Raków Częstochowa, najlepsza drużyna poprzedniego sezonu, w przerwie między walką o fazę grupową Ligi Mistrzów, pokonała przed własną publicznością PGE Stal Mielec 2-0. Goście pod Jasną Górą zagrali słabe spotkanie i tak na dobrą sprawę nie mieli wielu argumentów, by zagrozić mistrzom Polski.
PKO BP EKSTRAKLASA
– Wiedzieliśmy do kogo przyjeżdżamy i przyjechaliśmy tutaj z takim nastawieniem mentalnym, o tyle żeby nie przegrać ale móc sprawić niespodziankę. Z perspektywy naszej, jak i Rakowa to pierwsza część spotkania była dosyć wyrównana aż do straty przez nas bramki w doliczonym czasie gry. Mieliśmy też swoje momenty i dobre momenty w postaci strzałów na bramkę gospodarzy. Z perspektywy przerwy postanowiłem jeszcze nie dokonywać żadnej zmiany. Dałem też zawodnikom czas na reakcję i podchodzenie do wyższych stref pressingowych. Widzieliśmy Raków, który był bardzo zdeterminowany, aby ten mecz jak najszybciej zamknąć – mówił po końcowym gwizdku Kamil Kiereś, trener PGE Stall Mielec.
Ta z pewnością nie była faworytem sobotniego spotkania, ale trzeba przyznać że przez ponad dwa kwadranse dotrzymywała, a przynajmniej próbowała dotrzymać kroku wyżej notowanemu rywalowi. Ten w początkowej fazie meczu miał problem z wejściem na odpowiednie tory. Być może w głowach podopiecznych Dawida Szwargi był już wtorkowy mecz ostatniej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów, stąd też ich problemy z koncentracją i składnymi akcjami.
Pierwszy gol dla Rakowa tuż przed przerwą
Pierwsze poważniejszego zagrożenie pod bramką PGE Stali miało miejsce w 20. min, kiedy to szczęścia próbował – nomen omen – były piłkarz mieleckiej drużyny, Bartosz Nowak. Jednak jego strzał w porę zdołali zablokować defensorzy gości. Gospodarze dopięli swego tuż przed przerwą, kiedy to na listę strzelców wpisał się Giannis Papanikolaou. Było to efektem przegranego pojedynku Krystiana Getingera z Dawidem Drachalem, który dograł piłkę do 26-letniego greckiego pomocnika, a ten płaskim strzałem nie dał szans Mateuszowi Kochalskiemu.
Zdecydowanie krócej miejscowi musieli czekać na drugie trafienie. Nieco ponad kwadrans po przerwie Ben Lederman po indywidualnej akcji wyłożył piłkę Nowakowi, a ten pogrążył swoich były kolegów ustalając – jak się później okazało – końcowy wynik spotkania.
Zwycięstwo gospodarzy mogło być jeszcze wyższe, ale na ich nieszczęście Deian Sorescu w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry trafił tylko w słupek.
– Gratulacje dla mojej drużyny. I to nie tylko i wyłącznie wynik ale też za grę. Przez cały mecz byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, a należy pamiętać, że dokonałem aż 6 zmian w składzie. Utrzymaliśmy to, co najważniejsze czyli skuteczność w ataku i bardzo dobrą organizację gry w obronie – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Dawid Szwarga, opiekun Rakowa, który myślami był już przy wtorkowym meczu z FC Kopenhagą. – Przed nami teraz bardzo duża dynamika działań. Zakończyliśmy to spotkanie równo z gwizdkiem, a już musimy się przygotowywać do kolejnego wyzwania, jakim jest najbliższy, wtorkowy mecz – dodał trener Rakowa Częstochowa.
Stal raziła nieporadnością
A Stal? Próbowała zdobyć choćby honorowego gola, ale raziła nieporadnością. Taki styl gry to było zdecydowanie za mało, aby chociaż raz „ukuć” mistrzów Polski. Tym samy mielczanie drugi wyjazdowy mecz skończyli z zerowym dorobkiem punktowym i bez nawet jednej strzelonej bramki. Być może do trzech razy sztuka…
– Myślę, że zmiany jakich dokonaliśmy około 65 – 72. min, gdy wprowadziliśmy 5 nowych zawodników, to te ostatnie 20 minut było w naszym wykonaniu bardzo dynamiczne. Pokazaliśmy dużą energię, oddaliśmy sporo strzałów i stworzyliśmy też swoje sytuacje. Końcówka z naszej strony była taka „energetyczna” i pozytywna w naszym wykonaniu – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Kamil Kiereś, szkoleniowiec PGE Stali Mielec.
– Do końca meczu wierzyliśmy w zdobycie kontaktowej bramki, ale niestety nam się to nie udało. Mamy takie wrażenie, że chcieliśmy powalczyć i nie cofnęliśmy się. Jesteśmy z ostatnich 5, 6 tygodni całkiem nową drużyną. Odeszło od nas aż 17 zawodników i tyle samo przyszło. Każdy mecz jaki rozgrywamy daje nam taki “powiew” informacji o nowych zawodnikach. Żałujemy, że tutaj nie zdobyliśmy chociażby punktu bo po to się gra i przygotowuje do spotkań, że nawet jeśli nie jest się faworytem to trzeba dążyć do zwycięstwa, a to nam się dzisiaj nie udało. Ostatni raz wygraliśmy ze Śląskiem Wrocław. Za tydzień spotykamy się ze swoimi kibicami w Mielcu i razem walczymy o trzy punkty – dodał Kiereś.
W innych meczach: Górnik Zabrze – Widzew Łódź 1-1, Radomiak – Warta Poznań 3-2, Ruch Chorzów – Jagiellonia Białystok 0-1, Zagłębie Lubin Puszcza Niepołomice 1-0, ŁKS – Pogoń Szczecin (n. 15), Śląsk Wrocław – Lech Poznań i Legia Warszawa – Korona Kielce zakończyły się po zamknięciu numeru, Cracovia – Piast Gliwice (pon. 19).
- Zagłębie 5 10 7-5
- Radomiak 5 9 7-5
- Jagiellonia 4 9 7-5
- Legia 3 7 7-1
- Raków 4 7 8-4
- Lech 3 7 5-2
- Cracovia 3 7 5-3
- Widzew 5 7 7-7
- Pogoń 3 6 3-3
- Warta 5 5 8-8
- Piast 4 5 3-3
- PGE Stal 5 5 5-6
- Górnik 5 5 2-5
- Ruch 5 4 5-8
- Puszcza 5 4 5-9
- ŁKS 4 3 2-7
- Korona 3 1 2-4
- Śląsk 3 1 3-6
W następnej kolejce: PGE Stal – Radomiak (25.08. – godz. 18)
RAKÓW CZĘSTOCHOWA – PGE STAL MIELCE 2-0 (1-0)
1-0 Papanikolau (45+3.), 2-0 Nowak (63.)
RAKÓW:
- Tsiftsis
- Racovitan
- Arsenić
- 46. Kovacević
- Rundić
- Tudor
- 68. Carlos Silva
- Lederman
- Papanikolau
- Sorescu
- Drachal
- 80 Cebula
- Nowak
- 68. Kittel
- Zwoliński
- 80. Piasecki
PGE STAL:
- Kochalski
- Gerstenstein
- 60. Stępień
- Ehmann
- Matras
- Pajnowski
- 74. Leandro
- Getinger
- 61. Wołkowicz
- Domański
- Trąbka
- Wlazło
- 66. Guillaumier
- Hinokio
- Szkurin
- 66. Meriluoto
Sędziował Paweł Malec (Łódź). Żółte kartki: Tudor, Lederman – Ehmann, Wlazło, Hinokio. Widzów 5255