REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

wt. 30 grudnia 2025

Unia lepsza od Resovii. Rzeszowianie znów nie dali rady przed własną publicznością

Klątwa meczów w Rzeszowie znów dała o sobie znać. Kolejny rywal bezlitośnie wykorzystał błędy gospodarzy. (Fot. Paweł Golonka/CWKS Resovia S.A.)


Po trzech meczach z grą „na zero z tyłu” defensywa Resovii tym razem pękła. Wicelider dwa razy trafił do bramki Jakuba Tetyka i wyjechał z Rzeszowa z pełną pulą, obejmując prowadzenie w ligowej tabeli.

PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 2. LIGA

Początek spotkania należał do preferujących ofensywny styl gry skierniewiczan. Przyjezdni dość łatwo przedostawali się pod pole karne resoviaków, a gdy mocno uderzyli z pola karnego pod poprzeczkę, na wysokości zadania stanął Jakub Tetyk. Po dziesięciu minutach do głosu doszli rzeszowianie, którzy – choć nie stwarzali bardzo groźnych sytuacji – prowadzili grę i nic nie wskazywało, że mogą zejść na przerwę ze stratą bramki.

Niestety, nieporozumienie Mateusza Geńca z Tetykiem poskutkowało golem dla gości. Zza pleców tego pierwszego wyskoczył Mateusz Szmyd i tuż przed przerwą wyprowadził beniaminka na prowadzenie.

– Obrońca nie może w takim przypadku wołać bramkarza. Mateusz miał piłkę na nodze, powinien ją wybić na aut – nie miał wątpliwości trener Resovii, Piotr Kołc.

Po zmianie stron rzeszowianie mieli kontynuować niezłą grę, ale nie potrafili narzucić swojego stylu. Lepiej funkcjonujący rywale wykorzystali ten fakt i po rozegraniu rzutu wolnego zdobyli drugiego gola. Piłka, przedłużona głową, trafiła do Mateusza Stępnia, który z bliska podwyższył prowadzenie.

Morale „Pasiaków” wyraźnie spadły, a przyjezdni z łatwością dochodzili do kolejnych okazji. Na szczęście dla gospodarzy skierniewiczanie nie byli skuteczni, a biało-czerwoni za sprawą wprowadzonego na murawę Gracjana Jarocha zdobyli kontaktową bramkę. Jaroch mógł też dać swojej drużynie remis, lecz spudłował z 10 metrów, przenosząc piłkę nieznacznie nad poprzeczką.

– Trafiłem piłkę czysto, zabrakło jednak mniejszej siły i trochę chłodnej głowy – oceniał niewykorzystaną szansę zawodnik gospodarzy.

Resovia lepszej okazji już nie stworzyła, natomiast Unia mogła ją skarcić w kontrataku. Gościom zabrakło jednak precyzji przy finalizowaniu akcji, ale i tak mogli cieszyć się po ostatnim gwizdku z piątego z rzędu zwycięstwa, które pozwoliło rewelacyjnemu beniaminkowi awansować na pozycję lidera.

– Jesteśmy źli i rozgoryczeni. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu – mieliśmy mecz pod kontrolą. Plan, który sobie założyliśmy, dawał nam wymierne efekty w postaci posiadania piłki i dochodzenia pod bramkę przeciwnika. To, co nas boli od pewnego momentu, to pole karne rywala, ta trzecia tercja – wykonanie, decyzyjność. Unia, nie tworząc sytuacji w pierwszej połowie, zdobyła bramkę i to było najgorsze, co mogło nas spotkać. W drugiej odsłonie chcieliśmy kontynuować ten sposób gry, natomiast dostaliśmy bramkę ze stałego fragmentu i zaczęliśmy gonić wynik. Strzeliliśmy kontaktowego gola, zrobiliśmy zmiany i mieliśmy dogodną sytuację na 2-2, ale jej nie wykorzystaliśmy. Grając w taki sposób i nie wykorzystując dobrych momentów, trudno jest wygrać. Wiadomo, że na przestrzeni meczu przeciwnik też będzie coś tworzył – i tak też było w tym spotkaniu. Widzieliśmy, że Unia dobrze czuje się w ataku, natomiast w dużej mierze zneutralizowaliśmy jej atuty, ale sami musimy coś dołożyć, a tutaj był duży problem. Po raz kolejny wracamy do Rzeszowa i musimy się później odkopywać z tych porażek – komentował trzecią porażkę w sezonie szkoleniowiec gospodarzy, Piotr Kołc.

RESOVIA – UNIA Skierniewice 1-2 (0-1)

0-1 Szmyd (43.), 0-2 Stępień (61.), 1-2 Jaroch (69.)

RESOVIA: Tetyk – Rębisz (70. Pieniążek), Geniec, J. Banach, Kowalski-Haberek, Hanc, Czyżycki, Małachowski (70. Letniowski), Bąk (70. Jokel), D. Banach (57. G. Jaroch), Silnỳ (70. Bałdyga)

UNIA: Grocholski – Jendryka, Woliński (65. Kamiński), Stępień, Straus, Szmyd (46. Turek), Melich (79. Kosior), Makuch, Ławrynowicz (79. Sołtysiński), Toporkiewicz (57. Gąska), Sabiłło.

Sędziował Leszek Lewandowski(Zabrze). Żółte kartki: J. Banach, Letniowski – Makuch.

Udostępnij

FacebookTwitter