Asseco Resovia wygrała w Gdańsku z Treflem 3-2, choć mogła zainkasować komplet punktów prowadząc 2-0. Dla gospodarzy był to już siódmy tie-break (dwa zwycięstwa), dla rzeszowian szósty, a drugi wygrany.
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
Inauguracyjna partia rozpoczęła się dobrze dla gospodarzy, którzy prowadzili 5:1. Rzeszowianie zaczęli mozolnie odrabiać straty i pod koniec wyszli na prowadzenie 18:16 i nie oddali go już do końca. Nie do zatrzymania był Stephen Boyer (75 proc. skuteczności ataku).
Rzeszowianie po wygraniu pierwszego seta w kolejnym poszli za ciosem i praktycznie od początku dyktowali warunki (10:6, 14:6, 18:7). Wydawało się, że resoviacy w końcu złapali swój rytm i są na dobrej drodze do zainkasowania kompletu punktów. Ekipa z Sopotu nie zamierzał się wcale poddawać i wróciła do gry. Po wyrównanym początku, w środkowej części seta po asie Piotra Orczyka Trefl prowadził już 14:10. Gości zatracili skuteczność, mieli problemy z przyjęciem i zaczęli popełniać coraz więcej błędów. To wszystko było wodą na młyn dla zespołu trenera Mariusza Sordyla, który systematycznie powiększał dystans.
Walka na całego rozgorzała w partii numer cztery, gdzie przez długi czas prowadzenie przechodziło z rak do rąk. Dopiero po zagrywce Bartłomieja Mordyla i Rafała Sobańskiego gospodarze wypracowali sobie trzypunktową zaliczkę (21:18) i nie dał sobie już wydrzeć zwycięstwa doprowadzając do tie-breaka. W nim przez długi czas toczyła się walka punkt za punkt. Przy stanie 7:7 resoviacy zdobyli dwa punkty z rzędu i nie dali sobie już wydrzeć zwycięstwa.
– Podnieśliśmy z wyniku 0-2, doprowadziliśmy do tego kolejnego tie-breaka – mówił Piotr Orczyk, przyjmujący Trefla.
– To pokazuje, że tak naprawdę nie poddajemy się w trakcie meczu i zawsze walczymy do końca. Nie jest tak łatwo nas szybko złamać i wygrać 3:0, tylko faktycznie trzeba się troszeczkę pomęczyć z nami. Natomiast z drugiej strony bardzo mi szkoda, że mimo, że mecz jest zacięty, gra wygląda bardzo dobrze, to nie odnieśliśmy kolejnego zwycięstwa, bo to też na pewno by nas podbudowało, dodało pewności siebie. Po prawie każdym meczu siadamy i podsumowując mecz mówimy sobie, że w sumie zagraliśmy dobrze, to był zacięty mecz, tylko że nie wygrywamy. Może jeszcze coś kliknie, może coś jeszcze przeskoczy i te mecze zaczną się kończyć na naszą korzyść – stwierdza Orczyk.
Trefl Gdańsk – Asseco Resovia 2-3
(21:25, 14:25, 25:18, 25:20, 13:15)
- Trefl: Kampa 2, Orczyk 17, Pietraszko 3, Nasevich 21, Jorna 1, Mordyl 8 oraz Koykka (libero), Sobański 10, Czerwiński, Jarosz 1, M’Baye 5.
- Trener Mariusz Sordyl.
- Asseco Resovia: Kozub 2, Vasina 10, Woch 12, Boyer 29, Cebulj 13, Kłos 13 oraz Zatorski (libero), Bednorz 2.
- Trener Tuomas Sammelvuo.
- Sędziowali: P. Skowroński i A. Michlic. MVP: Stephen Boyer. Widzów: 4900.