed meczem analizowałem, z jakim piłkarzem Wisły przyjdzie mi rywalizować, i jakie dany zawodnik posiada walory.
– Angel Baena, który znacznie podniósł jakość gry po przerwie, napędził ci nieco kłopotów.
– Nie wiedziałem, jak on dokładnie gra. Widziałem, że schodzi od razu do prawej strony, ale też niepotrzebnie wychodziłem do niego „na raz” i myślę, że to skutkowało tym, że sobie łatwo ze mną radził.
– Uczulaliście się, że aby zatrzymać Wisłę, trzeba przede wszystkim naciskać na aktywnych w środku pola Kacpra Dudę i Marca Carbo, aby nie dyktowali tempa gry?
– Tak, ale przede wszystkim chcieliśmy wyjść na Wisłę wysoko, a nie tak, jak we wcześniejszych meczach, kiedy się broniliśmy, przez co przeciwnik miał dużo więcej sytuacji. Tym razem, dzięki temu, że zagraliśmy ofensywnie, szczególnie w pierwszej połowie, to rywal miał ciężko, żeby dojść do naszej bramki.
– Mimo cennego punktu, potrzebowaliście zwycięstwa, aby wyjść nad kreskę. Czego zabrakło, żeby pokonać „Białą Gwiazdę”?
– Skuteczności. W pierwszej połowie mieliśmy dwie dogodne okazje, jedną Marcina Urynowicza, drugą Kelechukwu Ibe-Tortiego. Myślę, że jako to wpadło, to dowieźlibyśmy wygraną.
– Przed wami wyjazd do wicelidera. Fakt, że dobrze zaprezentowaliście się z Wisłą, powinien wam dodać wiary, że z Arką można powalczyć o korzystny rezultat.
– Na pewno. Jak widać, w jaki sposób prezentowaliśmy się w ofensywie, to do Gdyni pojedziemy tylko po zwycięstwo.
– Spodziewacie się Arki, która będzie chciała zepchnąć was do obrony?
– Przed własną publicznością Arka na pewno będzie mocna. Gdynianie mogą ponadto grać już o awans, więc z pewnością będą atakować, ale my na pewno nie będziemy się bronić.