Po sromotnej porażce w Katowicach nie ma już śladu, a Stal Rzeszów ponownie wkroczyła na zwycięską ścieżkę. „Żurawie” pokonały czwartą siłę ligi na jej terenie, mało tego, wbiły najlepiej zorganizowanej defensywie w lidze trzy bramki. Ozdobą spotkania było fantastyczne trafienie z dystansu Jesusa Diaza.
PIŁKA NOŻNA. FORTUNA I LIGA
Stal wiedziała, że podejmujący ją Górnik będzie robił wszystko, aby zapewnić sobie miejsce w strefie barażowej. Po tym, jak rywale zagrali dla ekipy z Lubelszczyzny, gospodarze mogli „przyklepać” sobie miejsce w szóstce. Swoje mecze przegrały obie Wisły, więc to było idealne spotkanie, aby przypieczętować grę w barażach. Górnicy od pierwszego gwizdka byli aktywniejszym zespołem, Stal zaś spokojnie czekała na swój moment, bardziej skupiając się na działaniach w defensywie i przejściu z obrony do ataku. Miejscowi największe zagrożenie pod bramką Jakuba Raciniewskiego stwarzali po stałych fragmentach gry, ale najgroźniejsze próby Górnika były niecelne. Stal zaś została nagrodzona za cierpliwość i zdobyła tzw. gola do szatni. Na strzał z ponad 30 metrów zdecydował się Jesus Diaz, bramkarz rywali odbił piłkę, ale ze skuteczną dobitką pospieszył Andreja Prokić.
Bomba Jesusa
Po zmianie stron Górnik nie ustawał w atakach i po godzinie gry zdołał wyrównać. Na listę strzelców wpisał się Damian Warchoł, pokonując golkipera Stali uderzeniem głową. Na odpowiedź rzeszowian nie trzeba było długo czekać. Popis indywidualnych umiejętności dał Jesus Diaz, który najpierw ograł rywala, a następnie zdecydował się na strzał zza pola karnego, kompletnie nie dając szans Maciejowi Gostomskiemu. To było bardzo mocne i precyzyjne uderzenie pod poprzeczkę kolumbijskiego piłkarza. Od tego momentu biało-niebiescy całkiem przejęli kontrolę nad meczem. Stal grała płynnie, atakując niemal w każdym sektorze boiska. Górnik zaś chcąc zaryzykować, nadział się na kontrę, która całkiem pozbawiła go złudzeń na korzystny wynik. Rozgrywający świetne zawody Diaz odebrał piłkę, futbolówkę przejął Szymon Kądziołka, po czym idealnie podał do wbiegającego w pole karne Szymona Łyczki, a skrzydłowy po przyjęciu strzałem w kierunku dalszego słupka ustalił wynik spotkania. Wygrana mogła być jeszcze okazalsza. Już w doliczonym czasie gry sam na sam z Gostomskim wyszedł Kacper Plichta, ale 17-letni gracz „Żurawi” będąc w polu karnym, zgubił piłkę, a ostatecznie jego próba wylądowała w rękach bramkarza. Nie miało to jednak znaczenia, bo Stal po laniu w Katowicach pewnie wygrała kolejny mecz.
Marek Zub: Szkoda, że tak późno zaczęliśmy regularnie punktować
Trener Stali, Marek Zub, choć był bardzo zadowolony z wyniku, stwierdził, że rezultat spotkania nie do końca odzwierciedlał przebieg rywalizacji.
– Zdecydowanie większą siłę gry prezentował Górnik. Sprawiał nam wiele problemów, przede wszystkim przy stałych fragmentach gry i dośrodkowaniach. Byliśmy jednak na to przygotowani, mimo że od początku sezonu w takich pojedynkach brakuje nam centymetrów albo trochę kilogramów pod własną bramką. Musimy to rekompensować inaczej, swoją aktywnością i agresywnością. Dzięki temu udało nam się zapobiec dojściu piłkarzy Górnika do czystych pozycji – analizował opiekun przyjezdnych, podkreślając dobre momenty w fazach przejściowych swojego zespołu.
– Zaczął nam dobrze funkcjonować agresywny odbiór piłki i szybki kontratak. Cieszymy się z kolejnych 3 punktów i tylko szkoda, że tak późno zaczęliśmy je regularnie zdobywać – mówił Zub, mając na myśli grę w barażach swojej ekipy.
GÓRNIK Łęczna – STAL Rzeszów 1-3 (0-1)
0-1 Prokić (45.), 1-1 Warchoł (63.), 1-2 Diaz (69.), 1-3 Łyczko (83.)
GÓRNIK: Gostomski – Klemenz, Cisse, Bednarczyk, Dziwniel (77. Zbozień), Deja, Gąska, Żyra (64. Pawlik), Młyński (64. Podliński), Starzyński (73. Janaszek), Warchoł (73. Fazlagić)
STAL: Raciniewski – Warczak, Synoś, Oleksy, Wachowiak, Łyczko, Bukowski (27. Kądziołka; 88. Plichta), Łysiak, Thill, Prokić (66. Pena), Diaz.
Sędziował Mateusz Piszczelok (Katowice). Żółte kartki: Gąska, Cissé – Synoś, Prokić, Wachowiak, Warczak.