Asseco Resovia sezon 2023/2024 zakończyła bez medalu. Na osłodę pozostał zdobyty Puchar CEV ale jest to zdecydowanie za mało jak na zespół z tak doświadczonymi zawodnikami.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
– Na pewno sposób w jaki przegraliśmy czwartego seta i potem cały mecz w Jastrzębiu miał ogromne konsekwencje i był kluczowy pod względem naszej pewności siebie, która gdzieś uciekła, podobnie jak nasza moc – mówi Klemen Cebulj, przyjmujący Asseco Resovii. – Mieliśmy ogromną chęć zakończenia sezonu medalem, ale przegrane końcówki setów w obu meczach z Projektem świadczą o tym, że trochę powtórzyła się sytuacja z Jastrzębia i nie byliśmy w stanie rozstrzygnąć końcówek na swoją korzyść, mimo że była na to szansa. Ciężko jest wrócić do gry po takim meczu straconej szansy, jaki mieliśmy w Jastrzębiu, kiedy byliśmy już o krok od gry w finale. To niestety miało wpływ na to jak ten sezon skończyliśmy – stwierdza słoweński przyjmujący Asseco Resovii.
W kluczowy momencie sezonu zespół z Rzeszowa borykał się d dużymi problemami zdrowotnymi i nie był w stanie wystawić teoretycznie najmocniejszej szóstki. – Cóż, ten rok był szczególny i bardzo trudny pod względem obciążeń – mówi Cebulj. – Mieliśmy przez całe rozgrywki może dwa spokojniejsze tygodnie, kiedy można było się przygotować do meczów, a dwa tygodnie w ciągu pięciu miesięcy gry to naprawdę za mało. Play-offy rozgrywane były na przestrzeni zaledwie osiemnastu dni. To nie jest normalne, żeby grać na takich obciążeniach praktycznie co trzy dni. W takiej sytuacji urazy i problemy zdrowotne musiały się pojawić. W zeszłym roku też mój uraz przytrafił się w nieszczęśliwym momencie, gdy graliśmy ważne mecze play-off co trzy dni. Nie jest niestety łatwo być przez cały sezon gotowym do gry na sto procent. Jesteśmy oczywiście zmęczeni i kontuzje też się zdarzają. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie jest tylko nasz problem i inne drużyny też przez to przechodzą, ale najwidoczniej lepiej to wszystko znoszą i na końcu mogą grać w pełnych składach. Ciężko jest teraz powiedzieć dlaczego u nas tak się nie dzieje. Na pewno był to dla nas bardzo ciężki sezon – stwierdza Słoweniec, który nadal będzie reprezentował bawry Asseco Resovii.
– Zostaję w Rzeszowie, ale trudno mi cokolwiek mówić o przyszłości, bo to jest bolesne, że nie dostarczyliśmy klubowi i kibicom kolejnego medalu, a bardzo go pożądaliśmy. Patrząc na to jak graliśmy w półfinale, to myślę, że zasługiwaliśmy na to, żeby zawiesić jeden z medali na swojej szyi – kończy Klemen Cebulj.
PRZECZYTAJ TEŻ: Fabian Drzyzga, kapitan Asseco Resovii: kiedyś ktoś mnie chciał, a teraz ma inny pomysł na drużynę