Asseco Resovia po dziesięciu rozegranych meczach ma na koncie tylko cztery zwycięstwa, a pięć spotkań zakończyła tie-breakiem (tylko jedna wygrana). Jak pokazał ostatni mecz z Cuprum Stilonem Gorzów Wlkp. (2-3), forma zespołu wciąż daleka jest od optymalnej.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
– Nasza gra cały czas faluje, cały czas się męczymy – mówił w rozmowie na stronie rozgrywek (plusliga.pl), Łukasz Kozub, rozgrywający Asseco Resovii.
– Jedyne czego nam nie można odmówić, to serca. Niektórzy kibice sobie pogwizdali, ale myślę, że wychodząc z hali, nikt nie ma prawa powiedzieć, że nie robimy niczego, żeby było lepiej, czy nie oddajemy całych siebie na boisku. Uważam, że tak jest i że to widać. Wierzymy cały czas, udaje się wygrać końcówki. Co by się nie działo, to walczymy o to, żeby ta drużyna cały czas grała lepiej. Dzisiaj były różne momenty. Każdy z nas miał i te dobre i te słabsze momenty. Na pewno fajnie by było, jakbyśmy się mogli wszyscy razem spotkać, mając tylko te dobre momenty, ale tak jak powiedziałem ostatnio, spodziewałem się tego. To była jedna wielka męczarnia i walka. Ale to też nie jest tak, że to my przegraliśmy ten mecz. Chłopakom z Gorzowa należą się gratulacje. Przyjechali tutaj i zagrali na tyle, żeby z nami wygrać. Byli lepsi.
Asseco Resovia w konfrontacji z zespołem z Gorzowa Wlkp. wychodziła z nie lada opresji broniąc piłek setowych, by za chwilę w kolejnych partiach spisywać się bardzo słabo. – Może kiedy gramy te końcówki na takich dużych emocjach i odrabiamy straty, to tam ten poziom koncentracji i woli walki jest ogromny – mówi Kozub i dodaje
– Tak to bywa w końcówkach. Kiedy nam się to udaje wydrzeć, to może później jesteśmy zdekoncentrowani na początku kolejnego seta. Może wydaje nam się, że już to mamy i jakoś samo już pójdzie i tak to później wygląda.
Po dziesięciu kolejkach Asseco Resovia ma na koncie tylko cztery wygrane mecze co jest znacznie poniżej oczekiwań… – Nie wiem co mam więcej powiedzieć – odpowiada rozgrywający zespołu z Rzeszowa.
– Oczywiście można by było wymieniać co musimy lepiej robić, ale to każdy musi coś więcej, czy lepiej zrobić, żeby móc wygrywać cyklicznie. Wygraliśmy dwa mecze, ale to się nigdy samo później nie zrobi. Trzeba to pielęgnować. Będę jednak szukał pozytywów. Cały czas wierzę, że będziemy grać dobrze i jeszcze jest trochę tego grania przed nami. Mamy momenty, które naprawdę sprawiają, że można uwierzyć, że będziemy się bić z każdym. Później z kolei dzieje się coś takiego, że dostajemy już na początku i zaczynamy 1:7, 6:13 i jakieś takie wyniki. Trzeba później liczyć na cud. My to jednak robimy, więc to jest coś, co daje mi nadzieję – kończy Łukasz Kozub.
PRZECZYTAJ TEŻ: Karol Kłos, kapitan Asseco Resovii: czasami sam walka nie wystarcza