Po dwóch bardzo słabych setach meczu w Katowicach wydawało się, że Asseco Resovia znów zanotuje dużą wpadkę i po świetnym spotkaniu w Bełchatowie ponownie pokaże swoje najgorsze oblicze. Zwycięstwo 3-2 trochę poprawia jednak nastroje. We wtorek rzeszowianie zagrają na wyjeździe pierwszy meczu finałowym Pucharu CEV z SVG Lüneburgiem.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
– Jak wejdziemy w mecz trochę gorzej, a GKS Katowice to wykorzysta grając przez pierwsze dwa sety rewelacyjnie w przyjęciu i w ataku, a do tego nie mamy zagrywki, czyli naszego atutu, to tak to wygląda – mówi Fabian Drzyzga, rozgrywający Asseco Resovii. – Nie ma też co ukrywać, że gdzieś tam myślami jesteśmy już przy meczu z Lüneburgiem. To nie jest jednak dla nas żadne usprawiedliwienie, ani ujma dla zespołu z Katowic, który grał w meczu z nami bardzo dobrze. To my musieliśmy znaleźć właściwy rytm. Nie było łatwo, ale cieszy to, że mimo naszego słabego meczu doprowadziliśmy do tie-breaka i go wygraliśmy. To też się liczy – mówi kapitan zespołu z Rzeszowa. W odwróceniu meczu w Katowicach sporo pomogły zmiany – wprowadzenie do wyjściowej szóstki Yacine’a Louati’ego, który daje równowagę w zespole i Jakuba Buckiego, który po wejściu na boisko był niezwykle skuteczny. – To jest ważne przede wszystkim dla trenera, że ma cały zespół gotowy do grania i korzysta z chłopaków, którzy dają z siebie maksa. W Katowicach wyszliśmy jedną szóstką, a skończyliśmy inną, ale nie ma to znaczenia. Jesteśmy zespołem, a nie indywidualnościami. Najważniejsze, że kto wszedł na boisko, to nam pomógł. Strzelam też, że gdzieś tam ta zmiana Kuby Buckiego za Stephen’a Boyer była raczej podyktowana meczem z Niemcami, a nie tym, że Stephen źle grał, bo tak nie było, przynajmniej w moim odczuciu – stwierdza Drzyzga.
Od meczu w Bełchatowie do gry i to od razu w podstawowym składzie wrócił Jakub Kochanowski, który w Katowicach odebrał statuetkę MVP. Z GKS-em do wyjściowej szóstki powrócił również Paweł Zatorski. Może to oznaczać, że problemy zdrowotne Asseco Resovia ma już za sobą i forma fizyczna zespołu będzie szła w górę.
– Na pewno pewien okres gry i powrotu do formy chłopaki muszą jeszcze dostać, bo to nie jest tak, że praktycznie po dwóch miesiącach przerwy i odrobiny takiego trenowania na różnych etapach od razu buduje się formę. Nie ma co myśleć w ten sposób, że jeden czy drugi od razu wróci do szczytowej dyspozycji. Są doświadczonymi zawodnikami, więc na pewno zrobią to szybciej, ale musimy być cierpliwi, oni zresztą również – kończy Fabian Drzyzga.