W piątek o godz. 17.30 siatkarze Asseco Resovii zmierzą się z GKS-em Katowice. Zespół ze stolicy Górnego Śląska rozegrał już sześć meczów z czego wygrał raz z Barkomem Każany Lwów. Resoviacy mają za sobą cztery spotkania i też tylko jedno zwycięstwo nad ekipą z Ukrainy. Choć sezon rozpoczęli przeciętnie to są zdecydowanym faworytem piątkowej konfrontacji i każdy inny scenariusz jak wygrana gospodarzy za trzy punkty będzie sporą niespodzianką.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
Resoviacy nie zachwycają od początku sezonu. Miewają dobre momenty gry, ale znacznie więcej jest tych gorszych, szczególnie w kluczowych momentach setów. – U nas wciąż powtarza się taki schemat, że do pewnego momentu gramy z rywalami jak równy z równym, czy nawet mamy przewagę, a w końcówkach nie potrafimy wygrać decydujących akcji. Potrzebujemy właśnie wtedy większej precyzji, koncentracji i determinacji. Jeśli w końcu zaczniemy rozstrzygać te decydujące momenty setów na swoją korzyść, to będziemy mogli pokusić się o cenne zwycięstwa też z najmocniejszymi drużynami – mówi Gregor Ropret, rozgrywający Asseco Resovii.
Krytyka spadła na Ropreta
Słoweniec jest najbardziej krytykowanym graczem zespołu z Rzeszowa i często zarzuca mu się, że daleki jest od dyspozycji jaką prezentował w reprezentacji. – Na pewno nie gram jeszcze w klubie na takim samym poziomie jak w reprezentacji – mówi Ropret. – Wciąż brakuje mi lepszego zgrania i czucia z kolegami z zespołu. To czego najbardziej potrzebujemy w tym momencie, to cierpliwości. Trzeba skupić się na tym, żeby tych kilka piłek w ważnych momentach każdy z nas lepiej wykorzystał; najpierw ja w rozegraniu, a potem koledzy w ataku. Jeśli wspólnie nad tym popracujemy i to poprawimy, to jestem przekonany, że będziemy w stanie wygrywać sety i mecze – stwierdza rozgrywający Asseco Resovii.
Nie ma łatwych meczów
Rzeszowianie po trzech porażkach z rzędu w konfrontacji z GKS-em nie mogą sobie pozwolić już na żadne potknięcie. Rywale walczą o utrzymanie i na Podpromiu nie będą mieli nic do stracenia, a często właśnie z takim przeciwnikami resoviakom idzie jak po grudzie. – W PlusLidze nie spodziewam się, żebyśmy mieli do rozegrania jakieś łatwe spotkania. Szczerze mówiąc, każda drużyna o coś walczy i nikt nie da nam łatwych punktów. My musimy sami sobie na nie zapracować. Od piątkowego meczu trzeba zacząć wreszcie wygrywać – stwierdza Ropret.
Kadrowa rewolucja w GKS-ie
GKS Katowice w okresie letnim przeszedł gruntową przebudowę, a do zespołu dołączyło siedmiu nowych graczy. – Naszym celem jest utrzymanie w PlusLidze. Myślę, że dysponujemy zespołem, który na to stać. Mamy dużo zagranicznych chłopaków. Może nie są oni jeszcze na tyle znani w PlusLidze, ale myślę, że pokażą się z bardzo dobrej strony i po tym sezonie niejeden klub będzie się chciał o nich bić – mówi kapitan GKS-u, Bartosz Mariański, który w przeszłości podobnie jak Bartłomiej Krulicki i Damian Domagała reprezentowali barwy Asseco Resovii.
Za rozegranie katowiczan odpowiada reprezentant USA Joshua Tuaniga, który wcześniej grał w Ślepsku Malow Suwałki i Indykpolu AZS Olsztyn. Katowiczanie zatrudnili też dwóch przyjmujących – 35-letniego reprezentanta Austrii Alexandra Bergera (ostatnio Cuprum Lubin) i 13 lat młodszego Tunezyjczyka Aymena Bouguerrę (Exact Systems Hemarpol Częstochowa). Roczną umową z klubem związał się kapitan reprezentacji Ukrainy, przyjmujący Jewhenij Kisiliuk. Dla 29-letniego zawodnika będzie to pierwsza okazja do gry w PlusLidze. Z Enea Czarnych Radom przeniósł się do Katowic atakujący Bartosz Gomułka, a z LUK Bogdanki Lublin – środkowy bloku Damian Hudzik, mający za sobą cztery sezony w lidze szwajcarskiej. Na debiut w ekstraklasie czeka 32-letni przyjmujący Krzysztof Gibek (ostatnio Mickiewicz Kluczbork).
Skocznia dla talentów
Po zakończeniu ostatniego sezonu katowicki zespół pożegnali: włoski rozgrywający Davide Saitta, środkowy Sebastian Adamczyk, atakujący i kapitan Jakub Jarosz, czeski przyjmujący Lukas Vasina, który trafił do Asseco Resovii, Marcin Waliński, Wiktor Mielczarek i Norweg Jonas Kvalen. – No niestety nie byliśmy w stanie jako klub pozostawić tych pewnie najlepszych. Tak bywało wcześniej, w poprzednich latach. Można powiedzieć, że GKS był taką skocznią dla talentów. Wielu chłopaków pokazywało się z dobrej strony w Katowicach i wyrastali na solidnych ligowych zawodników. Myślę, że w tym sezonie będzie podobnie – mówi Mariański.
Sprawiali niespodzianki
Katowiczanie przed rokiem zaczęli rozgrywki od ośmiu kolejnych porażek (w tym od pięciu). Wtedy do ekipy dołączyli Davide Saitta i Jonas Kvalen, co odmieniło jej oblicze i pozwoliło zakończyć sezon ekstraklasy na 13. miejscu. – Jak by patrzeć na tabelę z ub. sezonu, to my byliśmy trzecią drużyną od końca, która by spadła. Musimy się z tym liczyć, bo na pewno będzie bardzo ciężko, ale nie jest to niemożliwe i jako zespół będziemy walczyć – zapowiada libero GKS-u i dodaje. – Z zespołami typu Jastrzębski Węgiel czy Asseco Resovia my tylko możemy. Tak naprawdę tutaj się nic nie zmienia i tak jak w poprzednich latach czasem zdarzały się nam niespodzianki i byliśmy w stanie punktować z takimi rywalami. Myślę, że w tym sezonie też będziemy się starać sprawić jakąś sensację czy to u siebie, czy na wyjeździe i gdzieś te punkty urywać – stwierdza Mariański.
Zespół prowadzony przez trenera Grzegorza Słabego przed sezonem podczas turniej o Puchar Prezydenta Miasta Krosna zmierzył się z Asseco Resovią przegrywając 1-3. Zespół z Rzeszowa na osiemnaście meczów w PlusLidze z GKS-em wygrał dwanaście, z czego pięć ostatnich.
ASSECO RESOVIA – GKS Katowice, piątek, godz. 17.30 (transmisja Polsat Sport 1)
PRZECZYTAJ TEŻ: Gregor Ropret, rozgrywający Asseco Resovii: nie spodziewaliśmy się, że możemy zacząć sezon w taki sposób