Asseco Resovia od pięciu lat nie potrafi wygrać meczu z Jastrzębskim Węglem. W sobotę rzeszowianie nie wykorzystali okazji w I secie prowadząc 24:21…
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
– Mam już dosyć mówienia, że takie sytuacje jak przegranie seta przy prowadzeniu np. 24:21 w końcówce mogą się zdarzyć. Takie rzeczy mogą się oczywiście zdarzyć, ale raz, czy maksymalnie dwa – mówi na stronie PlusLiga.pl. Stephen Boyer francuski atakujący Asseco Resovii.
– Grając z tak dobrymi drużynami jak Jastrzębie trzeba za wszelką cenę wykorzystywać swoje okazje i zrobić wszystko, żeby wygrać najpierw seta, jak jest na to duża szansa. Tu już nie chodzi o techniką, czy taktykę, tylko trzeba wygrać swoją akcję i wywalczyć punkt. Najpierw trzeba wygrać seta, jeśli jest do tego dogodna sytuacja, a potem grać dalej i zobaczyć jak się sytuacja rozwinie, bo oczywiście nie wiemy co by się stało gdybyśmy nawet wygrali tego pierwszego seta, czy ostatecznie nie byłoby np. 3-1 dla Jastrzębia. Ten pierwszy set był ważny, bo graliśmy w nim do pewnego momentu niesamowicie. Po tym jak go przegraliśmy byliśmy w trudnej sytuacji, ale drugą partię zaczęliśmy dobrze. Potem jednak znów traciliśmy wiele prostych okazji na zdobycie punktów. Oczywiście słowa uznania należą się też rywalom, bo ich drugi atakujący kończył niesamowicie wiele ataków. To się może zdarzyć, chociaż wiele jego ataków przechodziło przez nasze ręce zbyt łatwo i trudno to wytłumaczyć. Nie przegraliśmy jednak przez świetną postawę drugiego atakującego Jastrzębskiego Węgla, ale przez brak precyzji po naszej stronie czy to w pierwszej akcji po przyjęciu czy w innych elementach. Nasza zagrywka w sumie całkiem nieźle funkcjonowała. W bloku i w obronie też dotykaliśmy wiele piłek. To jest wciąż początek sezonu, ale po tym meczu zobaczyliśmy w jakim miejscu jesteśmy i nad czym musimy pracować – mówił na stronie rozgrywek PlusLigi, Francuz.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Wysokie aspiracje siatkarzy Asseco Resovii
Boyer w I secie dostał w ataku zaledwie cztery piłki, a zwykle w decydujących momentach rozgrywający dużo dogrywa piłek do atakującego. – Na pewno nasz rozgrywający nie ma jeszcze do mnie tak dużego zaufania, bo wciąż musimy ze sobą szukać piłek i znaleźć dobry rytm gry – mówi Boyer i dodaje.
– Komunikacja między nami jest coraz lepsza, ale w takich spotkaniach jak to rozumiem go, że posyła decydujące piłki tam, gdzie czuje się bezpiecznie. Jeśli dostaję mniej piłek w ataku, to staram się to nadrobić w innych elementach, jak blok, obrona, czy zagrywka. Na pewno musimy jeszcze popracować nad zgraniem i to zaufanie przyjdzie, bo więź między rozgrywającym a atakującym jest bardzo ważna. To jest wciąż początek naszej wspólnej pracy i musimy znaleźć dobry rytm gry. Z czasem to wszystko przyjdzie – stwierdza francuski atakujący Asseco Resovii.
Tym samym pięć lat już czekają siatkarze Asseco Resovii na zwycięstwo z Jastrzębskim Węglem. Sobotnia porażka była już trzynastą z rzędu w PlusLidze, a w międzyczas były jeszcze dwa przegrane półfinałowe spotkania Pucharu Polski (2022 i 2023). Po raz ostatni rzeszowianie na Podpromiu pokonali Jastrzębski Węgiel (3-0) 2 marca 2019 roku, natomiast w Jastrzębiu wygrali przed siedmioma laty (21 października 2017) po tie-breaku.
Przed laty resoviacy mieli jeszcze gorszy bilans z PGE Skrą Bełchatów, który w sezonach (2004-2005 – 2009/2010 wynosił w rozgrywkach ligowych 20 porażek. Potencjał obu zespołów był jednak nie porównywalny. Zespół z Rzeszowa po awansie do ekstraklasy zaczynał sukcesywnie marsz w górę tabeli, a bełchatowianie byli już potentatem.