Piłkarze Rafała Ulatowskiego wiedzieli, że nie mogą przegrać meczu z Polonią Warszawa. Niestety, rzeczywistość okazała się inna i ze stolicy biało-czerwoni wracali jako zespół ze strefy spadkowej.
PIŁKA NOŻNA. FORTUNA I LIGA
– Przegraną mocno utrudniliśmy sobie sytuację w tabeli. Po raz pierwszy od dłuższego czasu jesteśmy na miejscu, które oznacza spadek – smucił się na pomeczowej konferencji prasowej trener resoviaków, Rafał Ulatowski.
Jego podopieczni mają czego żałować, bo meczu z Polonią wcale nie musieli przegrać. Przyjezdni stworzyli bowiem bardzo dobrą okazję do zdobycia bramki. Jeszcze przed przerwą gola mógł strzelić Adrian Łyszczarz. Tuż przed zejściem do szatni otrzymał on świetnie podanie od Rafała Mikulca, ale jego uderzenie z pola karnego zatrzymało się na słupku. Polonia w tej części spotkania też miała świetną szansę na objęcie prowadzenia. Po bezpośrednim zagraniu od bramkarza polonistów sam na sam z Michałem Gliwą znalazł się Mateusz Michalski, ale na szczęście gości strzelił niecelnie. W pierwszych 45 minutach zwody były wyrównane. Śmiało można było odnieść wrażenie, że ekipa, która pierwsza znajdzie drogę do bramki, dopisze do swojego dorobku upragnione 3 punkty.
– Żałuję sytuacji Adriana Łyszczarza. Piłka mogła uderzyć w słupek i wpaść do bramki, natomiast wyszła na zewnątrz. To była nasza najlepsza sytuacja. Później myśleliśmy o tym, żeby zakończyć mecz wynikiem 0-0, bo w drugiej połowie już nie stwarzaliśmy okazji – powiedział Rafał Ulatowski.
Zły stały fragment
Po zmianie połów nieco więcej z gry mieli warszawianie. Resovia zaś kompletnie nie miała pomysłu, jak sforsować defensywę rywali. Gospodarze zaś wiedzieli, jak to zrobić i jedyny, jak się okazało, zwycięski cios zadali po stałym fragmencie gry gości. Źle wykonane rozegranie ze stojącej piłki rzeszowian poskutkowało kontratakiem polonistów. Dośrodkowanie z prawego sektora strzałem z powietrza sfinalizował Wojciech Biedrzycki, i biało-czerwoni musieli pogodzić się z bolesną porażką, która oznacza dla nich powrót do strefy spadkowej. Polonia natomiast przełamała serię 13 meczów w lidze bez wygranej i po wtorkowym triumfie wyprzedza „Pasiaków” o jedno „oczko”.
Na Wyspiańskiego ponownie zebrały się czarne chmury, a już w piątek derbowe starcie z będącą na fali Stalą Rzeszów.
Ulatowski: Bardzo mnie to boli
– Zadecydował błąd, nasz stały fragment gry, nieodpowiednie zabezpieczenie i brak asekuracji. Uczulaliśmy się na ten fragment, natomiast zabrakło koncentracji i dyscypliny. Za bardzo chcieliśmy zdobyć bramkę po tym stałym fragmencie, bo czuliśmy swój moment – wyjaśnia szkoleniowiec biało-czerwonych, który nie zamierzał usprawiedliwiać drużyny.
– Bardzo mocno mnie to boli. Przed nami trudna podróż do Rzeszowa, a następnie musimy wygrać derby. Wszyscy wiemy, jak ważny jest to mecz dla całej społeczności resoviackiej – zakończył swoją wypowiedź Rafał Ulatowski.
POLONIA Warszawa – RESOVIA 1-0 (0-0)
1-0 Biedrzycki (80.)
POLONIA: Lemanowicz – Majsterek, Grudniewski (73. Kowalski-Haberek), Pleśnierowicz, Fadecki, Piątek, Koton, Zawistowski (46. Biedrzycki), Michalski (60. Bajdur), Auzmendi (66. Kluska), Kobusiński
RESOVIA: Gliwa – Adamski, Bukhal (88. Ciepiela), Bąk – Eizenchart (70. Lempereur), Urynowicz, Kanach (88. Mikrut), Mikulec, Łyszczarz, Ibe-Torti (60. Mazek), Muratović (60. Górski).
Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Żółte kartki: Pleśnierowicz, Auzmendi, Kowalski-Haberek, Piątek, Kobusiński – Ciepiela.