Po meczu z PSG Stalą Nysa rozmawiamy z Klemenem Čebulj, słoweńskim przyjmującym Asseco Resovii Rzeszów.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
– Wykonaliście plan wygrywając u siebie oba mecze ćwierćfinałowe z PSG Stalą Nysa 3-0, chociaż wydaje się, że nie pokazaliście do końca swojej najlepszej siatkówki.
– Trzeba oddać zespołowi z Nysy, że od drugiego seta w drugim meczu postawił wszystko na zagrywkę i mocno dał się nam we znaki w tym elemencie. Rywale grali na naprawdę niezłym poziomie. My po kilku swoich błędach trochę obniżyliśmy poziom, ale w drugim secie w końcówce potrafiliśmy odrobić straty do rywali i wrócić do lepszej dyspozycji podobnie jak miało to miejsce w trzecim secie pierwszego meczu w piątek. To jest ważne i pozytywne, że do samego końca w obu meczach utrzymaliśmy mentalność zespołu, który walczy do ostatniej piłki i potrafi wyjść z opresji nawet przy kilkupunktowym prowadzeniu rywali.
– Teraz waszym celem będzie zakończenie rywalizacji w ćwierćfinale już po pierwszym meczu w Nysie aby nie skazywać się na przedłużenie walki na tym etapie?
– Oczywiście. Powinniśmy pojechać na mecz w Nysie z takim założeniem, że to jest nasza ostatnia szansa na awans do dalszej fazy po to żeby zakończyć tą rywalizacją na swoją korzyść już w piątek. Musimy być mocno skoncentrowani na tym spotkaniu i od samego początku naciskać na rywali, tak jak zrobiliśmy to w meczu numer dwa.
– Czy fakt, że dzięki wygraniu rundy zasadniczej w fazie play-off na każdym etapie będziecie mieli handicap własnej hali pozytywnie nastawia was do rywalizacji w najważniejszej części sezonu?
– To jest bardzo ważne, że możemy zaczynać walkę od meczów u siebie. Dzięki temu mogliśmy się spokojnie przygotować do ćwierćfinałów, podleczyć zdrowie i uniknąć od razu podróży. W swojej hali na co dzień trenujemy i najlepiej się w niej czujemy. Dodatkowo to duża przyjemność grać przed naszą publicznością, więc bardzo cieszy to, że udało nam się wygrać rundę zasadniczą i rozpoczynać rywalizację w fazie play-off od meczów u siebie.
– W ostatnich dwóch sezonach Asseco Resovia kończyła rywalizację w PlusLidze właśnie na etapie ćwierćfinałów. Teraz jesteście już o krok żeby w końcu po latach posuchy znaleźć się w fazie medalowej.
Mamy wielką szansę na to i zdajemy sobie sprawę o co walczymy. Od początku sezonu mówiliśmy o tym, że nie chcemy skończyć rozgrywek na tym miejscu co w poprzednich latach. Dla mnie to już trzeci z rzędu sezon w Asseco Resovii i mam dość piątych miejsc, które zajmowaliśmy w ostatnich dwóch latach. Bardzo chcemy awansować do półfinału, mamy na to dużą szansę i zrobimy wszystko żeby ją wykorzystać.
– Po dużych emocjach w rundzie zasadniczej póki co ćwierćfinały są jednostronne. Skąd aż taka dysproporcja między zespołami, przynajmniej w pierwszych meczach?
Też jestem tym zaskoczony, zwłaszcza jeśli chodzi o porażki Olsztyna i Gdańska. To są już jednak play-offy, czyli nowe rozgrywki, w których poziom jest naprawdę wysoki. Każdy z zespołów daje już z siebie wszystko i mocno naciska na rywali. Mam nadzieję, że przynajmniej w naszej rywalizacji z Nysą tak zostanie do końca.
– Prawdziwe emocje zaczną się od półfinałów, w których potencjalnie mogą się znaleźć medaliści poprzednich rozgrywek i finaliści tegorocznej Ligi Mistrzów?
– Oczywiście, ale poczekajmy jeszcze na rozstrzygnięcia poszczególnych ćwierćfinałów. Wiadomo, że kibice nie mogą się już pewnie doczekać emocji, jakie szykują się w półfinałach. Mam nadzieję, że Asseco Resovia będzie ich udziałem i znajdzie się w strefie medalowej.