Rozmowa z BARTŁOMIEJEM DĄBROWSKIM, drugim trenerem PGE Rysic Rzeszów.
SIATKÓWKA. TAURON LIGA
– Po awansie do finału spadł panu kamień z serca, pojawiła się ulga?
– Odczuwam ogromną radość, ale to trener BKS-u, Bartłomiej Piekarczyk zasługuje na ogromne gratulacje. Bo jego zespół gra fantastyczni, najbardziej regularną siatkówkę w tym sezonie. Puchar Polski wygrali nie przez przypadek, z ŁKS-em wygrywali trzykrotnie. To jest młody, głodny sukcesów, fantastyczny zespół. Od pewnego momentu ten klub jest budowany bardzo fajnie i zasługują na szacunek. My bardzo się cieszymy bo wykonaliśmy zadanie, które sobie postawiliśmy. Bardzo jesteśmy szczęśliwi bo ten sezon jest bardzo trudny. W Lidze Mistrzyń do końca nie zrealizowaliśmy to co byśmy chcieli. Puchar Polski też nam przeleciał tak naprawdę między palcami dlatego cieszę się, że zagramy po raz kolejny w finale o złoto.
– W półfinałach dwie postacie pociągnęły zespół do sukcesu, Garbiela Orvosova i Ann Kalandadze…
– Mamy zespół, że jak jednej zawodniczce idzie trudniej to druga bierze na siebie odpowiedzialność. Te dwa mecze to były półfinały Any i Garbrysi. Cały zespól jednak zagrał dobrze i jesteśmy bardzo dumni z dziewczyn bo szczególnie w tym meczu w Bielsku wyszliśmy z „szamba”. Mieliśmy bardzo dużo problemów a mimo to wygraliśmy arcyciężki mecz w hali gdzie atmosfera była fantastyczna.
– Kluczowe momenty rywalizacji to IV set meczu w Bielsku-Białej, gdzie przegrywaliście 14:17 i zagrywką Ann Kalandadze dała sygnał do dorabiania strat, podobnie jak jej fantastyczna seria w Rzeszowie w tie-breaku…
– Jeśli chodzi o jej formę na zagrywce to te dwa mecz to chyba jej najwyższa dyspozycja odkąd jest w Rzeszowie. Zagrywa mocno, niesamowicie i regularnie. O to chodzi w tym wszystkim bo to jest zawodniczka, która może robić tym przewagę.
– Dla pana to szósty sezon w Rzeszowie. Po pięciu srebrnych medalach pewnie apatyt jest na złoto?
– Nie ukrywam, że marzy mi się na zakończenie współpracy w Rzeszowie żeby ten złoty medal zdobyć. Wszyscy bardzo byśmy tego chcieli i marzymy o tym. Nie ukrywam, że zrealizowanie takiego marzenia jakim jest złoto to byłoby coś fantastycznego.
– Ma pan poczucie, że poprzednie finały mogły was czegoś nauczyć?
– Ciężko powiedzieć, bo te zespoły były mimo wszystko inne. Były faktycznie takie momenty, że finał przeleciał nam przez palce. Szczególnie ten zeszłoroczny. W pamięci jest ten drugi mecz w Rzeszowie. Prowadziliśmy 2-0, a trzeci set układał się na naszą korzyść, żeby go zamknąć. Taki jest sport, wierze w to, że może to co los zabrał to odda. Najważniejsza tak naprawdę jest nasza gra. Musimy grać na wysokim poziomie. Chemik jest w gazie nie grał w Pucharze Polski miał czas. Po półfinałach mieliśmy dwa dni wolnego żeby odpocząć, a od poniedziałku ruszamy z przygotowaniami. Jestem przekonany, że stać nas żeby zdobyć złoty medal, natomiast do tego jest jeszcze bardzo długa droga.
– Przegrany półfinał tegorocznego TAURON Pucharu Polski pomógł wam wyzwolić jakąś sportową złość na kluczowy moment sezonu?
– Na pewno. Do tej porty wygraliśmy tylko jeden tie-break, a teraz dwa z rzędu w półfinale. Lekcja w Pucharze Polski była bardzo bolesna, aczkolwiek cenna i wyciągnęliśmy wnioski. Te dwa tie-breaki z Bielskiem ułożyły się pod nasze dyktando i graliśmy bardzo twardo, koncentracja nie uciekała i zamknęliśmy je zwycięstwami.
PRZECZYTAJ TEŻ: Weronika Centka, środkowa PGE Rysic: cholernie mi zależy