Piłkarze z Wyspiańskiego 22 zainaugurują nowy sezon od wyjazdowego meczu ze Zniczem Pruszków. Beniaminek jest absolutnym kopciuszkiem Fortuna I Ligi, i przez większość ekspertów typowany jest do spadku. Resovia jednak na to nie patrzy, koncentrując się wyłącznie na sobie, by wrócić do Rzeszowa z 3 pkt.
FORTUNA I LIGA
Resovia, która od początku okresu przygotowawczego boryka się z problemami kadrowymi, sukcesywnie zaczęła dokonywać wzmocnień, które pozwolą jej utrzymać się na drugim poziomie rozgrywkowym.
Niełatwo będzie jednak wejść w buty takich piłkarzy, jak reżysera gry Marka Mroza, lidera defensywy Aleksandra Komora czy błyskotliwych skrzydłowych Kamila Antonika oraz Pedro Vieiry.
Niemniej na Wyspiańskiego zostali sprowadzeni gracze z przeszłością ekstraklasową i to oni będą musieli ciągnąć zespół do przodu. Po Kornelu Osyrze, Marcinie Urynowiczu, Hlibie Buchale i Kamilu Mazku do ekipy Mirosława Hajdy dołączyło w bieżącym tygodniu dwóch nowych zawodników.
Pierwszym był Adrian Łyszczarz. 23-letni zawodnik, grający na pozycji środkowego pomocnika, poprzednio grał w Śląsku Wrocław. W minionej kampanii rozegrał 18 spotkań, w których strzelił jedną bramkę. Łącznie w barwach wrocławskiego klubu zanotował 56 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Do Resovii przychodzi, by przejąć pałeczkę po wspomnianym Mrozie.
Nowy nabytek „Pasiaków” ma za sobą także występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski. W koszulce z orzełkiem na piersi wystąpił w 22 spotkaniach, zdobywając 4 gole. Oprócz niego do zespołu dołączył Volodymyr Zastavnyi. Ukrainiec może okazać się ciekawym transferem. Mimo że ostatnio grał w IV-ligowym Cosmosie Nowotaniec, ma za sobą bardzo ciekawą przeszłość. Urodzony we Lwowie 32-letni prawy obrońca rozegrał 101 spotkań na poziomie najwyższej klasy rozgrywkowej w Mołdawii.
W barwach Daci oraz Zimbry Kiszyniów zagrał nawet w 8 meczach kwalifikacji do Ligi Europy, za każdym razie wychodząc na boisko w pierwszym składzie. Ponadto zaliczył 105 występów w ukraińskiej 1. lidze i 3 w tamtejszej Premier Lidze. Resovia, która nadal nie wygląda jeszcze optymalnie, bez wątpienia będzie faworytem niedzielnej potyczki.
Barwy szczęścia i nieszczęścia Znicza
Znicz awansował na zaplecze ekstraklasy z 2. miejsca w II lidze. Tak wysoki wynik jest dość zaskakujący. Znicz bowiem rok temu przechodził swoje problemy. Drużyna była w przebudowie, a na półmetku sezonu plasowała się na 7. lokacie ze stratą 6 punktów do miejsca premiowanego awansem.
Ekipa spod Warszawy zanotowała jednak świetną wiosnę, w której przegrała tylko 3 mecze, co ciekawe, wszystkie na własnym boisku. Obiekt Znicza nie jest sprzymierzeńcem podopiecznych Mariusza Misiury także z innych powodów.
Na pierwszy plan wysuwa się konflikt na linii Znicz – Centrum Kultury i Sportu w Pruszkowie, które zarządza murawą stadionu. Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji, iż włodarze boiska przed ostatnim kluczowym meczem minionych rozgrywek z Hutnikiem Kraków, wynajęli płytę główną na potrzeby… serialu „Barwy Szczęścia”.
Miejscowi zawodnicy musieli więc parę dni przygotowywać się gdzie indziej. Oburzenia nie krył szkoleniowiec pruszkowian. – Do nich nie trafia żaden argument, patrzą na nas z pogardą. Nie widzą w tym nic złego, bo myślą tylko o pieniądzach – mówił dla „Przeglądu Sportowego” Mariusz Misiura.
Pruszkowianie zdołali jednak sprostać problemom. Dzięki ograniu Hutnika oraz stracie punktów przez Kotwicę Kołobrzeg, były klub Roberta Lewandowskiego wrócił po 7 latach do I ligi.
ZNICZ – RESOVIA
NIEDZIELA, GODZ. 15