Reprezentacja Polski siatkarzy w pięciu ostatnich edycjach igrzysk olimpijskich odpadała w ćwierćfinale. W Paryżu przełamała tą niemoc, pokonując Słowenią 3-1 awansowała do półfinału. – Cieszymy się, ale to nie jest koniec. Ta drużyna ma wyższe aspiracje niż półfinał – mówił przyjmujący reprezentacji Polski, Tomasz Fornal.
SIATKÓWKA. IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
– Zdajemy sobie sprawę, że zrobiliśmy fantastyczną rzecz, awansując do półfinału igrzysk. Wydaje mi się jednak, że ta drużyna ma wyższe aspiracje, niż sam półfinał – podkreślił Fornal. Wzruszenia nie ukrywał jednak najbardziej doświadczony z Polaków, kapitan Bartosz Kurek, dla którego jest to czwarty turniej olimpijski z rzędu. Bardzo przeżywał każdą trzech wcześniejszych ćwierćfinałowych porażek. – Jest przede wszystkim duma z naszej ekipy, która tutaj jest, ale też z tych wszystkich poprzednich drużyn, z którymi byłem na igrzyskach i każdej poprzedniej, która zatrzymywała się na tym etapie. Trudno nam było go przeskoczyć. Teraz nam się to udało, jesteśmy zadowoleni, chwilę się pocieszymy i zaczynamy myśleć o kolejnym spotkaniu – zaznaczył Kurek.
Polacy nie prezentowali się najlepiej w fazie grupowej. Awansowali do ćwierćfinału dzięki zwycięstwom nad Egiptem 3-0 i Brazylią 3-2, jednak ich forma była daleka od najwyższej. Szczególnie martwił ostatni przegrany mecz z Włochami 1-3. Atakujący po starciu ze Słowenią został zapytany, czy biało-czerwoni byli pewni, że najlepiej zaprezentują się w ćwierćfinale, najważniejszym spotkaniu nie tylko turnieju w Paryżu, ale ostatnich trzech lat.
– Nie. Tego nigdy nie wiadomo. Wystarczy wiara, nadzieja, ale pewności nie ma – zauważył kapitan.
Aktualni mistrzowie Europy bardzo dobrze otworzyli poniedziałkowy mecz, wyraźnie przejmując inicjatywę i dominując przeciwników. W drugiej partii pozwolili im wrócić do gry, ale od trzeciej ponownie przejęli kontrolę nad przebiegiem spotkania. – Zagraliśmy doskonale na początku, później długimi fragmentami też graliśmy bardzo dobrą siatkówkę, ale złamać Słoweńców jest nieprawdopodobnie trudno. Każdy z nas trzynastu dołożył swoją cegiełkę. Nawet bez jednego z nas nie byłoby to możliwe – podkreślił Kurek.
PRZECZYTAJ TEŻ: Marek Karbarz: historia zatacza koło i myślę, że wreszcie to złoto będzie dla Polski
Ważny dla Polaków był występ Fornala, który w pierwszym meczu z Egiptem doznał kontuzji stawu skokowego i jego dalsza gra w turnieju stanęła pod ogromnym znakiem zapytania. Fizjoterapeuci doprowadzili go jednak do sprawności, przeciwko Brazylii pojawił się na jedną akcję, natomiast z Włochami zagrał już w dłuższym wymiarze czasu. W ćwierćfinale był kluczową postacią.
– Wygraliśmy mimo problemów zdrowotnych, które mieliśmy. Ja już w pierwszym meczu skręciłem kostkę, ostatni tydzień to nie był dla mnie łatwy okres. Pojawiało się dużo myśli w głowie. Dlatego to ulga, fajnie, że pomogłem drużynie i dałem jej coś pozytywnego. To nie jest łatwe, kiedy cztery czy pięć dni w ogóle nie trenujesz, a jedyne, co robisz, to leżysz i masujesz sobie stopę. Tym bardziej cieszę się, że udało mi się pokazać coś pozytywnego i pomóc drużynie w awansie do półfinału – mówił Fornal.
Kibiców Biało-Czerwonych może jednak martwić uraz środkowego Mateusza Bieńka, który w samej końcówce starcia ze Słowenią zszedł z boiska kuśtykając.
Polacy znaleźli się w strefie medalowej olimpijskiego turnieju po raz pierwszy od 1980 roku, gdy w Moskwie zagrali w półfinale. Przegrali wówczas z Bułgarią 0-3, a później w walce o brąz z Rumunią 1-3. Od 2004 roku w każdej edycji igrzysk olimpijskich odpadali w ćwierćfinale.
Półfinały w Paryżu zaplanowano na środę, a Polska zagra z wygranym z ćwierćfinału USA – Brazylia.
Słowenia – Polska 1-3 (20:25, 26:24, 19:25, 20:25)
- Słowenia: Ropret 1, Urnaut 13, Kozamernik 9, Štern 5, Čebulj 16, Pajenk 9 oraz Kovačič (libero), Možič 8.
- Polska: Janusz 2, Fornal 9, Bieniek 7, Kurek 19, Leon 20, Kochanowski 10 oraz Zatorski (libero), Semeniuk, Kaczmarek, Łomacz, Huber.