Rozmowa z DAWIDEM WOCHEM, środkowym Asseco Resovii
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
– Licząc mecz Pucharu CEV to już trzecie zwycięstwo z rzędu. Tego jeszcze w tym sezonie nie było…
– No tego jeszcze nie było. Bardzo cieszy, że jako drużyna robimy krok naprzód. Bardzo pewnie wygrywamy na swoim boisku w klasyku ze Skrą Bełchatów. Jak ważne było to spotkanie dla kibiców, pokazuje to, ilu ludzi przyszło na trybuny, ale było też wsparcie na boisku. Osobiście się cieszę, tak jak i zapewne cała drużyna, że robimy ten krok naprzód. Nasza gra już nie falowała. Od początku do końca kontrolowaliśmy mecz. Nie mieliśmy przestojów, tak jak w poprzednich meczach, gdzie traciliśmy punkty seriami. W końcu wyeliminowaliśmy te słabe punkty, które przeszkadzały nam w poprzednich meczach. Mam nadzieję, że jako drużyna będziemy robić wszystko, żeby tę dyspozycję utrzymać w kolejnych spotkaniach.
– Widać było, że zespół przystąpił do tego spotkania bardzo zdeterminowany. Co poza zagrywką okazało się kluczem w tym spotkaniu?
– Uważam, że po prostu nie mieliśmy słabego elementu. Zespół z Bełchatowa miał więc problem w każdym elemencie, żeby nas czymś zaskoczyć. Tak naprawdę taktycznie, sportowo i jakościowo byliśmy przygotowani do tego spotkania bardzo dobrze. Bardzo dobrze zagrywaliśmy, co wiąże się z tym, że potem bardzo dobrze też blokowaliśmy. Nie mieliśmy problemów w przyjęciu, z czym mieliśmy trochę kłopotów w poprzednich spotkaniach. Łukasz Kozub, które dostaje swoje szanse gry, też bardzo pomaga drużynie. To ważne w tych trudnych momentach, bo nie ukrywam, że wiemy jak ostatnio nasza gra falowała. Taki główny czynnik to będzie zatem jakość całego zespołu. To zadecydowało o tym, że udało się to spotkanie przechylić na naszą korzyść.
– W środę zagracie rewanżowy mecz mistrzem Holandii w Pucharze CEV, którego pokonaliście na wyjeździe 3-0, więc raczej nie powinno być problemów…
– Na pewno trzeba być czujnym. W rozgrywkach europejskich na pewno nie wolno lekceważyć żadnego rywala, bo dobrze wiemy jak to się może skończyć. Jestem jednak przekonany, że jeżeli pokażemy swoją siatkówkę i zagramy na swoim poziomie, to pokonamy przeciwnika. Nie lekceważymy ich jednak i wiemy, że w Holandii też chwilami mieliśmy swoje problemy. Tym bardziej chcielibyśmy to spotkanie zakończyć po naszej myśli, również po to, żeby jako drużyna cały czas piąć się w górę. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby zaliczać zjazd, bo nasz drużyna na pewno potrzebuje systematyczności i przede wszystkim budowana samego siebie. Nie ważne z kim gramy, skupiamy się na swojej grze.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Klemen Cebulj: nie było kryzysu, ale trudne momenty
– Do rozgrywek o Puchar Polski awansuje sześć drużyn po I rundzie PlusLigi. Jeszcze kilka kolejek temu wydawało się, że to nie realne, żeby Asseco Resovia mogła się zakwalifikować. Teraz jednak brakuje już tylko trzech punktów do szóstej lokaty…
– Dokładnie tak. Spotkanie z ZAKSĄ może okazać się kluczowe o miejsce w czołowej szóstce. Wydaje mi się, że to by po prostu było coś fajnego móc przystąpić do tego Pucharu Polski. Asseco Resovia przyzwyczaiła do tego, że zawsze w tym pucharze jest. Nie chcemy, żeby ta tradycja się zmieniła. Najpierw skupiamy się na tym, że by naszą grę ulepszać z meczu na mecz i trzymać poziom taki, jak w meczu z Bełchatowem, a o to, co przyniesie końcowy rezultat, będziemy się martwić po pierwszej rundzie.
– Można powiedzieć, że kłopoty drużyny powoli mijają i wraca większa pewność siebie?
– Na pewno wraz z wygrywaniem pewność siebie jest tym głównym czynnikiem, który się pojawia. Natomiast dodatkowo to, co nam daje kolejnego kopa i energii do pracy, to, że nasza gra w meczu ze Skrą wyglądała bardzo dobrze. Najważniejsze jest to, że widać efekty pracy całej drużyny i że to, co robimy na treningach, przekładamy teraz na mecz. Dzięki czemu wygląda to bardzo dobrze.