Asseco Resovia przegrała rewanżowy ćwierćfinałowy mecz Pucharu CEV z Aluronem CMC Wartą Zawiercie 0-3, ale wygrała złotego seta i awansowała do półfinału, w którym zmierzy się z Fenerbahce Stambuł (pierwszy mecz w Rzeszowie).
SIATKÓWKA. ĆWIERĆFINAŁ PUCHARU CEV
W trzech setach w 83 minuty zawiercianie rozprawili się z ekipą z Rzeszowa. Dla Aluronu CMC Warty był to piaty mecz w Sosnowcu i piata wygrana bez straty seta. Jednak losy awansu rozstrzygnął” złoty set, w którym górą byli resoviacy. – Weszliśmy w ten mecz całkiem nieźle, ale później Zawiercie przez trzy sety zagrało kosmiczne spotkanie. Nie byliśmy się im w stanie przeciwstawić w żadnym elemencie – mówi Michał Potera, libero Asseco Resovii i dodaje.
– Takie jest piękno sportu i rywalizacji że o wszystkim rozstrzygnął ten złoty set, takie rzuty karne. Dobrze go zaczęliśmy i zasialiśmy ziarno niepewności u rywali, że się to samo nie wygra. Przeciwnicy zaczęli się mylić czy to przy zagrywce czy to w ataku. Tego nie widzieliśmy przez trzy sety. Przyjmowali nas w punkt, kończyli wszystkie ataki, bronili jak chcieli, a u nas przyjęcia brakowało ale spowodowane było tym, że oni naprawdę bardzo dobrze zagrywali. W tym złotym secie wszystko się odwróciło – mówi Potera.
Kapitalne trzy sety zawiercian
W inauguracyjnej partii przez długi czas żadnej z drużyn nie udawało się uzyskać znaczącej przewagi. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, a wynik oscylował w granicach remisu. Oba zespoły postawiły mocno na zagrywkę i raz za razem bombardowały się potężnymi asami: Torey DeFalco, Mateusz Bieniek czy Karol Butryn. Właśnie po asach ww. dwójki zawiercian gospodarze w końcówce odskoczyli na sześć punktów przewagi (22:16). W kolejnym gospodarze od samego początku wypracowali sobie bezpieczną dystans. Nie brakowało twardej walki, wymian i świetnych akcji w obronie, ale zwycięsko z nich wychodzili zawiercianie. Resoviacy mieli duże problemy z przyjęciem (rywale w trzech setach zaskoczyli ich 11 asami) co potem rzutowało na ich grze w ataku. Podobnie było w secie numer trzy, gdzie znów szybko zawiercianie wypracowali sobie bezpieczny dystans 21:14. Resoviacy sprawiali wrażenie jakby pogodzili się porażką i czekają na złotego seta.
– Dla nas tak naprawdę ten mecz zaczął się w IV secie, bo wcześniej kontrolowaliśmy wszystko – mówi Miłosz Zniszczoł, środkowy Aluron CMC Warty. – Co z tego, jak trzeba było wygrać jeszcze jedną partię. Źle ją zaczęliśmy, Resovia się napędziła, a u nas było widać już to ciśnienie. No niestety nie daliśmy rady. Wiedzieliśmy, że zloty set nie będzie łatwy. Trener nas na to uczulał, że tak naprawdę po tym jak we wcześniejszych partiach sobie dobrze radziliśmy wiedzieliśmy, że rywale nastawią się na tego kluczowego seta i tam rzucą wszystko na szale. No i faktycznie tak było. Nas chyba ciśnienie zjadło i wpadło parę piłek co wcześniej się nam nie przydarzało – stwierdza środkowy zespołu z Zawiercia.
Świetny początek złotego seta
Złotego seta rzeszowianie zaczęli od prowadzenia 4:1. Rywale odpowiedzieli czteroma punktami z rzędu i szybko wrócili do gry. Przy remisie 5:5 trener gospodarzy Michał Winiarski przerwał akcje chcąc sprawdzić w video weryfikacji dotknięcie siatki, a szczególnie cztery odbicia po stronie rywali. Sędziowie przerwali grę ale nie dopuścili do challengu i punkt przyznali rzeszowianom. Sporo było zamieszania i nerwów. Goście odskoczyli na dwa punkty (10:8), ale zawiercianie zniwelowali straty (10:10). W kluczowym momencie dwie udane akcje w obronie Łukasza Kozuba sprawiły, że resoviacy mogli wyprowadzić kontry i wygrywali 12:10. Rywale odpowiedzieli atakiem Mateusza Bieńka, ale kolejne trzy punkty padły już łupem gości, z czego dwa były efektem autowych ataków rywali.
– Sport jest niesamowity i nie przewidywalny i wszystko jak zwykle rozgrywa się w głowie – mówi Łukasz Kozub, rozgrywający Asseco Resovii. – Zawiercie grało niesamowite spotkanie przez trzy sety, a my nie mogę powiedzieć, że graliśmy słabo. Rywale byli jednak na takim poziomie, że czego by się nie dotknęli to wszystko im wychodziło. Kto by nie szedł na zagrywkę to wykonywał ją niesamowicie. Celnie, mocno, wszystko się im układało. Jak to w życiu bywa trzeba być czujnym bo przyszedł tak naprawdę moment po tym jak nas zbili w trzech setach, żeby to powtórzyć albo moment, który zaważył o tym kto awansuje dalej. Zaczęliśmy go dobrze i wiemy, że gra się do 15 punktów i można to szybko rozwiązać. Przyszła szansa i zabraliśmy ją ze sobą do Rzeszowa – mówi rozgrywający Asseco Resovii, która w półfinale zmierzy się z Fenerbahce Stambuł. – Do półfinału nikt nie dostaje się przypadkiem to nawet można powiedzieć o nas po dzisiejszym spotkaniu, bo jednak ten pierwszy mecz musieliśmy zagrać dobrze. Wygranie Pucharu CEV jest ambicją tego klubu i podtrzymuję to – stwierdza Łukasz Kozub.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Smutne pożegnanie z Ligą Mistrzyń
Asseco Resovia w historii swoich występów w Pucharze CEV w 2012 roku dotarła do finału, gdzie w dwumeczu przegrała z Dynamem Moskwa (2-3 i 2-3).Natomiast na etapie półfinału grała w 2018 roku ulegając dwukrotnie po 0-3 Biełogorje Biełgorod i w 2011 z włoskim Sisley Treviso 2-3 i 1-3.
ALURON CMC WARTA Zawiercie – ASSECO RESOVIA Rzeszów 3-0 (25:19, 25:19, 25:19), złoty set 11:15.
ALURON CMC WARTA: Tavares 1, Kwolek 14, Zniszczoł 4, Butryn 18, Clevenot 18, Bieniek 10 oraz Perry (libero)
Trener Michał Winiarski.
ASSECO RESOVIA: Kozub 1, Louati 12, Kłos 11, Boyer 15, DeFalco 8, Mordyl 5 oraz Potera (libero), Drzyzga, Bucki 2. Staszewski, Cebulj 2, Wróbel, Lewandowski.
Trener Giampaolo Medei
Sędziowali: A. Varbanov (Bułgaria) i P. Balandzic. Widzów: 3052. Wyniki meczów: 0-3 i 3-0, złoty set 11:15 awans Asseco Resovii.