Rozmowa z JOANNĄ WOŁOSZ, kapitan i rozgrywającą reprezentacji Polski
SIATKÓWKA. IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
– Dwa zwycięstwa i porażka z takim bilansem zamknęłyście Memoriał Agaty Mróz-Olszewskiej rozgrywany w Mielcu, który był ostatnim sprawdzianem przed igrzyskami…
– Na pewno mamy trochę materiału, były to bardzo dobre mecze w takim sensie sprawdzającym. Z Serbią przestałyśmy grać po pierwszym secie. Zaczęłyśmy świetnie ten mecz i po prostu trzeba było to kontynuować. Nie jesteśmy jeszcze takim zespołem, żeby móc sobie z takim zespołem jak Serbia przestać grać. To są jednak mistrzynie świata i wicemistrzynie Europy, na igrzyskach też zdobyły swoje. Trzeba takie mecze też wykorzystywać.
– Potrzebne było takie spotkanie, które zadziała jak zimny prysznic?
– Na pewno przydało się też takie spotkanie. Najważniejsze, że mogłyśmy się zmierzyć na tle takiego dobrego zespołu.
– Ta porażka nie podetnie skrzydeł?
– Absolutnie nie, po prostu wiemy już, że musimy być cały czas sfokusowane i wiedzieć, że nic za darmo, czy za ładny uśmiech nie przyjdzie. Musimy jechać do Paryża w 100 procent skoncentrowane i grać wszystkie mecze również na 100 procent.
– Wszystkie trzy mecze w grupie w Paryżu jesteście w stanie wygrać?
– Wszystko jest się w stanie zrobić, natomiast będzie ciężko. Musimy jednak podejść do każdego meczu osobno i dać z siebie wszystko.
– Najtrudniejszym przeciwnikiem będzie Brazylią?
– Myślę, że każdy mecz będzie tak samo ciężki. Sądzę też, że ten otwierający mecz z Japonią będzie bardzo ważny w kontekście przyszłości. Brazylia oczywiście tak samo, ale mecz z Kenią również będzie ciężki, bo nie wiadomo czego można się spodziewać po takim zespole.
– Co jest siłą reprezentacji Polski, która zdaje się być lepsza z sezonu na sezon?
– Na pewno zespołowość i to, że trener Lavarini bardzo dobrze to wszystko poukładał.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Magdalena Jurczyk: przed nami ostatnie szlify