Rozmowa z MATEUSZEM GRABDĄ, trenerem siatkarek ITA TOOLS Stali Mielec
SIATKÓWKA. TAURON LIGA
– W derbowym pojedynku w Rzeszowie nie mieliście zbyt wiele do powiedzenia w konfrontacji z PGE Rysicami…
– Zgadza się, ale trzeba zauważyć, że zespół z Rzeszowa to zespół kompletny. Na żadnej pozycji tak naprawdę nie ma luki. Zawodniczki na boisku, czy dziewczyny z kwadratu, wnoszą niesamowitą wartość do zespołu i jakość. To jest zespół, z którym oczywiście, że można walczyć, ale trzeba zagrać na 120 procent i trzeba wykorzystać tzw. słabszy ich dzień. Widać, że dziewczyny były bardzo zmotywowane do wygrania tego spotkania. Te punkty w tabeli są im na pewno potrzebne, aby jak najwyżej uplasować się przed fazą play-off. My zrobiliśmy, co mogliśmy. Graliśmy bez naszej głównej przyjmującej Emilki Muchy, która z powodu choroby z nami nie przyjechała. Zagraliśmy na tyle, na ile byliśmy w stanie zagrać i nawiązać walkę z drużyną z Rzeszowa. Na pewno takie mecze też są wliczone w siatkówkę. Naprawdę trzeba dużo siły i dużo dobrego grania, na najwyższym poziomie. Jeżeli chodzi o zespół, to trzeba się wspiąć na wyżyny, aby nawiązać jakąkolwiek walkę z zespołem z Rzeszowa. Ten drugi set był nawet ok. Wykorzystaliśmy gdzieś tam moment, była podwójna zmiana, ale to było za mało. Tutaj naprawdę trzeba przetrzymać linię przyjęcia i stanowić zagrożenie ze wszystkich stref i w elemencie zagrywki. Jeżeli chodzi o Rysice, to naprawdę jest to zespół kompletny i na pewno życzę im powodzenia w play-offach i Pucharze Polski.
– Przed wami jeszcze mecz z zespołem z Wrocławia, ale TAURON Liga jest utrzymana i można już spokojnie myśleć o przyszłości…
– My, odkąd przeszedłem do klubu mieliśmy jasno postawiony cel, którym było utrzymanie tego klubu i to się udało. Oczywiście został nam jeszcze mecz z Wrocławiem i nie ukrywam, że sportowe ambicje, czy to moje, czy zawodniczek, nie pozwalają na to, aby spocząć na laurach i pozwolić na to, żeby ten mecz tylko tyle, że się odbył. Chcemy ten mecz wygrać. Wiemy, że Volley jest zespołem w naszym zasięgu. Chcemy się zrewanżować na pierwszą rundę, gdzie udało nam się zdobyć tylko jeden punkcik, poprzez rozegranie tie-breaka. Na pewno chcemy rewanżu, gramy u siebie, a u nas, przy własnej publiczności gramy zdecydowanie lepiej. Chcemy punktować, aby wspinać się gdzieś tam już później w walce o to dziewiąte, czy dziesiąte miejsce. Na razie to miejsce jeszcze nie jest pewne, bo musimy spoglądać na wyniki i co się tam dzieje, jeżeli chodzi zespół z Bydgoszczy. Jeżeli jednak tak się stanie, to na pewno ja, jako trener i cały zespół z pewnością też, będziemy się cieszyć, bo chcemy zająć jak najwyższe miejsce po całym sezonie.
– Kiedy przyszedł pan w listopadzie do Mielca, sytuacja była bardzo trudna, tymczasem udało się na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego zapewnić sobie utrzymanie. Daje to chyba sporą satysfakcję?
– Na pewno tak. Cieszę się, bo przychodząc do kobiecej siatkówki, nie znałem nikogo. Nie znałem trenerów, a przede wszystkim zawodniczek i specyfiki pracy. Uważam, że tutaj trzeba mocnego sztabu szkoleniowego, ale udało się poznać to wszystko, ten klimat panujący w kobiecej siatkówce w TAURON Lidze. Dziewczyny włożyły naprawdę kawał serca przez te kilka miesięcy pracy i energii odkąd tu jestem. Wytrzymywały tę presję, a nie łatwo się gra, patrząc cały czas w tabelę i wiedząc, że trzeba patrzeć w jej dół. Zastanawiać się, czy awansowaliśmy, czy spadliśmy, czy jesteśmy na ostatnim, czy przedostatnim miejscu. Cały czas jest presja, ale ją dźwignęliśmy, zarówno ja, jako trener jak i dziewczyny jako moje zawodniczki. Cieszę się, bo uważam, patrząc na tę fajną halę, na kibiców, którzy w każdym meczu dopisują, że to Mielec zasługuje na TAURON Ligę. Wyrazy uznania dla dziewczyn, bo przez te kilka miesięcy zrobiły kapitalną robotę i cel wykonały.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Jednostronne derby
– Zostanie pan w Mielcu na przyszły sezon?
– Rozmawiamy z prezesem. Na pewno przychodząc do klubu nie wiedziałem, w co wchodzę. Nie powiem, że to była jakaś przygoda, ale to było fajne wyzwanie. Praca z dziewczynami również jest bardzo ciekawą pracą, zresztą tak jak z mężczyznami. Uważam, że chciałbym się w tej lidze pokazać, przede wszystkim od samego początku. Dostać szansę pracy od okresu przygotowawczego i przede wszystkim przepracować go razem z dziewczynami. Co jednak przyniesie czas, to ciężko w tym momencie prorokować. Przede wszystkim chcemy popracować od początku i to jest ważne, bo wydaje mi się, że przez te trzy miesiące zrobiłem dużo ze sztabem jako trener, ale wiem, że mogę zrobić zdecydowanie więcej, jeśli będę miał jeszcze trochę więcej czasu.