Na sporą niespodziankę zanosiło się w środowy wieczór w Rzeszowie. Bogdanka LUK Lublin prowadziła 2-0 i 24:22 w III secie, ale nie wykorzystała szans na zwycięstwo. Asseco Resovia wyszła z nie lada opresji wygrywając po tie-breaku. W sobotę (godz. 14.45) rzeszowianie zagrają kolejny mecz w Gdańsku z Treflem.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA/LIGA MISTRZÓW
– Mecz mógł się skończyć wynikiem 3-0 dla Lublina, ale się udało – opisuje Klemen Cebulj, przyjmujący Asseco Resovii. – Zaczęła być fajna energia na boisku i wygraliśmy to spotkanie, które było dla nas naprawdę bardzo ważne. Cieszę się, że drużyna została razem w tych trudnych momentach. W trzecim i czwartym secie nie było lekko, rywale w obu mieli piłki meczowe, ale ostatecznie to my byliśmy lepsi. Wygraliśmy również ten piąty set, w którym pokazaliśmy nasz charakter i dzięki temu wygraliśmy ten mecz – mówi Słoweniec, którego zespół przez dwa pierwsze sety nie mógł załapać właściwego rytmu. Dopiero w trzeciej partii udało się nieco szczęśliwie.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Kuriozalna porażka Sokoła i „deszcz” pluszaków w Łańcucie
Trochę późno, ale nie za późno
– Trochę późno, ale nie za późno i to jest najważniejsze – mówi Cebulj. – Myślę, że w ten pierwszym i drugim secie Lublin bardzo dobrze przyjmował, nie popełniali błędów. My byliśmy trochę zdenerwowani i później mogli grać na relaksie. Ale nie było za późno i tym trzecim secie wygraliśmy. Czwarty też był bardzo blisko dla Lublina, ale udało się. Tak jak wspomniałem, w tie-breaku pokazaliśmy charakter i wygraliśmy ten bardzo ważny dla nas mecz – mówi przyjmujący, którego wejście na boisko dodało energię Asseco Resovii. 31-letni Słoweniec fantastycznie spisywał się w ataku kończąc 12 na 14 ataków i zapisując na swoim koncie 3 asy serwisowe.
– Ja myślę, że potem już wszyscy troszkę widzieli, że tak jak było do drugiego seta, to się nie uda. Mogliśmy coś zmienić i udało się. Teraz najważniejsze jest, że drużyna wspólnie pokazała charakter i wygraliśmy ten mecz – stwierdza Cebulj.
To jest gra o być albo nie być
Asseco Resovia zapisała na koncie dwunaste zwycięstwo w sezonie, a przed nią cztery trudne wyjazdowe mecze. Dwa w PlusLidze (Gdańsk i Warszawa) i dwa w Lidze Mistrzów (Tours i Trento). Mecz we Francji zapowiada się w tym momencie najważniejszy, bo to będzie gra o wszystko – przedłużenie szans na wyjście z grupy i udział w ćwierćfinałach play-offach Ligi Mistrzów.
– Teraz jedziemy do Gdańska i to również będzie dla nas bardzo ważny mecz – mówi Cebulj. – Nie chcemy stracić tam punktów, chcielibyśmy mieć ich trzy bo każdy jest ważny w kontekście Pucharu Polski. Potem na następny dzień od razu lecimy do Francji. To będzie dla nas najważniejszy do tej pory oczywiście mecz. To jest gra o być albo nie być. Będzie na nas ciążyła duża presja, ale tak musi być, skoro przegraliśmy u siebie mecz z Tours 0-3. Tak powinno być, należy się cieszyć, że tak jest, że mamy tę presję po swojej stronie i będziemy mogli pokazać naszą najlepszą siatkówkę – kończy słoweński przyjmujący.