Resovia zrobiła, co do niej należy i pokonała ostatnie w tabeli Zagłębie Sosnowiec. Jedynego gola zdobył Edvin Muratović, a rzeszowianie wydostali się ze strefy spadkowej.
PIŁKA NOŻNA. FORTUNA I LIGA
Dla podopiecznych Rafała Ulatowskiego mecz z sosnowiczanami był kolejnym z tych z rodzaju „za 6 pkt”. Resovia myśląc o wydostaniu się ze strefy spadkowej, musiała zapunktować, a pojedynek z zamykającym stawkę Zagłębiem wydawał się ku temu najlepszą okazją. Gospodarze zagrali na miarę oczekiwań tylko przez 20 minut, ale to wystarczyło, aby cel zrealizować. Biało-czerwoni wyszli na prowadzenie tuż po kwadransie gry, kiedy podanie Kamila Mazka z bliska sfinalizował Edvin Muratović. I gdy wydawało się, że biało-czerwoni pójdą po następne trafienia, nieoczekiwanie w ich poczynania wkradł się spory chaos, co poczuli przyjezdni i sukcesywnie przejmowali inicjatywę. Goście tuż przed przerwą byli bliscy wyrównania. Marek Fabry „lobował” bramkarza resoviaków, ale na posterunku był Radosław Adamski, który ze sporym poświeceniem wybił piłkę niemal z linii bramkowej.
Po zmianie stron ponownie to Zagłębie wyglądało lepiej. Gra „Pasiaków” była bardzo niemrawa, chaotyczna, niezorganizowana w poczynaniach ofensywnych. Kiepska postawa rzeszowian mogła zemścić się co najmniej dwukrotnie, ale na szczęście dwa razy w dogodnych sytuacjach pomylił się Kamil Biliński, nie trafiając w bramkę. Podopieczni Rafała Ulatowskiego przetrwali mocniejsze ataki rywali, i koniec końców utrzymali korzystny wynik, który pozwolił im wydostać się ze strefy spadkowej.
Najtrudniejsze zadanie wykonane
– Dobrze wiemy, że wygrać 1-0 jest najtrudniejszym zadaniem w piłce nożnej. Przez pierwsze 20 minut byliśmy zdecydowanie lepsi od Zagłębia. Nic nie zapowiadało dramatycznych okoliczności tego meczu. Znam piłkę nożną na wylot i wiedziałem, że jak nie strzelimy bramki na 2-0 to mecz może wymknąć się nam spod kontroli i tak się stało. Dlaczego tak się stało? Z nieznanych mi jeszcze powodów podjęliśmy taką samą strategię jak rywale. Długimi momentami prezentowaliśmy zupełnie nie nasz styl – mówił na konferencji prasowej Rafał Ulatowski.
Szkoleniowiec „Pasiaków” nie miał wątpliwości, że jego drużynę stać na dobrą grę nie tylko do 20. minuty.
– Nie jestem minimalistą, żeby za każdym razem „przepychać mecz”. To nikomu się nie podoba ani piłkarzom, ani sztabowi, ani kibicom i też ludziom, którzy oglądają mecze w telewizji. W drugiej połowie byliśmy bardzo mocno ustawieni na własnej połowie i cierpieliśmy. Nie potrafiliśmy wyprowadzić żadnej dobrej kontry, która zamknęłaby mecz. Tym bardziej gratulacje dla zespołu, że nie pękł. Potrafiliśmy się wybronić, aczkolwiek Zagłębie zasłużyło na bramkę – powiedział sternik resoviaków, potwierdzając, że w zespole zapanowała bardzo dobra atmosfera.
Natomiast kapitan Resovii, Radosław Adamski, stwierdził, że tego typu mecze są ciężkie do rozgrywania.
– Do momentu strzelenia bramki graliśmy bardzo dobre spotkanie, ale potem, nie wiem dlaczego, w nasze poczynania wkradła się niepewność. Być może wynikało to z tego, że Zagłębie zagrało trochę agresywniej, presowało większą ilością zawodników i może to była przyczyna, że graliśmy asekuracyjnie i za dużo szukaliśmy prostych środków, ale liczy się końcowy wynik. Wywalczyliśmy ważne zwycięstwo. Myślę, że wygrana popchnie nas, by iść trochę w górę tabeli. Pod względem mentalnym, to było bardzo trudne spotkanie – zdradził naszej redakcji rzeszowski obrońca.
– Takimi meczami też można się zbudować, nie zawsze trzeba ładnie wygrywać, brzydkie zwycięstwa tak samo smakują, jak te piękne – dopowiadał nasz rozmówca.
RESOVIA – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 1-0 (1-0)
1-0 Muratović (16.)
RESOVIA: Pindroch – Tomal, Adamski, Osyra, Eizenchart (58. Lempereur), Mikulec, Wasiluk, Kanach (58. Ciepiela), Mazek (67. Łyszczarz), Urynowicz, Muratović (90. Jaroch)
ZAGŁĘBIE: Szewczenko – Sokół, Remy, Bykow, Suchockyj (78. Matynia), Polarus, Dowhyj (70.Rozwandowicz), Janota, Zielonka (61. Wrzesiński), Fabry (61. Kirejczyk), Biliński.
Sędziował Karol Iwanowicz (Lublin). Żółte kartki: Lempereur, Wasiluk – Wrzesiński, Dowhyj. Widzów 1483.