Resovia zagrała jeden z lepszych meczów w sezonie i może tylko żałować, że nie udało jej się sięgnąć po komplet punktów. Piłkarze z Wyspiańskiego 22 po emocjonującym spotkaniu podzielili się łupem z Wisłą Płock.
PIŁKA NOŻNA. FORTUNA I LIGA
Zaległe starcie 17. kolejki było niezłym piłkarskim widowiskiem. Resovia, która jesienią nieraz miała problemy, by zagrać na równym poziomie w ofensywie i defensywie, w sobotę pokazała, że może grać na odpowiednim pułapie zarówno w ataku, jak i obronie. Gospodarze od pierwszego gwizdka byli zdecydowanie groźniejszą ekipą od Wisły, i już w 1. minucie mogli wyjść na prowadzenie, ale piłka po strzale Kamila Mazka trafiła w słupek.
W dalszej części pierwszej odsłony gry, mimo że goście częściej utrzymywali się przy piłce, ani razu nie potrafili zagrozić bramce Branislava Pindrocha. Resovia zaś przeciwnie, mądrze budowała swoje ataki i po kolejnym z nich Marcin Urynowicz wpisał się na listę strzelców. Piłkę odebrał Bartłomiej Wasiluk, następnie przejął ją debiutujący w drużynie Edvin Muratović, po czym w tempo wyłożył futbolówkę Bartłomiejowi Eizanchartowi, a lewy defensor podał wprost do Urynowicza, który „pasówką” otworzył wynik zawodów. Ten sam gracz mógł niebawem ustrzelić dublet, lecz jego druga próba, tym razem głową była minimalnie niecelna. Podopieczni Rafała Ulatowskiego zeszli na przerwę w pełni zasłużenie prowadząc, choć ich przewaga bramkowa powinna być wyższa.
Pechowe 3 minuty
Po zmianie połów resoviacy dwukrotnie się zagapili, co wykorzystali przyjezdni. Najpierw górne zagranie za plecy obrońców głową sfinalizował Fryderyk Gerbowski, a 2 minuty później katem biało-czerwonych stał się najlepszy strzelec rozgrywek – Łukasz Sekulski, który dopadł do piłki w polu karnym i płaskim strzałem wyprowadził płocczan na niespodziewane prowadzenie. Zawodnicy w pasiakach nie zamierzali jednak godzić się z porażką i jeszcze kilka razy poważnie zagrozili płockiej defensywie, która uwijała się jak w ukropie zwłaszcza po dobrze egzekwowanych rzutach rożnych, gdzie od straty gola gości najpierw uratował bramkarz, a kolejno rywale wybijali futbolówkę z linii bramkowej.
Resovia jednak dopięła swego. Wprowadzony na murawę Dylan Lempereur świetnie dośrodkował na głowę Wasiluka, a środkowy pomocnik kapitalnie przymierzył, i Resovia wróciła do gry. Niestety, na komplet punktów zabrakło czasu, więc „Pasiaki” musiały pogodzić się z jednym „oczkiem”. Zdobycz ta nie jest zła, aczkolwiek za wiele teamowi z Wyspiańskiego nie daje, ponieważ nasz zespół nadal otwiera strefę spadkową.
Wiosenna gra Resovii
– Odbieram ten mecz jako powiew wiosny wokół drużyny. Tak jak dziś w Rzeszowie był najpiękniejszy dzień, odkąd przyszedłem tutaj w grudniu, tak na boisku było widać, że zagraliśmy wiosennie. Po okresie dobrej gry bardzo łatwo straciliśmy dwie bramki po naszych wyrzutach z autu. Natomiast respekt i szacunek dla chłopaków, że walczyli do końca. My zaś zdecydowaliśmy się na zmiany, które przyniosły efekt. Wejście Lucio Ceciego, którego nazwisko dla wielu może być zdziwieniem, bo został wyciągnięty z naszej drugiej drużyny, ale ten chłopak ma coś w sobie, ma gaz, lubi grać jeden na jeden i przyszłość przed nim. Remis zapewniło nam z kolei perfekcyjne dośrodkowanie innego rezerwowego Dylana Lempereura na głowę Bartka Wasiluka – komentował mecz trener Resovii, Rafał Ulatowski, który podkreślił również jakość w grze swoich piłkarzy.
– Z krezusem ligi graliśmy jak równy z równym, a co byłoby, gdyby Mazek na początku meczu trafił do bramki, a nie w słupek, albo wykorzystalibyśmy któryś ze stałych fragmentów gry. W tym meczu było wszystko to, o co chodzi w piłce, były emocje, dobrze realizowany plan, bramki, błędy, natomiast punkt z kandydatem do awansu przyjmujemy, szanujemy i będziemy liczyć się w każdym meczu z każdym przeciwnikiem – dopowiadał.
Szkoleniowiec biało-czerwonych zwrócił uwagę także na inny, nader istotny aspekt w postawie swojego zespołu.
– Sfera mentalna jest czymś, co chcę dołączyć do dobrej organizacji gry drużyny – mówił.
– Nie poddaliśmy się bowiem w trudnym momencie. Dostaliśmy dwa ciosy od dobrego zespołu, ale szybko wróciliśmy do gry. Nasze stałe fragmenty mocno przywróciły nam wiarę, a ponadto fajne zmiany, które dokonaliśmy. Dużym plusem tego zespołu jest też to, że zawodnicy są wielopozycyjni – podsumował opiekun Resovii.
RESOVIA – WISŁA Płock 2-2 (1-0)
1-0 Urynowicz (21.), 1-1 Gerbowski (55.), 1-2 Sekulski (57.), 2-2 Wasiluk (86.)
RESOVIA: Pindroch – Tomal, Adamski, Bukhal, Eizenchart (78. Ceci), Mikulec, Wasiluk, Kanach (78. Lempereur), Mazek (88. Bąk), Urynowicz, Muratović
WISŁA: Kamiński – Haglind-Sangre, Jach, Niepsuj, Hiszpański, Szwoch, Grič, Gerbowski (90. Tomczyk), Kocyła (78. Vallo), Thikane (66. Laskowski), Sekulski (90. Westermark).
Sędziował Leszek Lewandowski (Zabrze). Żółte kartki: Muratović – Grič, Kocyła, Niepsuj.