Dziś o godz. 20.30 (transmisja Polsat Sport) Asseco Resovia zmierzy się w Wieluniu z Barkomem Każany Lwów. W I rundzie rzeszowianie wygrali 3-1, a do końca sezonu zasadniczego pozostały cztery kolejki.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
Rzeszowianie wracają do rozgrywek PlusLigi w chwale zwycięzców Pucharu CEV, co nigdy wcześniej nie udało się żadnemu polskiemu zespołowi. – Nie było czasu na dłuższe świętowanie, bo za momencik jest mecz. To jest bardzo trudny sezon. Widać po każdym zespole ile to zawodników kosztuje siły i zdrowia. Co chwilę ktoś wypada. Głupotą by było teraz świętować do rana, chociaż jest co – uśmiecha się Karol Kłos, środkowy Asseco Resovii. Zespół z Rzeszowa półfinału Pucharu CEV w Stambule wygrał już sześć meczów z rzędu – trzy w Pucharze CEV i trzy w PlusLidze, co może oznaczać, że w końcu złapał właściwy rytm.
Zwycięska ścieżka
– Mam taką nadzieję, bo to już końcówka ligi – mówi Fabian Drzyzga, rozgrywający Asseco Resovii. – Zaraz wchodzimy w najważniejszy moment sezonu. Jeszcze musimy, że tak powiem, dobić tę rundę zasadniczą. Nie będzie to łatwe. Potem znów będziemy grać trochę takim systemem pucharowym, więc może to doświadczenie z Pucharu CEV nam dużo da. Mam nadzieję, że to zwycięstwo doda nam takiego pozytywnego wiatru w żagle, który pchnie nas to do przodu i da wiarę w to, że możemy wygrywać i osiągać sukcesy – stwierdza Drzyzga, a Torey DeFalco dodaje. – Mam nadzieję, że zwycięstwo w Pucharze CEV napędzi nas na końcową część sezonu. To będzie dla nas taki zastrzyk dodatkowej pewności siebie, ale pod warunkiem, że będziemy grać dobrze. Nie możemy liczyć na to, że w PlusLidze będziemy mieli do rozegrania jakieś łatwe mecze, bo tak nie będzie. Każda z drużyn może nam sprawić problemy jeśli nie będziemy prezentowali dobrego poziomu gry. Nie ma co myśleć o tym, na jaką grę stać naszych rywali i czego możemy się po nich spodziewać. Sami musimy na boisku robić to, co powinniśmy zrobić, żeby wygrać mecz. Trzeba koncentrować się przede wszystkim na swojej pracy. To jest na pewno czas, kiedy powinniśmy już odnaleźć swój rytm gry. We wcześniejszej części sezonu naszą największą bolączką była nierówna i falująca gra. W końcówce rozgrywek ten aspekt będzie niezwykle ważny – stwierdza Amerykański przyjmujący.
Niebezpieczne spotkanie
Asseco Resovia w I rundzie na Podpromiu pokonał zespól ze Lwowa i w rewanżu też jest zdecydowanym faworytem. – To będzie trudny mecz wyjazdowy z Barkomem Każany Lwów, który jest dobrym zespołem. To będzie niebezpieczne spotkanie, bo zawsze po takich sukcesach, jakim my mogliśmy się teraz cieszyć, trudno jest szybko wrócić do odpowiedniej koncentracji na ligową walkę i odbudować szybko siły nie tyle fizyczne, co te mentalne – przestrzega Giampaolo Medei, trener Asseco Resovii. – Będę jednak naciskał na zespół, żeby zachował czujność, bo bardzo zależy nam na utrzymaniu miejsca w czołowej czwórce po fazie zasadniczej. Zależy mi też na tym, żebyśmy znaleźli jeszcze czas na ciężką pracę fizyczną, aby przygotować możliwie jak najlepszą dyspozycję na rundę play-off. Żeby tak się stało i żebyśmy mogli wygospodarować dodatkowy czas na trening fizyczny, musimy jak najszybciej zapewnić sobie czwarte miejsce w tabeli, tak aby ostatni mecz, czy dwa ostatnie spotkania rundy zasadniczej, nie zmieniły już naszej sytuacji. Potrzebujemy, żeby wygospodarować trochę czasu na pracę fizyczną i techniczną przed fazą play-off. Musimy też wierzyć w swoje możliwości, bo pokazaliśmy już w kilku meczach, że jak gramy na dobrym poziomie, to jesteśmy w stanie bić się o najwyższe cele. Play-offy będę oczywiście bardzo trudne, już od pierwszej rundy, bo jeśli przyjdzie nam zagrać potencjalnie z Lublinem czy Gdańskiem, to przecież będą to ciężkie mecze. Dodatkowo formuła ćwierćfinałów i półfinałów rozgrywanych jako dwumecz z potencjalnym złotym setem jest skomplikowana, ale jestem przekonany, że będziemy gotowi do walki. Końcówka sezonu PlusLigi zapowiada się bardzo interesująco – stwierdza włoski szkoleniowiec Asseco Resovii.
Nieobliczany rywal
Dla zespołu Barkom Każany Lwów to drugi sezon w PlusLidze, ale tym razem mecze domowe rozgrywa nie w Krakowie tylko w Wieluniu. Oprócz Ukraińców, w składzie są Łotysze, Argentyńczyk i Francuz. Miniony sezon ekipa ze Lwowa zakończyła na 13. miejscu. Z zespołu odeszło wówczas pięciu graczy (m.in. Murat Yenipazar, Jonas Kvalen, Julius Firkal), przyszło zaś sześciu. Nowe twarze w zespole to m.in. łotewski atakujący, Kristers Dardzans, francuski środkowy Mousse Gueye, argentyński przyjmujący Luciano Palonsky czy łotewski rozgrywający Deniss Petrovs. Trenerem zespołu wciąż jest Łotysz Ugis Krastins. Ekipa ze Lwowa jest nieobliczalna, bowiem potrafiła już w tym sezonie pokonać na wyjeździe Jastrzębski Węgiel, czy u siebie Aluron CMC Wartę Zawiercie ale też zaskoczyć in minus, np. porażka w Radomiu.