Wygrywali, remisowali, przegrywali, znowu remisowali, a potem ponownie wygrywali – PGE Stal Mielec po szalonym i pełnym emocji spotkaniu pokonała w Szczecinie tamtejszą Pogonią 3-2. Wszystkie bramki dla naszego zespołu zdobył Ilja Szkurin.
PKO BP EKSTRAKLASA
– Medialnym faworytem jest Pogoń – mówił przed wyprawą na drugi koniec Polski Kamil Kiereś, trener PGE Stali.
I rzeczywiście wydawać by się mogło, że w sobotę wszystko przemawia za „Portowcami”. Jednak teoria, a praktyka to dwie różne bajki o czym mogliśmy się przekonać już na samym początku meczu.
Show Szkurina już od 6. minuty
Była 6. min, gdy z lewego skrzydła w pole karne dośrodkował Krystian Getinger. Tam piłkę piętką wyłożył Alvis Jaunzems, a strzałem do bramki posłał ją najskuteczniejszy gracz PGE Stali, Ilja Szkurin.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Karnety na mecze Texom Stali Rzeszów już w sprzedaży
Poprzednie mecze obu drużyn obfitowały w strzeleckie popisy i nie inaczej było tym razem. Problem jednak był taki, że w kolejnych minutach I połowy trafiali tylko gospodarze.
Na 1-1 wyrównał Vahan Biczachczjan, który wykończył akcję Kamila Grosickiego.
Zaledwie 6 minut później z prowadzenia mogli się pierwszy raz w tym meczu cieszyć gospodarze. Tym razem piłkę po dośrodkowaniu Biczachczjana przejął Alexander Gorgon i odegrał do Efthymiosa Koulourisa. 27-letni Grek nie zmarnował takiej okazji i uderzeniem tuż przy słupku zmusił drugi raz w tym meczu do kapitulacji Mateusza Kochalskiego.
Goście schodzili zatem na przerwę przegrywając 1-2. Wcale jednak tak nie musiało być, gdyby nieco więcej szczęścia miał Krzysztof Wołkowicz. Piłka po jego strzale trafiła tylko w poprzeczkę bramki „Portowców”.
Z drugiej strony gdyby nie dobra postawa Kochalskiego w bramce PGE Stali, ta do przerwy mogła przegrywać jeszcze wyżej.
Popis jednego aktora
Druga połowa była już popisem jednego aktora – była nim napastnik mielczan, Ilja Szkurin.
To właśnie po jego golu w 55. min goście doprowadzili do remisu. Podanie Macieja Domańskiego otworzyło Szkurinowi drogę do sytuacji sam na sam z Valentinem Cojocaru, której to Białorusin nie zmarnował.
Później trwała wymiana ciosów, która miała zadać decydujące uderzenie. Po stronie PGE Stali bliski trafienia na 3-2 był Wołkowicz, gospodarze z kolei nie wykorzystali szans Leonardo Koutrisa i Efthymiosa Koulourisa.
Aż wreszcie sprawy w swoje ręce, a w zasadzie głowę wziął Szkurin. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Domańskiego, to właśnie on wpakował piłkę do siatki, zdobywając gola na wagę trzech punktów dla PGE Stali.
Niemożliwe nie istnieje dla Stali
– Dla nas niemożliwe nie istnieje. Komplet punktów w Szczecinie to świetna sprawa i bonus. To zwycięstwo ma dla naszego klubu dużą wymowę – mówił po meczu Kamil Kiereś, trener PGE Stali.
– Po 11 godzinach podróży wyciągnęliśmy wnioski z przegranego meczu z Jagiellonią i sprawiliśmy niespodziankę. Nie było to proste. Pogoń mocno chciała nas nastraszyć, ale byliśmy konkretniejsi i zdobyliśmy pierwszego gola. Najgorsze, co nas spotkało, to strata pewności siebie po golach Pogoni. Przebudziliśmy się w końcówce pierwszej połowy, a po przerwie kluczowe było większe zdecydowanie. Dobra obrona i wyprowadzanie akcji pozwoliło wyrównać, a na koniec zdobyć trzecią bramkę po stałym fragmencie. Trochę także pomogło nam szczęście – mówił dodał opiekun mielczan.
– To dla nas ogromne rozczarowanie. W zasadzie w takim meczu porażka powinna być niemożliwa – przyznał z kolei Jens Gustafsson, trener Pogoni.
– Nie byliśmy wystarczająco twardzi, żeby pokonać mocne strony Stali, o których wiedzieliśmy. Nie ma dla nas usprawiedliwienia, ale nie możemy pozwolić na to, żeby po tej porażce spadła nasza pewność siebie – dodał opiekun „Portowców”
POGOŃ SZCZECIN – PGE STAL MIELEC 2-3 (2-1)
0-1 Szkurin (6.), 1-1 Biczachczjan (21.), 2-1 Koulouris (27.), 2-2 Szkurin (55.), 2-3 Szkurin (84.)
POGOŃ: Cojocaru – Wahlqvist, Zeh, Malec, Koutris (80. Leo Borges), Biczachczjan (74. Fornalczyk), Ulvestad (69. Gamboa), Kurzawa, Gorgon (80. Zahovic), Grosicki, Koulouris
PGE STAL: Kochalski – Jaunzems, Ehmann (57. Wlazło), Matras, Leandro, Getinger, Domański, Trąbka, Guillaumier, Wołkowicz (77. Hinokio), Szkurin
Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Żółta kartka Ehmann. Widzów 15 183