Rozmowa z KAROLINĄ FEDOREK, środkową DevelopResu Rzeszów
SIATKÓWKA. TAURON LIGA
– Zagrała pani przeciwko byłej drużynie, która nie miała zbyt wielu argumentów, żeby się przeciwstawić…
– Przede wszystkim to zdecydowanie cieszymy się ze zwycięstwa i to jest najważniejsze. Plan na dziś wykonany, 3 punkty więcej w tabeli i to był priorytet. Cieszy mnie to podwójnie, bo zawsze jest to jakiś większy dreszczyk emocji i zawsze chce się wygrać z zespołem, z którym grało się w zeszłym sezonie. Jeszcze inna rzecz, która cieszy, jest taka, że mogłyśmy zagrać w zupełnie innym składzie. Dziewczyny, które grały w Champions League, mogły troszkę odpocząć. Przyszły tydzień mamy bardzo zapchany. Mamy wyjazd do Chorwacji, a później mecz ligowy w Mielcu. Na pewno cieszy więc, że jesteśmy w stanie wszystkie wyjść na boisko, zagrać równo i wygrać. To jest super.
– Zbyt wiele jednak nie musiałyście się namęczyć, żeby pokonać rywalki z Kalisza?
– Na pewno nie był jakiś super łatwy. Zresztą wynik w pierwszym secie to pokazał. Trochę falowałyśmy. Na początku trochę zbudowałyśmy sobie troszkę przewagi, po czym nieco ją roztrwoniłyśmy. Zgubiłyśmy koncentrację pod koniec seta. Na szczęście udało się to utrzymać. Faktycznie może ten drugi i trzeci set były już troszkę luźniejsze. Z nas też pewnie już troszkę zeszło powietrze, bo jednak niektóre z dziewczyn po raz pierwszy wystąpiły w pierwszej szóstce. Na pewno więc był nieco większy stresik. Nie powiedziałabym jednak, że to był dla nas jakiś bardzo łatwy mecz. Myślę, że wszystkie chciałyśmy pokazać, że teoretycznie druga szóstka też umie wyjść, dobrze zagrać i wygrać.
– Takie spotkanie było chyba dobrym przetarciem przed wyjazdowym meczem z Mladost Zagrzeb…
– Tak,zdecydowanie. Fajnie, że mamy taki dość różny zespół i dziewczyny, które teraz, w środę, grały w tym Champions League, mogą złapać trochę oddechu. Przed nami długi wyjazd. Z tego co wiem jedziemy autokarem, więc ta podróż będzie długa i dość męcząca, a wiadomo, że cele są wysokie. Jedziemy tam po zwycięstwo.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Karina Chmielewska, siatkarka DevelopResu: jak złapałyśmy swój rytm to było już tylko lepiej
– Był to dla pani drugi mecz w wyjściowej szóstce i jednocześnie drugi rozgrywany o godz. 12.30. Wygląda na to, że jest pani specjalistką od spotkań rozgrywanych o tak wczesnej porze.
– No w sumie tak (śmiech). Powiem szczerze, że mimo że jest to już mój szósty sezon w TAURON Lidze, to do tego nie miałam jeszcze okazji grać o 12.30. Tymczasem tutaj faktycznie już dwa mecze o tej godzinie i w obu wychodzę w szóstce. Może faktycznie coś w tym jest, chyba muszę zagadać z trenerem, albo z Polsatem, żebyśmy częściej grały o tej 12.30 (śmiech).
– Z ŁKS-em Commercecon też zagracie o tej porze…
– Tak? No to może rzeczywiście jest to jakaś przesłanka (śmiech).
– Przy takiej konkurencji na środku siatki w zespole ciężko jest się przebić do pierwszej szóstki?
– Jak najbardziej. Nie oszukujmy się, bo tu nie ma co owijać w bawełnę, rywalizacja jest bardzo wysoka. Jestem też w troszkę innej sytuacji, bo do tej pory raczej grałam w tych zespołach, w których byłam. Tutaj natomiast konkurencja jest o wiele większa, to są reprezentantki Polski i najlepsze środkowe w kraju. Jeżeli ktoś myśli Rzeszów, to myśli „najlepsze środkowe”. Ostatnio nawet widziałam jakiś nagłówek i to chyba nawet Jelena Blagojević coś takiego powiedziała. Pomyślałam sobie, że to fajnie, że może też się do nich zaliczam (śmiech). Faktycznie jest tak, że rywalizacja jest mocna, ale też daje mi to dużo radochy, bo czuję, że się rozwijam. Treningi są naprawdę na wysokim poziomie. Ja z nimi non stop trenuję, więc to dla mnie jest ogromny rozwój.
